Ludzie uciekają z salonu i bardzo dobrze. Wszystkim pomacham życzliwie na dowidzenia chusteczką. Bywajcie.
Ten odchodzi, bo salon jest za bardzo prawicowy, a tamten bo za bardzo lewicowy. Ów, bo na głównej stronie za dużo jest tego (czytaj: nie owego), a ten bo za dużo jest owego (czytaj: nie tego).
Niedawno pisałem o "biednych" dziennikarzach, którzy urośli w swym mniemaniu, ze nie znajdują ciekawszych tematów jak pisanie o sobie samym. Zaraza przeniosła się na blogowiczów i namnożyło się wpisów o samych blogowiczach. Jeszcze rozumiem, gdyby sprawy były istotne, a tymczasem to takie popłakiwania nad własnym niegodziwym losem.
Tak, tak wiem, że niby krytykuję zajmowanie się innymi blogerami, a sam robię to samo. tyle, że ja nie utyskuję nad niesprawiedliwością salonową, a zwyczajnie mam ubaw z ludzi, którzy przybyli na salon, a wobec drobnych niepowodzeń, bo niezauważeni, bo krytykowani, bo niby oszukani podwijają ogon i czmychają gdzieś w ostępy jednocześnie histeryzują nad swoją niedolą.
Dlaczego nie żałuję tych rozstań, bo osoby przewrażliwione na własnym punkcie nie nadają się do dyskusji, a salon jest dla mnie miejscem gdzie można wymienić się myślami. Mam komfort, że gburów mogę omijać szerokim łukiem, choć czasem gdy jestem w nastroju do zwady karczemnej pozwalam sobie na małe przepychanki. Ale jak tu się poprzepychać z kimś kto sam chętnie rozdaje kuksańce, a jak mu się odda to robi z siebie kombatanta i ucieka. Ja tam wolę salon kolorowy, a nie drętwe towarzystwo wzajemnej adoracji.
ps. żałuję, że dyżurny psycholog salonu okazał sie tak słabej konstrukcji psychicznej i też nawiał. Miałem niekłamaną uciechę czytując venissy wpisy i komentarze. Wiem, że nie zniknęła, ale przecenia się jeśli sądzi, że będę jej szukał w jakiejś niszy wirtualnej.
Na dowidzenia <taaaki niedźwiedź>
Inne tematy w dziale Polityka