Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Z drugiej strony w XIV w. walczono mieczami dwuręcznymi, więc i Wallece mógł go używać, choc inaczej sie nazywał.
Z innej beczki- w systemie walk w Średniowieczu wielką rolę odgrywała tarcza, to była podstawowa róznica wobec następnych wieków, bo np. kolczugę używano jeszcze w XVII w. Oczywiście przy dwuręcznym mieczu trudno było ją stosować ( no chyba, że było się Achillesem w wykonaniu Brada Pitta:-)) Ciekawy jestem Pana opinii, bo w dotychczasowych tekstach nie zauważyłem nic o stosowaniu tarczy( może przegapiłem)
Sztuka walki zweihanderem po prostu wymagała użycia obu rąk.
Wojownicy go używający (lancknechci) może nie nosili tarcz, ale mieli (a przynajmniej powinni mieć podczas bitwy) solidne zbroje.
O tarczy pisałem w : http://ryuuk.salon24.pl/529410,okragle-tarcze-wikingow
W dziale Kultura na moim blogu są wszystkie notki o broni i szermierce, poczynając od "Średniowieczna sztuka walki mieczem".
Pzdr.
A norki sukcesywnie czytam, bo tu akurat brakuje takiego podejścia czasem. Miło wrócić do żelastwa i historii bez politycznych zacietrzewień.
-Achilles- mówie o filmie Troja, w którym według mnie genialną rolę zagrał Brad Pitt. W walce stosował trik z zawieszona na plecach tarczą, która potrafił odbijać ciosy, stąd mój żart. Jasne, że normalnie walcząc mieczem dwuręcznym, nie da sie używać jeszcze tarczy.
-natomiast rycerze szeroko stosowali tarcze w walce mieczem, toporem i innym "kaleczącym żelastwem":-), tym sie róznili od samurajów czy husarii. Stąd moje pytanie o technikę szermierki przy użyciu miecza ( jednoręcznego) i tarczy.
-prosze jeszcze raz obejrzeć Troję tylko pod tym kątem- jak Pitt stworzył dosłownie archetyp wojownika, śmiertelnie groźnego człowieka. Co ciekawe, ważniejsze sa nawet sceny "pokojowe", nie pojedynki. Sposób poruszania, jego niesamowity spokój, reakcja innych osób, coś jakby wśród ludzi chodziła czarna pantera.
-naoglądałem się masę róznych filmów o bohaterach, wojownikach, szermierzach, część nawet całkiem dobrych. Wyjątkowo rzadko jednak aktor potrafił pokazać prawdziwego "drapieżnika", uwiarygodnić jego wyczyny, mniej czy bardziej prawdopodobne. Dojrzały Bruce Lee, paru Japończyków...wiąże sie to chyba z tym niesamowitym opanowaniem własnego ciała, samoświadomości w każdym ruchu no i umiejętnością pokazania tego!
- dochodzi jeszcze wyraz oczu, prosze także na to zwrócic uwagę. Jakby w środku czaiła się ta pantera i tylko czekała na swoją chwilę, aby się pokazać, a to połączone z niesamowicie spokojną, jakby martwą twarza w środku dzikiej walki. Jednym słowem prawdziwy aktor!
- a z tymi festiwalami...mam o nich określone zdanie.
Jest jednak traktat, pierwszy, bo pochodzący z 1300 roku, anonimowy I.33. Pokazuje on techniki walki mieczem i puklerzem, czyli niewielką i metalową tarczą o średnicy do 40 cm. Ten zestaw broni był popularny od XI do początków XVII wieku, zwykle noszony nie w armiach tylko prywatnie jako oręż do samoobrony (choć zdarzał się też czasami w różnych formacjach najemnych, jak np. u husytów).
Na podstawie tego słynnego traktatu doskonale widać, że tarczy używano nie tylko by się nią zasłaniać przed ciosami. System miecza i puklerza jest niezwykle finezyjny, pełen zwodów, gdzie atak jest jednoczesny z obroną a tarcza trzymana często w sposób pozwalający na ukrycie przed przeciwnikiem czy to naszego miecza czy naszych zamiarów. Sposób poruszania się (no i postawy) jest niezwykle ciekawy, liczy się szybkość i umiejętność wyczucia intencji przeciwnika w zwarciu, uderzenia natychmiast przechodzą w pchnięcia.
Wizualnie metoda walki mieczem i puklerzem jest diametralnie różna od szermierki długim mieczem, ale filozofia jest w zasadzie ta sama.
Osobiście uważam, że np. korzystając z autentycznych technik walk długim mieczem można ustawić choreograficznie walkę w sposób o jakim się nie śniło tym tzw. specjalistom (zwykle byłym sportowcom)
W każdym razie Troja warta obejrzenia.
-po wielu, wielu latach oglądania róznych "bojowych" filmów doszłem do wniosku, ze same walki, nawet najlepiej pokazane, choćby Achilles vs. Hektor to za mało. Oczywiście wazna jest realizacja całego widowiska, jego uprawdopodobnienie, jednak zdarzają się kreacje aktorskie, które przechodza do legendy, np. Rambo. Późniejsi nasladowcy koszący wrogów pęczkami, absolutnie kuloodporni byli tylko słabymi kopiami Stallone, choć ten w Jedynce zabił chyba 2 wrogów...Ważna jest charyzma, wyjątkowa osobowość, czyli własnie Brad w Troji .
-Widowiskowość- Chińczycy poszli w cyrk totalny z lataniem, wybijaniem całych oddziałów przez jednego "chwata" itd. Efekt dla mnie groteskowy, zostaje zwykła bajeczka, trudna do strawienia. Klasą pozostają Japończycy z dawnych wielkich dzieł, czapki z głów!
Troja w ogóle była niezłym filmem, reżyser i aktorzy zrobili swoje.
Japończycy maja Kurosawę, jego Ronin (Yojinbo) to klasa sama w sobie:)