sajonara sajonara
39
BLOG

Urzędnicza "metoda Adasia"

sajonara sajonara Polityka Obserwuj notkę 0

Adaś jest genialnie normalny i normalnie genialny, a przez to nietuzinkowy. Adaś w podstawówce był małym łobuzem, grał w piłkę, smakował papierosów i piwa, a jednocześnie był laureatem olimpiady z geografii. W prestiżowym liceum łaził kudłaty i obszarpany na koncerty metalowe, raczył się wyrobami polskich „winnic", a przy okazji był laureatem olimpiady z chemii. Gdy przed klasą maturalną pojechał zbierać jakieś ogórki to okazało się, że biegle gada po szwabsku.

Kolejnym krokiem była chemia na politechnice i gdy inni walczyli o przetrwanie on zdobył stypendium. Następny rok zapowiadał się znakomicie. Miała być kaska na bale i ulubione karcioszki nad kufelkiem, ale mama Adasia zdecydowała się pożegnać z tym światem. Na dodatek to Adaś pierwszy znalazł „pożegnanie" w postaci ciała na postronku wiszącego na stryszku.

Adaś zniknął, a właściwie odizolował się od środowiska. Niby pojechał znowu na ogórki, ale potem okazało się, że szukał zrozumienia wśród górskich ostępów. Przeszedł z Sianek do Zakopanego. Wrócił odmieniony. Gładko przystrzyżony znalazł robotę na hurtowni. Gdy się szef zwiedział jakiego zmyślnego ma robola to chciał go posadzić za biurkiem. To Adaś zmienił szefa. Adaś nie był ułomkiem, więc został ochroniarzem.

 

- To jest świetna robota. W nocy można w karcioszki łoić, a w dzień czytam sobie i wciskam guziczek, żeby bramę otworzyć.

- No ale się marnujesz.

- No jak? Przecież mówię, że czytam sobie. Fajnie jest. Z chłopakami o normalnych rzeczach można pogadać. Czasem się nawalić, a raz w miesiącu szef funduje wyjazd do zoo.

- ??

- Ty wiesz, że jak chodziłem na Maltę to niby fajnie, ale jak patrzę na koleżków z drugiej strony to straszne bydło się zrobiło.

- No a studia?

- Na ch... mi to. Wolę z ludem.

- Jak ty taki Hłasko to trzeba było w górach zostać. Na wycince.

- O nie. Tam to mógłbym się zachlać na śmierć i owce mnie nie pociągają, a tu mam blisko, żeby jakąś laskę wyrwać.

 

Tak mi się wspomniało, bo przedwczoraj spotkałem Adasia. Przyjechał na grób matki. Adaś prowadzi firmę spedycyjną w Holandii. Gdy zrobił papiery, że może wozić nawet bomby to zaczął wozić jakieś duperele do Kijowa. Potem raz pojechał do Holandii gdzie tak skutecznie nawaliło auto, że został.

- Mamy kilkanaście aut i jeżdżą tak sobie, a ja mogę sobie znowu czytać.

Mimo, że obraca sporymi pieniędzmi nie został paniskiem i dalej tak zwyczajnie lubi nad kufelkiem posiedzieć.

 

PS. Tak się rozpisałem o Adasiu, że zapomniałem o metodzie. Adaś siedząc w budce i otwierając bramę miał prostą robotę. Sprawdzić przepustkę i wpuścić lub wypuścić. Rozumieli to klienci. Rozumieli to klienci zza granicy. Bez problemu dało się to wytłumaczyć Niemcowi (zwłaszcza, że Adaś szprechał niebyle jak) dało się wytłumaczyć Włochowi, bo Adasiowi szło nawet po włosku. Jednak najciężej było wyjaśnić to polskiemu byznesmenowi. Takim łańcuchowym. Dyć to panisko i jakiś tępy klocek nie będzie mu dupy zawracał jakąś przepustką. Adaś twierdził, że empirycznie zbadał, że takiemu trzeba tłumaczyć w jego własnym języku debila. Nie chodzi tu o pranie w łeb, a o bełkot urzędnika.

Adaś z wylewnym uśmiechem.

- Dzień dobry, proszę okazać przepustkę.

Klient macha jakby był z FBI

A: Przepraszam, ale muszę sprawdzić numery.

K: Przecież pokazałem

A: Ale tak szybko to ja nie jestem w stanie odszyfrować numerów

K: Już pokazałem, nie będę ciagle wyciągał tej przepustki.

Tak dochodzimy do jednej z wielu sytuacji patowych (inne warianty to:, zapomniałem przepustki, nie muszę ci nic pokazywać, podyktuję ci numery, przecież mnie znasz byłem tu tyle razy). Adaś twierdzi, że nie ma sensu dyskusja z klientem, bo to się kończy totalnym wk... obu stron, aże on jest na straconej pozycji to na końcu jeszcze klient tryumfuje. Dlatego lepiej zagrać urzędowego debila i zasłonić się paragrafami wypowiadając to z wylewnym uśmiechem co klienta przeważnie doprowadza do maksymalnego wk....

Teraz gdy coś mam załatwić w urzędzie i trafiam na beton to wiem, że miotając się nic nie załatwię, a z drugiej strony nie wiem czy urzędnik jest debilem czy też stosuje metodę Adasia.

sajonara
O mnie sajonara

siakiś taki .... sajonara@gazeta.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka