Maniacy swoja inaugurację mieli już przed świętami. Jednak prawdziwy sezon został otwarty w ubiegły weekend. W gronie otwierających znalazłem się i ja.
"Teoria Darwina" ma swoje odzwierciedlenie w człowieku grillującym. Niczym odkrycie ognia jest odkrycie urządzenia zwanego grillem. W pierwszym etapie człowiek grillujący uczy się rozpalać i podtrzymywać żar. Następnie rzuca kawałek kiełbasy i empirycznie sprawdza w jakim stanie ugrillowania najbardziej mu smakuje. Wraz z wiedzą zmienia się też jakość rzucanej kiełbasy. Poczynając od zwyczajnej za 5,50, przez zwyczajną za 10,50 aż pierwszy etap ewolucji wieńczy zakup kiełbasy grillowej a'la hipermarket za 7,50.
Kolejnym etapem jest odkrycie, że nie tylko kiełbasę można grillować. Zaczynają się eksperymenty z boczkiem, karkówką i prostymi wariacjami szaszłyków. Postęp rośnie wraz z odkryciem, że mięso przed grillowaniem można przygotować trzymając w spreparowanej zalewie. Otwierają się nowe pola eksperymentów do łączenia różnych najdziwniejszych składników z mięsem. Co ciekawe, człowiek grillujący odkrywa, że nie sama karkówką grill stoi. Ba, może rybka? Ba, może warzywa? I tak dochodzi do wiedzy, że do grilla można włączać coraz więcej dodatków, nawet takich nieugrillowanych. Czy jednak po drodze nie zatracił idei grilla tkwiącej w prostocie dania? (kiełbasa między dwiema pajdami chleba ociekająca musztarda i keczupem)
Ja lubię czasem poeksperymentować, ale nie stronię od najprostszych rozwiązań. Grill osądzany przez niektórych jako prostackie narzędzie ma wiele walorów integrujących. Wyciąga ludzi z twierdz domowych na świeże powietrze. Niektórzy mogą narzekać, że to powietrze mocno zadymione, ale nie wszystkim się dogodzi. Grill to pretekst. Wraz z kawałkiem habaniny pojawiają się dodatki, a rozpalanie, zapiekanie i konsumpcja urasta do pewnego ceremoniału.
Owszem z niesmakiem patrzę jak powiedzmy w miejscu publicznym pojawia się facet z narzędziem za 9 złoty i rzuca nań ścierwo przedwczorajsze racząc wątpliwymi zapachami przypadkowych sąsiadów dzikiej plaży, ale cóż kultura grillowania to osobny rozdział.
Gdy narzeka się na zamknięte społeczeństwo, gdy wspomina się czar imienin sprzed 20 lat gdy nic nie było, ale się było razem to grill jest wytrychem otwierającym ludzi. Zbliża się dłuuugi łykend. Jestem pewny, że dookoła sie zadymi.
Smacznego!!
Inne tematy w dziale Kultura