sajonara sajonara
26
BLOG

Panie Giertych do roboty; czyli moja reforma szkoły

sajonara sajonara Polityka Obserwuj notkę 7

Spotykam się z przepowiedniami, ze prywatyzacja jest genialnym panaceum. Śmiem powątpiewać. Radykalne głosy nawołują do powrotu guwernantek. Niech im będzie. Chcą wolności to powinno się znieść przymus szkolny. Co w zamian dla rzeszy dzieciaków pozostawionych samych sobie, bo rodzice mają kiepski kontakt z rzeczywistością? Samemu jest mi trudno rozsądzić.

Powszechne szkolnictwo utrwaliło się w świadomości społecznej jako osiągnięcie cywilizacyjne. W mojej także. Dlatego zanim zrewolucjonizujemy oświatę, powracając do XIX wieku, może warto pomyśleć o bardziej realnych zmianach. Oto moich kilka propozycji, dość luźnych i niekoniecznie spójnych ze sobą, bo nie mam pomysłu na kompleksowe zmiany.

1. Szkoła jest dobrem społeczności lokalnej, dlatego niech ona sama decyduje o tym kogo, za ile zatrudnić. Dyrektor szkoły to menedżer powoływany przez rodziców, który w ramach określonego przez rodziców budżetu prowadzi szkołę. Zlikwidować kuratoria, które są zupełnie zbędne. MEN-u bym nie likwidował, ale ograniczył jego zadania do ustalania minimów programowych ogólnopolskich testów wieńczących każdy kolejny etap edukacji.

2. Podział roku szkolnego na trymestry. Pierwszy powiedzmy od września do grudnia z feriami w okresie świąteczno-noworocznym. Drugi do Wielkiej Nocy i trzeci do połowy lipca.

3. Po zakończeniu trzyletniego kursu pisania, czytania i liczenia, uczniowie sami dobieraliby sobie przedmioty na które chcą uczęszczać. Szkoła funkcjonowałaby w stałych godzinach. Powiedzmy 8-15 i w tym czasie cały czas odbywałyby sie zajęcia. Jeśli chcesz matematykę to idziesz na matematykę, jeśli historie to na historię, a jak kiepski dzień to idziesz na świetlice pograć z kumplem w remika. Na koniec trymestru zdajesz test z wybranego przedmiotu dający promocję do zajęć na wyższym poziomie. Na koniec podstawówki uczeń dostaje świadectwo, że ukończył np. matematykę na poziomie 5, a historie na poziomie 2. Czyli w gimnazjum jest już ukierunkowany.

4. Gimnazja powinny być bezwzględnie wyodrębnione od podstawówek, bo to co miało być prowizorium Łybackiej stało się normą.

5. Trzyletnia szkoła podstawowa. Pięcioletnie gimnazjum. Trzy lub czteroletnie szkoły ponadgimnazjalne. Przymus szkolny tylko w szkole podstawowej.

6. W okresie wakacyjnym szkoła mogłaby prowadzić extra zajęcia dla tych, którym się omsknęła noga. Tym razem płatne bezpośrednio z kieszeni rodzica.

 

Takie zmiany są do przeprowadzenia w najbliższym czasie nie tworząc chaosu oświatowego. Przerzucają odpowiedzialność na rodzica. Ten czując większą władzę we własnych rękach samoczynnie bardziej zaangażuje się w życie szkoły. Tymczasem MEN bawi się jakimiś detalami. Munduruje dzieciaków zamiast zmniejszać liczebność uczniów w klasach. Zastanawia się nad kanonem lektur zamiast zmieniać programy tak aby sprawdzały umiejętności a nie wiedzę. Teraz człowiek powinien umieć przeczytać ze zrozumieniem umowę kredytową, a nie zachwycać się Stepami akermańskimi. Zanalizować tabelę z danymi GUS, a nie recytować królów elekcyjnych. Poznać prawa konsumenta, a nie budowę turkucia podjadka. Zamówić taksówkę w hotelu w Londynie, a nie zastanawiać się nad różnicą Present Perfect i Present Perfect Continuous.

sajonara
O mnie sajonara

siakiś taki .... sajonara@gazeta.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka