Czy społeczny charakter człowieka jest bardziej ukierunkowany na stowarzyszenie, zrzeszenie, sieć, grupę, etc, bardziej lub mniej otwartą, a nie na państwo, które także znajduje się w stanie chronicznego, pogłębiającego się kryzysu związanego choćby z tym, że staje się ono zakładnikiem wierzycieli zapewniających władzy finansowanie coraz skuteczniejszych mamideł. Pytanie to wyrasta z potrzeby zrozumienia interdyscyplinarnego fenomenu sieci (właściwości), struktur (instrukcji) i systemów (modeli) i wpływu tych idei na życie publiczne, który ogranicza egoizm człowieka preferujący walką nad współdziałanie. Przykładem „współdziałania” w świecie roślin jest mycoryza
Zwykle w zbiorowości określanej jako trash society nie ma „kultury” współdziałania, dialogu, szukania porozumienia, kultywowania empatii, poszanowania godności innej osoby, etc. – człowiek pozostaje w tłumie sam ze sobą i bywa ze swoją depresją, ze swoim cierpieniem, ze swoim dołem, albo z szukaniem w sobie możliwości woli mocy lub zostawiania za sobą tego co miało być społeczne.
Dobro wspólne jest celem etyki społecznej będącym sam w sobie obowiązkiem, które można zdefiniować jako dobro osobowe wielu pojedynczych ludzi, które daje się osiągnąć tylko wspólnie stosowanymi środkami. Pojęcie dobra wspólnego wywodzi się od Arystotelesa. Celem społecznego współdziałania była dla niego sprawiedliwość (…) umożliwiająca wszystkim członkom danej społeczności dobre życie i dobre postępowanie. … Motywacja społeczno-etyczna zmierza zatem (może bardziej zasadnym byłoby stwierdzenie, że zmierzać powinna) do sprawiedliwości społecznej we wszystkich dziedzinach ludzkiego współdziałania . (A.Anzenbaher).
Prawdopodobnie w każdym z nas trwa ustawiczny proces redefiniowania własnego celu. Raz bardziej jest on związany z własnym, osobistym interesem, korzyścią (koniunkturalizm), drugim razem z dobrem wielu pojedynczych osób, zwykle osób bliskich, z którymi chętniej współdziałamy, niż z osobami, które postrzegamy jako przeszkody w osiąganiu osobistej korzyści lub korzyści dla grupy, w której funkcjonujemy. Osoby stojące nam na drodze ku celom przez siebie wyznaczanym zwykle nazywamy „obcymi” i traktujemy wrogo.
T.Hobbes w XVII wieku, ale i wielu innych myślicieli sformułował tezę, że współdziałanie różnych osób, jest skuteczniejsze niż suma ich oddzielnych działań.
Niejaki Ojciec 1500+ uniemożliwił mi skomentowanie jego tekstu „A w DZIEŃ DZIECKA niechaj Dzieci, a nie politykę zobaczę’. Mój komentarz wyrastający z przekonania o konieczności współdziałania z innymi osobami na rzecz ochrony i pomnażania dobra wspólnego był próbą zwrócenia uwagi na ogrom cierpienia rodziców osamotnionych przez swe dzieci.
"Iluż ludzi jest samotnych, bo albo nie chcieli dzieci, albo nie mogli ich mieć, albo je stracili, albo źle wychowali?". Spytaj tych, którzy pokładali nadzieję w dzieciach jak się czują, gdy przez obojętność, wrogość swoich dzieci zostali osobami osamotnionymi. Osamotnienie, to dopiero dramat. A tak na marginesie, to warto zauważyć, iż coraz mniejsza jest grupa osób, które stać na posiadanie dzieci mogące być oparciem na starość... Dziś dzieci skazane na wyścig szczurów muszą inwestować w coraz szybsze i silniejsze silniki pojazdów mających zapewnić im sukces, także kosztem swych rodziców i dziadków. ł
Chronić dobro wspólne mogą ludzie współdziałający ze sobą dla dobra wspólnego, oraz ci, którzy nie zamykają ust tym, którzy mają inne zdanie, w tej, czy innej sprawie.
Poszukując prawdy słucham tego, co mówią osoby odnajdujące w sobie moc dokonywania zmian formy spadania. Bo, że spadamy - to jest oczywiste...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo