Film Gohatto, wyświetlany u nas pod tytułem Tabu, to niewątpliwie jedno z najciekawszych dzieł japońskiego kina. Rzecz dzieje się u schyłku epoki Edo (rządów szogunów z rodu Tokugawa). Dawny świat umiera, zacofanie gospodarcze Japonii jest już jaskrawo widoczne, pojawia się ruch mający przywrócić realną władzę cesarza.
Przedstawiona w filmie szkoła samurajów ma być ostoją szogunatu, jej wychowankowie zaś wykorzystywani do tłumienia rozruchów. Żelazny rygor, wierność dawnym tradycjom, mistrzostwo w posługiwaniu się mieczem, to ma ratować stary świat.
Właśnie odbywa się rekrutacja do szkoły, w której szermiercze umiejętności kandydatów odgrywają decydującą rolę. Z dużej grupy chętnych zostaje wybranych tylko dwójka, rokująca największe nadzieje. Jeden z nich wywołuje sensację. Jest młody, bardzo utalentowany i niezwykle urodziwy …
Reżyser Nagisa Oshima (znany z doskonałego Imperium namiętności) zajął się kontrowersyjnym tematem – homoseksualizmem. Jego film wymyka się prostym interpretacjom. Homoseksualizm nie mógł być cechą dekadencji shogunatu, gdyż zdarzał się we wszystkich epokach (związki między mężczyznami, skazanymi na swe nieustanne towarzystwo). Reżyser, który wcześniej piętnował Japończyków za ślepe zapatrzenie na Zachód, teraz pokazuje, do czego prowadzi nadmierna izolacja.
Świat na filmie dosłownie umiera. Wojownicy, folgujący swym popędom, łamiący powszechne tabu, czy wyrażający przyzwolenie na jego na łamanie. Próba naprawienia sytuacji, obrona kodeksu samurajów, zmierza w jednym kierunku, do śmierci. Wszędzie dźwięczy fałszywa nuta. Młody Sozaburo wydaje się bez skazy – niezwykle utalentowany, niezwykle piękny – w rzeczywistości jest manipulatorem i zimnym zabójcą. Narrator opowieści, mistrz Hijihata (gra go Takeshi Kitano), przedstawia jedynie zachwyt idealnym pięknem, jednak czy na pewno?
Na szczególne uznanie zasługują rewelacyjne zdjęcia, które wspaniale podkreślają nastrój filmu.
Z jeszcze jednego powodu film zasługuje na uznanie – ma doskonale wyreżyserowane starcia na miecze. Niewątpliwie choreografią zajmował się ktoś doskonale obeznany z klasycznymi sztukami walki. Dzięki temu w filmie zachowano widowiskowość, unikając jednocześnie różnych absurdów, charakterystycznych dla tego rodzaju filmów. Już choćby z tego powodu film jest warty obejrzenia.
Poniżej opening z filmu, trzy walki na drewniane miecze. Praca kamery jest statyczna, jednak dzięki temu mamy doskonały przegląd wydarzeń.
Poniżej dość ciekawa recenzja:
http://www.filmweb.pl/reviews/W+bladym+%C5%9Bwietle+ksi%C4%99%C5%BCyca...-384
Inne tematy w dziale Kultura