Termin "łowca czarownic" nie jest zbyt znany, jednak niewątpliwie przez historię przewinęło się wielu tego typu specjalistów, czasem sędziów z taką czarowną specjalizacją, czasem samozwańczych stróżów prawa, nawet feudalnych władców uważających się za takowych. Warto przedstawić przynajmniej kilku z nich, by zrozumieć jakimi motywami się kierowali.
Heinrich Kramer(1430-1505), autor odrażającego „Młota na czarownice”, który razem z papieską bullą przesądził o rozpętaniu zjawiska polowań. Dominikanin Kramer, znany bardziej pod swym zlatynizowanym nazwiskiem Henricus Istitor, osobiście skazał na śmierć około 200 osób. Zasłynął szczególnie swoim skandalicznym zachowaniem wobec kobiet - przepytywał je z lubością o szczegóły intymnego pożycia, nawet nachodził je w domach i domagał się szczegółów, co wywoływało powszechne oburzenie i kilkukrotnie naraziło go na pobicie. Najwięcej o powodach jego obsesji mówi jeden z rozdziałów „Młota” o wielce znaczącym tytule: „Jak członek wstydliwy odejmą”. Heinrich Kramer był mizoginem i seksualnym sadystą, czerpiącym ze swego okrucieństwa ogromną przyjemność. Skończył w dość tajemniczy sposób, być może jedna z krewnych jego ofiar poszukała sprawiedliwości na własną rękę.
Nicolas Remy(1530-1616) francuski sędzia i autor niesławnej „Demonolatrii”, wydanej z pełnym błogosławieństwem i poparciem Kościoła. Jego ledwie tląca się nienawiść wobec kobiet i czarownic eksplodowała, gdy syn Remy’ego zginął w wypadku ulicznym. Wpływowy sędzia obwinił za to żebraczkę (miała przekląć go za odmówienie jałmużny) i doprowadził do jej procesu i egzekucji. W swej karierze Nicolas Remy osobiście skazał na śmierć ponad 900 czarownic. Nie można wszystkich przypadków potwierdzić z zachowanych zapisków (wiele zaginęło lub zostało zniszczonych), jednak Remy w swojej pracy starannie przytacza procesy ze swej kampanii przeciwko czarom. Co bardzo ciekawe, wielu jego ofiarom udało się zbiec, zwykle dzięki pomocy dobrych ludzi, sąsiadów, czy nawet strażników więziennych. To najlepiej świadczy o tym, że jakkolwiek wiara w czary i czarownice była nauką Kościoła i miała oparcie we władzy świeckiej, to wielu ludzi jej nie podzielało.
Jean Bodin(1530-1596), prawnik, filozof i polityk, przez pewien czas mnich zakonu karmelitów. Zwolennik tolerancji i pokojowego współistnienia przedstawicieli różnych religii, znany z odważnego propagowania tych postępowych poglądów. A mimo tego osobnik wręcz dyszący nienawiścią do oskarżonych o czary, odmawiający im jakichkolwiek gwarancji sprawiedliwości. Sprzeczność, która do dnia dzisiejszego jest wdzięcznym tematem do dyskusji. Bodin uważał, że ani jedna czarownica nie może zostać niesłusznie skazana, zaś wszystkie plotki i oskarżenia o czary są prawdziwe. Zwolennik tortur, który osobiście znęcał się nawet nad małymi dziećmi. Jego nienawiść wynikała najprawdopodobniej z problemów natury seksualnej (był impotentem) i poważnych trudności z nich wynikających.
Pierre de Lancre(1553-1631) sędzia z nieograniczonymi pełnomocnictwami, działający w Labourd, na poł-zach. Francji. Jego gorliwa wiara i nienawiść do czarownic dawno przekroczyły granice obłędu – uroił sobie, że wszyscy mieszkańcy tej krainy zawarli przymierze z szatanem, a przyczyną zła jest ich skłonność do tańca. Uważał że krocie diabłów, uciekających z Indii i Chin przed chrześcijańskimi misjonarzami, przyleciało do Labourd i znalazło tu schronienie. Wydawał książki, w których poczesne miejsce zajmowały stosunki seksualne podczas sabatów. Sędzia de Lancre uważał się za specjalistę w diabelskiej erotyce - twierdził, że szatan woli spółkować z mężatkami i lubuje się w ciałach czystych, tylko o brudnych duszach. Pisał też obszernie o kazirodztwie i stosunkach z kozłem. Ten szaleniec odpowiedzialny jest za śmierć co najmniej 600 osób. Kiedyś rybacy wracający z Nowej Funlandii wywołali bunt i powszechne zamieszki, dowiedziawszy się, że wiele z ich żon i narzeczonych spalono na stosie, ewentualnie wtrącono je do lochu. Takie wydarzenia w końcu doprowadziły do odwołania tego potwora, który resztę życia spędził pisząc absurdalne książki i donosy, pełne obscenicznych treści.
Król Szkocji Jakub VI(jednocześnie jako Jakub I król Anglii), prawdziwy koronowany łowca czarownic, sędzia, oskarżyciel i autor książek o czarach. Człowiek wychowywany w cieniu silnych kobiet (Maria I Stuart i Elżbieta I), i lawirujący podczas religijnych starć katolików, prezbiterianów i purytanów. Bardzo religijny król początkowo był gorącym zwolennikiem polowań na czarownice, zwłaszcza że zaczytywał się w książkach innych łowców i nieustannie przekonywano go o zagrożeniu zamachem dokonanym przy pomocy czarów. Wskutek jego interwencji liczba kobiet oskarżonych o czary początkowo bardzo wzrosła. Nawet William Szekspir, umieszczając w Makbecie sławne trzy czarownice, kierował się obsesjami w władcy. Jednak z biegiem czasu król Jakub coraz lepiej zauważał absurdy oskarżeń i nadużycia procesowe. Poznał też poglądy przeciwników polowań, zwłaszcza Johannesa Weyera, które wywarły na nim duże wrażenie. Tym razem jego upomnienia do sędziów nakazywały zwracać większą uwagę na nieodłączne w procesach czarownic kłamstwa. Król nigdy nie wypowiedział się wprost przeciwko polowaniom, jednak za jego sprawą zjawisko to znacznie przygasło.
Matthew Hopkins(1620-1647), sławny „Generalny Tropiciel Czarownic”, który to tytuł sam sobie przyznał. Działał krótko i tylko w Anglii, jednak jest odpowiedzialny za śmierć co najmniej 300 osób. Był osobą świecką, wychowywany przez surowego ojca (pastora) na gorliwego purytanina. Polowania były dla tego tchórza i zwyrodnialca źródłem zarobku ale też prawdziwym sensem życia, dlatego zorganizował wokół siebie oddział bandytów a jego czarny powóz zaprzężony w osiem koni wzbudzał przerażenie. Jego ulubionymi metodami wykrywania było pławienie, krojenie tępym nożem, nakłuwanie igłami, a zwłaszcza dokładny przegląd nagiego ciała w poszukiwaniu „znamion szatana”.
Jak widać z tego zestawienia, łowcy czarownic zwyczajowo byli religijnymi fanatykami z obłędem w oczach, zwykle też głupcami ślepo wierzącymi w brednie, często przy okazji zwyrodniałymi łotrami nabijającymi sobie kabzy na cudzym nieszczęściu. Jednak jedna cecha wysuwa się na plan pierwszy, bez której to ten odrażający zawód by nie powstał. Bardzo często łowcami czarownic byli różnego rodzaju seksualni frustraci i dewianci, którzy swe fantazje realizowali kosztem kobiet oskarżonych o czary.
Kurt Baschwitz „Czarownice i procesy czarownic”
http://ryuuk.salon24.pl/515175,czarownicy-zyc-nie-dozwolisz
http://ryuuk.salon24.pl/507180,jak-czlonek-wstydliwy-odejma
Inne tematy w dziale Kultura