Scena z filmu „Sherlock Holmes”, w której Robert Downey Junior demonstruje sztukę barttitsu. Obecnie przezywa ona taki swój mały renesans, stając się (całkiem słusznie) godna miana prawdziwej sztuki walki, jest też często wykorzystywana przez twórców filmowych i pisarzy (nie tylko gatunku steampunk). Oczywiście sztuka bartitsu była w pewien sposób rozreklamowana już przez Artura Conan Doyla w jego niezapomnianym cyklu o genialnym detektywie. Jego bohater miał posiadać pewną wiedzę o „baritsu”, lub japońskich zapasach (I have some knowledge of baritsu, or japanese wrestling). Dzięki swym umiejętnościom Sherlok Holmes zdołał przeżyć pojedynek ze swym największym wrogiem i królem zbrodni, profesorem Moriartym. Nie ma zatem nic dziwnego, a nawet jest to godne pochwały, że w ekranizacji także użyto tej właśnie sztuki.
Jednak mało kto wie (jeśli w ogóle ma jakieś pojęcie na temat sztuki walki o nazwie bartitsu), że chociaż jest ona obecnie silnie reklamowana jako sztuka walki dla prawdziwych dżentelmenów, to największy sukces odniosła wśród … sufrażystek, kobiet walczących o prawa wyborcze, czyli tak naprawdę wśród pierwszych feministek:) Zaistniał wówczas nawet termin suffrajitsu, jako sztuki walki uprawianej przez kobiety
Urocza i zabawna ilustracja, pokazująca wściekłą sufrażystkę, jej ofiary wiszące na płocie i przerażonych taką brutalnością policjantów:) Wydrukował ją dawno temu magazyn Punch, chcąc pokazać Edith Garrud, sławną specjalistkę od „suffrajitsu” (w ten sposób ten termin wszedł do użycia), która nie tylko organizowała ekipę ochroniarek (nazywanych The Bodyguards lub Amazons), dobrze przygotowanych do bezpośrednich starć. Edith Garrud została później pierwszą instruktorką sztuki walki na zachodzie, nauczając nawet szkockich policjantów!
Proszę zwrócić uwagę na to, że sir Artur Conan Doyle przekręcił nazwę bartitsu na baritsu, co nieco konfunduje jego miłośników, gdyż wskazuje bezlitośnie na to, że sam autor, mimo iż dżentelmen, to raczej nie miał pojęcia o owej sztuce walki dla dżentelmenów.
Jak zatem było naprawdę? Czy była to prawdziwa sztuka walki dla dżentelmenów, czy też jakaś mało znana ciekawostka, atrakcyjna ze względu na powiązania z Orientem? A może faktycznie była to sztuka walki, która przyjęła się tylko wśród kobiet?
Twórcą barttitsu jest brytyjski inżynier Edward William Barton-Wright, który kilka lat przebywał w Japonii, gdzie studiował jujitsu. Nie był on laikiem w tej dziedzinie, wcześniej uczył się boksu, zapasów, nawet trenował savate.
Gdy wrócił do Anglii, na podstawie swoich doświadczeń opracował on nową sztukę walki, która nazwał bartitsu (połączył swoje nazwisko Barton z jitsu:) W 1898 roku założył nawet Bartitsu Academy of Arms, nie tylko typowy klub dla dżentelmenów, ale pierwszą komercyjną szkołę na zachodzie, która łączyła azjatyckie i europejskie sztuki walki. Wiktoriańska i edwardiańska Anglia była trudnym miejscem dla mieszkańców miast, głownie z powodu wysokiej przestępczości, plagi bandytów ulicznych. Barton szukał systemu walki nie do pojedynku dżentelmeńskiego, tylko do prawdziwej street-fight. Doceniał zapasy i jujitsu, ale widział ich słabość w starciu z pięściarzami i kopaczami, i vice versa. Szukał najlepszych metod użycia laski spacerowej, parasola, nawet elementów garderoby. Starannie analizował raporty, które mówiły o metodach, jakie stosowali w czasie ataku przestępcy.
Było to takie ówczesne MMA. Barton nie tylko publikował artykuły i nauczał w klubie, ale nawet organizował publiczne pokazy i walki z chętnymi. Zapraszał do siebie najlepszych ekspertów samoobrony z całego świata. Sławny mistrz Pierre Vigny uczył u niego savate i walki laską, Armand Cherpillod szwajcarskich zapasów, zaś Yukio Tani i Sadakazu Uyenishi jujitsu. Znakomici instruktorzy gwarantowali bardzo wysoki poziom nauczania.
A jednak w 1902 roku Barton-Wright musiał zamknąć klub Bartitsu … po prostu zabrakło wystarczającej liczby chętnych. Zaiste, krótki był żywot jego szkoły.
Dlaczego tak się stało? Po pierwsze koszty – ekskluzywny klub dla dżentelmenów, w którym nauczali wybitni, sprowadzani z zagranicy instruktorzy musiał być bardzo drogi. Po drugie zaś … zbyt ciężkie treningi:) I to drugie jest znacznie ważniejsze! Szlachetni nosiciele bokobrodów, zmuszani do ciężkich treningów, za które musieli jeszcze słono płacić, wyobrażacie to sobie? Jasne, mogliby zapłacić, ale raczej za nauki pseudoszermierki w stylu Edgertona Cqastle’a, nie wymagające wylewania litrów potu.
Prawda jest taka, że ówczesna naprawdę wyjątkowa sztuka walki stworzona dla dżentelmenów, została przez tych dżentelmenów odrzucona … Była zbyt trudna, zbyt wymagająca. Barton-Wright, prawdziwy wizjoner, zmarł w nędzy w 1951 roku i został pochowany w miejscu dla ubogich. Smutny koniec dla kogoś tak wyjątkowego.
Była jednak pewna grupa ludzi, prawdziwych wojowników (a raczej wojowniczek:), która go doceniła i skorzystała z jego nauk. To wspomniane przeze mnie sufrażystki, walczące o prawa wyborcze dla kobiet. Były one często bite i zamykane w areszcie, gdzie dopuszczano się wobec nich do poniżających nadużyć. Niektóre z nich, jak Emmeline Panhurst, były nawet stale zagrożone zamachami. Sufrażystki zaczęły się szkolić w boksie (wiemy, że nauczał je nawet sam Kosher Hunt, sławny ówczesny bokser), no i w bartitsu, zwłaszcza że pan Barton-Wright nie miał problemów z nauczaniem kobiet.
Kobiety miały coś, czego zabrakło dżentelmenom – motywację. Droga do Idea suffrage (głosowania powszechnego) w Anglii była naznaczona przemocą i bijatykami – wiece sufrażystek były rozpędzane policyjnymi pałkami. W tzw. czarny piątek 18 listopada 1910 roku kilkadziesiąt kobiet zostało pobitych do nieprzytomności, około 150 zostało aresztowanych. Za kratami sufrażystki były nieustannie poniżane, a gdy w ramach sprzeciwu podejmowały strajk głodowy, przymusowo je dokarmiano. Sam Winston Churchill (ówczesny minister spraw wewnętrznych) zachęcał policję do stosowania tych brutalnych metod.
Nic zatem dziwnego, że sufrażystki błyskawicznie się radykalizowały. Emily Davidson, gdy w więzieniu próbowano ją dokarmiać, pobiła lekarza żelaznym nocnikiem. Inny medyk, który zasłynął z tego procederu, został przez trzy kobiety wytropiony i poniżająco wychłostany szpicrutami. Sufrażystki były często uzbrojone w pałki, ale potrafiły też w walce korzystać z parasola, nawet ze swoich pięści i obutych stóp (podbitych stalą)
Zaprawione w bojach z policją, kobiety okazały się niezastąpione na frontach I wojny światowej. To właśnie praca sufrażystek w oddziałach sanitarnych i pomocniczych brytyjskiej armii ostatecznie zdobyła dla nich wdzięczność całego społeczeństwa, które zmusiło polityków do kapitulacji i przyznania kobietom praw wyborczych.
P.S.
Warto jeszcze coś zaznaczyć. Robert Downey Junior nie stosuje w filmie „Sherlock Holmes” technik Wing Chun, jak niektórzy mądrale twierdzą. Pewne podobieństwa w używaniu pięści oczywiście są, ale tylko dlatego, że XIX wieczny (jeszcze nieco prymitywny) boks był po prostu podobny do Wing Chun, chińskiej sztuki walki … Zaś zastosowane bloki są nader proste i nie są własnością jakiejkolwiek sztuki walki.
Inne tematy w dziale Sport