U schyłku swego życia Zygmunt II August ciężko pracował, próbując ratować dynastię – trzymał na podorędziu pięć swych nałożnic (m.in. sławną Giżankę) i regularnie je odwiedzał, rozpaczliwie pragnąc dziecka. Często schorowany, trawiony gorączką i na chwiejnych nogach owiniętych bandażami brnął do alkowy tej lub innej damy, by zapobiec wygaśnięciu Jagiellonów …
Szczególnie wstrząśnięta zachowaniem swego królewskiego brata była Anna Jagiellonka. Jednak zdziwaczała stara panna nie rozumiała racji stanu. Los okaże się przewrotny i jej także nie oszczędzi problemów w alkowie:)
Zygmunt August miał dość bujne i zdecydowanie nieszczęśliwe życie małżeńskie. Jego pierwsza żona, młodziutka Elżbieta Austriaczka z dynastii Habsburgów wydawała się idealną kandydatką zarówno na matkę następcy tronu jak i potwierdzenie dyplomatycznego sojuszu. Panna młoda był oczkiem w głowie potężnego Ferdynanda I (przyszłego cesarza) i nie da się ukryć, że polska strona liczyła z tego powodu na powiększenie swych wpływów.
Już od początku pojawiły się problemy. Elżbieta była wnuczką Zygmunta Jagiellończyka (brata Zygmunta Starego), stąd z uwagi na pokrewieństwo młodych potrzebna była dyspensa. Papież bez problemów jej udzielił, jednak polscy dyplomaci popełnili paskudny błąd, źle opisując powiązania rodzinne, stąd konieczna była druga dyspensa. Mimo jej dość szybkiego uzyskania, niektórzy odczytali to jak wiszące na małżeństwem fatum.
Kolejnym problemem okazało się fatalne, religijne wychowanie Elżbiety. Jakkolwiek (rzekomo) starano się ją zrobić z niej dobrą małżonkę, to nie nauczono jej nawet języka polskiego. Młoda królowa była emocjonalnie dzieckiem, które przeszło przez katolickie wychowanie swej fanatycznie religijnej matki – niekończące się msze, posty, umartwienia, czy umoralniające kazania zakutanych w opończe świrów. Efektem tego jej wrodzoną nieśmiałość wyolbrzymiono do patologicznej postaci. Dziewczyna była zupełnie nie rozbudzona seksualnie, zaś ataki epilepsji na którą cierpiała napędzane stresem zdarzały się coraz częściej. I taka oto osóbka, która dopiero na polskim dworze poznała słodycze, trafiła do łoża Zygmunta Augusta, czyli rozpustnika znającego dotąd jedynie rozwiązłe kobiety. Łatwo się domyślić, że ich pożycie nie należało do udanych, z czego była zadowolona zwłaszcza stara smoczyca (królowa Bona, chorobliwie nienawidząca Habsburgów), która też od początku różnymi złośliwościami utrudniała życie młodej królowej.
Mimo iż Elżbieta podbiła serce Zygmunta Starego i zyskała poparcie tak prostych ludzi jak i wielu wpływowych osób, mimo pomocy sprytnych dyplomatów (przekonujących że dobry mąż może przyjaźnić się z innymi kobietami i wciąż pozostać dobrym mężem:) skończyło się tak naprawdę separacją i grą pozorów. To wszystko straciło jednak znaczenie, gdyż Elżbieta zmarła w wieku 19 lat podczas jednego z wielu ataków. Nie był jej przeznaczony długi żywot, jednak zarówno stara rodzina Habsburgów jak i nowa Jagiellonów w znaczący sposób go skrócili. Była dobrą królową i podczas swego skromnego panowania bardzo przysłużyła się Polsce, prowadząc intensywną korespondencję, polecającą polskich dyplomatów wszędzie tam, gdzie Habsburgowie mieli jakieś wpływy …
Gdy tylko Zygmunt August został wdowcem, potajemnie zawarł związek małżeński z Barbarą Radziwiłówną, młodą jeszcze i bezdzietną wdową po wojewodzie, z którą romansował już od dłuższego czasu. Barbara była prawdziwą woman in red – o jej urodzie krążyły legendy, zaś uwodzicielski spryt dopełniał całości obrazu. Miała jednak nieciekawą opinię rozwiązłej damy, która została później wyolbrzymiona do absurdalnych rozmiarów. Naliczono jej 38 kochanków i nazwano pierwszą ladacznicą Litwy.
Podczas uprawomocniania związku króla z Barbarą dochodziło do niezwykłych wydarzeń. Zygmunta zaklinano na wszelkie sposoby, by oddalił swą Litwinkę. Papież proponował dyspensę, biskupi chcieli rozłożyć grzechy króla na cały naród, nawet sejm padł na kolana przed królem (pierwszy i ostatni raz w historii). Zygmunt wykazał się jednak zdumiewającym w jego przypadku upiorem i Barbara został uznana królową. Jednak i drugie małżeństwo króla nie przetrwało długo, królowa rozchorowała się i zmarła.
Nie wiadomo na co cierpiała Barbara. Zarówno francuska choroba (syfilis, którym rzekomo zaraził ja pierwszy mąż) jak i rak szyjki macicy są mocno niepewne. Być może źródłem jej zdrowotnych problemów były zakażenie dróg rodnych, będące efektem przyjmowania leków na bezpłodność. Pewną poprawę jej zdrowia zauważono, gdy Zygmunt odważył się sprowadzić na dwór wiedźmy, z których jedna przecięła paskudny wrzód na ciele królowej. Jednak wiedźmy odprawiono i stan królowej znów się pogorszył. Przed śmiercią Barbara Radziwiłówna przeżyła chwilę triumfu – została uznana za królową Polski nawet przez Bonę. To był jednak ostatni akord i królowa Barbara zmarła w dość nieprzyjemny sposób, rozsiewając okropny zapach, który znieść mógł wyłącznie kochający ją do końca Zygmunt August.
Król wdowiec mimo dwóch małżeństw pozostał bezdzietny, stąd królewskie matrymonium znowu stało się istotne. Zygmunt powinien trzymać się już od Habsburgów z daleka, jednak zdecydował się (pod naciskiem) na powtórny ślub z Habsburżanką, do tego z młodszą siostrą zmarłej Elżbiety, Katarzyną Austriaczką. Była ona całkowitym przeciwieństwem pierwszej żony Augusta, arogancka, złośliwa i histeryczna. Katarzyna była początkowo przeciwna swemu małżeństwu i nawet podczas symbolicznych pokładzin odmówiła położeniu się do łóżka z Radziwiłem (który Zygmunta reprezentował), stąd jej ojciec i brat chwycili ją za ręce i nogi, po czym przemocą, wśród bezwstydnych chichotów umieścili w łożnicy.
Tak więc ostatecznie wuj poślubił siostrzenicę i jednocześnie szwagier siostrę żony, bo tak się stało w przypadku ślubu Zygmunta z Katarzyną (oczywiście papież udzielił dyspensy). Nowa królowa jeszcze przed ślubem zmieniła zdanie co do ożenku, zapewne przekonana przez swoją rodzinę, stając się prawdziwym agentem w spódnicy Habsburgów. Mieszała się do polityki, prowadziła rozległą dyplomację i snuła intrygi, co doprowadzało Zygmunta (który źle widział kobiety w polityce) do prawdziwej furii.
W sprawach alkowy było jeszcze gorzej. Trzeba zaznaczyć, że młoda królowa była znacznie brzydsza niż jej siostra, co przy królu rozpamiętującym swój ostatni związek z prawdziwą pięknością, miało ogromne znaczenie. Z wielkim trudem spełniał swe małżeńskie obowiązki, a jego krzyż nieco zelżał, gdy Katarzyna oświadczyła, że jest w ciąży. Okazało się to jednak płonną nadzieją, gdyż królowa albo kłamała albo poroniła, ewentualnie była to ciąża urojona.
Nie jest też pewne, czy Katarzyna cierpiała na padaczkę. Możliwe jest to, że jej częste ataki histerii po prostu uznano za objaw epilepsji. By się uwolnić z tego małżeństwa, Zygmunt August rozważał zaoferowanie, oczywiście po swojej bezpotomnej śmierci, tronu polskiego Habsburgom (w zamian za zgodę na unieważnienie). Groził nawet, że wstąpi do klasztoru. Ostatecznie żonę odprawił i spędziła ona swoje dni w Linzu, do końca żywiąc nadzieje na pogodzenie się z mężem, ale też do końca prowadząc (jako królowa Polski) dyplomację szkodliwą dla naszego kraju. Co zbudowała Elżbieta, to zniszczyła jej siostra Katarzyna.
Rozwiązanie zaproponowała grupa szlachty protestanckiej (ze sławnym Ostrorogiem na czele), gdy król zaczął głosić wszem i wobec, że jego związek z Katarzyną (przecież siostrą swej pierwszej zmarłej żony) jest kazirodczy i tego powodu ukarany bezpłodnością (jak stoi w Biblii). Zaproponowano zatem stworzenie kościoła narodowego, niezależnego od papiestwa i z królem jako jego głową. Dzięki temu król mógłby sam sobie udzielić rozwodu i wziąć następną żonę, co dawałoby szansę na potomka.
Było to, wypisz wymaluj, rozwiązanie sprawy jakie zastosował król Anglii Henryk VIII Tudor, na którym zresztą niewątpliwie się wzorowano. Zresztą wiele łączyło obu władców – papieskie dyspensy, mieszanie się obcego państwa do wewnętrznej polityki, krytyka duchowieństwa. Była podnoszona sprawa dziewictwa żon i biblijnej kary za kazirodztwo. Również w przypadku obu niechcianych królowych rozpętano w ich obronie prawdziwą kampanię w stylu „prześladowanej świętej”.
Jednak polski król, jakkolwiek początkowo nawet przychylający się do tego pomysłu, to ostatecznie uległ presji dostojników kościelnych (prymasa Uchańskiego, kardynała Hozjusza i nuncjusza Commendone) i z planów utworzenia kościoła narodowego zrezygnował. Największy wpływ na to miał legat papieski.
Synonimem upadku Zygmunta Augusta, utraty szacunku wśród szlachty, powinno się stać jego upokorzenie na sejmie w 1571 roku. Gdy podniósł sprawę opatrzenia swojego potomstwa (Barbara Giżanka urodziła córkę) szlachta ironicznie odpowiedziała: o jakie to potomstwo chodzi, skoro go nie ma, a królowa sto mil stąd? Chodziło tu nie tylko o kwestie dziecka z nieprawego łoża, tylko zwyczajnie nie wierzono, że król jest płodny (Giżankę podejrzewano o zajście w ciążę z kim innym) i rzucono mu tym w twarz. Ostatnią próbą uratowania dynastii przez Zygmunta był plan poślubienia Giżanki. Jednak warszawska mieszczka (córka burmistrza), jakkolwiek jej pozycja na dworze była naprawdę silna, nie miała już czasu na to, by zostać królową. Król był schorowany i nie potrafił już wykrzesać siebie tyle silnej woli, jak to było w przypadku Radziwiłówny.
Ewdard Rudzki „Polskie królowe”.
Inne tematy w dziale Kultura