No chciałem, ale muszę mieć jakieś zapędy sado-maso, bo jak widzę nazwisko szefa to zaraz zaglądam co nowego on wymyślił. Szczęśliwie od słów do czynów Romana droga jest dość długa, ale czasami podglądam, żeby nie obudzić się z ręką w nocniku. wiedziny ciekawością przeczytałem wywiad z MENem w piątkowym "Dzienniku". I znowu nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Ja jakis płaczliwy nie jestem więc w gruncie rzeczy uśmiechałem się.
Piotr Zaremba: Upiera się pan przy wyrzuceniu z kanonu szkolnych lektur Gombrowicza. Czy rzeczywiście jego twórczość to tylko "Koniec i bomba, kto czytał ten trąba", jak pan niedawno powiedział?
Roman Giertych: To sam Gombrowicz tak podsumował swoją książkę "Ferdydurke".
Jest literatura Unii Wolności i literatura LPR?
Tę walkę rozpoczęła "Gazeta Wyborcza" - posługując się kłamstwami. To nie ja wyrzucałem Dostojewskiego. To wszystko zresztą były propozycje jednego z departamentów MEN, a nie moje. Ja ogłosiłem kanon teraz.
Wtręt mój: W tym MENie to ciagle na złość robią Giertychowi, gdyż kolejny raz musi się tłumaczyć, że to nie on tylko jacyś nadgorliwcy.
Ostatecznie bez Gombrowicza.
Przeczytałem "Trans-Atlantyk"...
Dopiero teraz?
Czytałem wcześniej "Ferdydurke" i nie spodobała mi się.
Wtręt mój: Czyli kanon jest ustalany pod osobiste gusta ministra. To taki dowcip z demokracji. Jakaś marginalna grupka ledwie się przecisnęła do sejmu, ale okazała sie pomocna do stworzenia koalicji rządowej. Szef tejże grupki załapał sie na stołek MEN i teraz całe społeczeństwo będzie skazane na gusta „przystawki”
Ale lekcje języka polskiego to także lekcje historii literatury. Nie wyrzuci pan z tej historii Gombrowicza.
Ale i tak trzeba dokonywać wyboru. Powtarzam: jestem za kompromisem edukacyjnym. Książki obrazoburcze się w nim nie mieszczą. Ten kompromis nie odpowiada ludziom o skrajnych poglądach.
Minister Ujazdowski jest taką osobą?
Zacietrzewił się, choć w 99 procentach się z nim zgodziłem. Może się nudzi, bo latem muzea są zamknięte.
Wtręt mój: Dobre, jednak RG ma poczucie humoru.
Proszę o odpowiedź serio.
Ma słabą pozycję w PiS, więc chce zaistnieć i podlizać się salonowi. Na jego konferencje prasowe nie chodzi pies z kulawą nogą. A na edukacji zna się każdy. Zresztą nie będę debatował z innymi ministrami o moim resorcie.
Wtręt mój: Jeszcze lepsze. Teraz to pojechał, a ja się uśmiałem.
Jaki jest pana największy sukces jako szefa edukacji?
Pracujemy nad ustawą "zero tolerancji".
Mówi pan o czymś, co dopiero będzie.
Więc wymieniam to, co już jest: jednolite stroje, wzmocnienie pozycji nauczyciela, który jest funkcjonariuszem publicznym, większy monitoring tego, co dzieje się w szkołach, zakaz używania komórek.
Wtręt mój: No rewelacja, zwłaszcza, że minął rok. Jest się czym chwalić. Oprócz mundurków to duperele, które mozna załatwic w jeden dzień i w zasadzie niewiele zmieniające. O mundurkach juz nieraz pisałem, ze niezłą ideę głupio zmarnowano.
RG: Do tej pory na szefów MEN przychodzili profesorowie, nawet i konserwatywni, którzy ulegali panującej tu atmosferze. Nawet pod rządami prawicy, rządziła tu lewica albo Unia Wolności. A ja podporządkowałem sobie ten gmach.
Mój wtręt: Tylko czemu nie panuje nad nadgorliwcami??
Kreuje się pan na rygorystę, ale przejdzie pan do historii jako ten, który dał młodzieży maturalną amnestię.
Chciałby pan, żeby 100 tysięcy ludzi, jedna czwarta absolwentów, nie poszło na studia?
Może to prawdziwa informacja o stanie kwalifikacji polskiej młodzieży?
To jest informacja o poprzeczce. Być może egzamin jest za trudny. Jeśli młody człowiek idzie do liceum czy technikum i kończy je bez matury, marnuje trzy czy cztery lata swojego życia.
Wtręt mój: Rewelka. Po co wogóle matura? Najlepiej wogóle znieśmy wszelkie egzaminy, przeciez są stresujące (niektórzy się wieszają), a tyle młodych ludzi się marnuje. Nie rozumiem po co chce MEN wprowadzać matematykę na maturę skoro od razu szykuje furtkę.
Powinno zdać tyle, ile umie. A skoro uważa pan, że nowa matura jest ciągle za trudna, może po prostu zmienić jej zasady?
I tak będzie. Od przyszłego roku ci, którzy nie zdali jednego przedmiotu, będą to mogli zrobić po wakacjach.
Kim pan będzie za trzy lata? Politycznym emerytem? Filarem obozu Kaczyńskiego?
Chcę być marszałkiem Sejmu.
Mój Wtręt: Pomyślałem sobie czemu nie od razu, ale jak wydedukowałem, ze na miejsce Giertycha mógłby się pojawić Orzechowski to mnie jeszcze bardziej zmroziło.
No tak czepiam się szefa gdy sam prażę tyłek na wakacyjnym urlopie. W kamasze nauczycieli. Latem niech budują drogi na EURO 2012, bo czasu coraz mniej, a tymczasem jacyś niezidentyfikowani lenie pojechali wspierać pielęgniarki.
Inne tematy w dziale Polityka