W papierowym wydaniu Dziennika na dwójce przejmujący głos Jerzego Jachowicza o Izabeli W., nauczycielce co paliła trawę ze swoimi uczniami. Nie ma wersji elektronicznej (przynajmniej ja nie znalazłem) więc nie podam linka:) W sumie lanie wody o powinnościach nauczyciela i jego relacjach z uczniem. Niby nudy, ale znowu chce się dowalić leniom na podstawie wybryku jednostki. Ze strony poważnej postaci jaką jest Jachowicz to trochę nie fair zagranie.
Jachowicz: dziś narkotyzują się już niemal dzieci. Aby temu zapobiec wprowadza się w szkołach programy naprawcze, MONITORING, OCHRONĘ, DYSCYPLINĘ (wykrzykniki moje) Co można zrobić gdy zło wyrządza młodzieży kadra nauczycielska?
No to ja się teraz pytam czy ci nauczyciele wprowadzają programy naprawcze czy jednak wyrządzają zło? Obecnie programy naprawcze nauczyciele zbytnio nie chcą wprowadzać, bo nie wiadomo jak na ich pomysły zareaguje MEN? Po za tym nauczyciele tak naprawdę nie są przygotowani. Wiedzę mają zdawkową, bo nie nadążają za nowinkami, oferta szkoleniowa jest uboga (albo praktycznie jej nie ma) jeśli jest to odpłatna z kieszeni nauczyciela. Jak jest urawniłowka to każdy popuka się w głowę zamiast tracić czas i pieniądze na wątpliwej jakości dokształcanie. Co zaserwowało ministerstwo? Monitoring. Dobre sobie, ale wkomponowuje się w schemat. Walczymy ze skutkami, a nie przyczynami. Zamiast profilaktyki, Big Brother. Zamiast pracy u podstaw - dryl wojskowy.
Jachowicz: Wielu z nas ufnie oddaje swoje pociechy w ręce nauczycieli z wiarą, ze szkoła będzie w stanie ochronić przed patologiami.
Proszę więc ta wiarę schować do lamusa, skoro środkami zaradczymi ma być dryl i monitoring.
Jachowicz: (z wiarą) Że to właśnie nauczyciel jako pierwszy zauważy gdy z dzieckiem będzie się działo coś niedobrego
To dopiero naiwność. nauczyciel stykający się z uczniem przez 1-2 godzin dziennie ma wyłowić to czego rodzic nie potrafi mając o wiele więcej czasu. No, ale to obrazuje podejście do dziecka w dzisiejszym świecie. Dziecko to przedmiot. Rano oddaje się go do przechowalni. Popołudniu odstawia do domu i od święta pokazuje znajomym, że taką ładną rzecz mamy.
Jachowicz: Tymczasem to Izabela W. sama namawiała swoich uczniów do sięgania po narkotyki... Jest rzeczą niemożliwą, żeby inni nauczyciele tej szkoły nie wiedzieli o tym...
Znowu naiwność. Gdy dzisiaj zamykamy się własnych światach na prawdę nie wiem co robi większość moich kolegów po pracy. Czy to takie straszne? Czy jednak ma mnie interesować czy pani Hania lepi garnki czy uprawia pelargonie, a pan Witek to obmacuje na korepetycjach z fizyki pretendentów na studia inżynierskie. Wiem, że pani Jola lubi ostro na weekendach poimprezować, ale skoro do pracy stawia się punktualnie i w nienagannej kondycji to czy mam dochodzić do tego z kim imprezowała?
Jachowicz: (W tej szkole) Uznano najwyraźniej, że z narkotykami nie ma dalej sensu walczyć, że należy je w tej sytuacji zaakceptować.
To cios Gołoty. Wszystkich nauczycieli wrzucono do jednego wora na podstawie dość chybotliwej tezy, że musieli wiedzieć. Nie dziwne, że moja dyrekcja podsumowuje każde posiedzenie, żebyśmy mieli baczenie na X problem, bo jak się jednemu powinie noga to z wszystkich nas zrobią szmaciarzy.
Nauczycieli w Polsce jest ok 600 tysięcy. Czy dziwne, ze w takiej masie znajdują się "upadłe anioły". Nie usprawiedliwiam Izabeli W. Postąpiła głupio, karygodnie, ale sprzeciwiam się jak na podstawie jednostkowej historii próbuje się walnąć w całe środowisko.
Zaraz zadzwonię do kumpla anglisty, że angliści to degeneraci. Jednemu zakładają kubeł na głowę, a inna bojąc się tego kubła przypala zioło z dzieciakami. Nie wszyscy nauczyciele są kiepscy. Tylko angliści :>
Inne tematy w dziale Polityka