Pojedynki Wikingów, zwane holmganga (czyli dosłownie pójście na wyspę) są najlepiej opisane w „Kormdkssaga”. Naprawdę toczono je na wysepkach, miejscach jakby eksterytorialnych, gdzie można było przelewać krew. Podczas takiego pojedynku byli obecni sekundanci, czuwający nad jej przebiegiem. Walczono na kwadracie białego płótna i gdy pociekła na niego krew, walkę można było przerwać. Obaj walczący mieli do dyspozycji po trzy tarcze, których zniszczenie (w przypadku długiego i wyczerpującego starcia) dawało honorowe zwycięstwo, ewentualnie przegraną bez ujmy. Taki pojedynek umożliwiał po prostu obu walczącym ocalenie życia – wystarczyło jedynie, by obaj milcząco zgodzili się na wzajemną destrukcję swoich tarcz:) Z drugiej jednak strony naprawdę zajadli wrogowie mieli szansę na definitywne załatwienie wzajemnych porachunków …
Tarcza była najważniejszą bronią Wikinga (oprócz oczywiście ich sławnych długich łodzi) i o ile zdarzali się tacy bez miecza i kolczugi, to tarczę miał każdy wyruszający do walki.
Okrągła tarcza o średnicy około metra była chyba najlepszym rodzajem tego typu broni w historii, o czym świadczą ogromne ramy czasowe w jakich jej używano. Grecki aspis hoplitów był już sławny w VII wieku p.n.e., zaś tarcza używana przez rodeleros w formacjach tercios jeszcze w wieku XVI (i częściowo w XVII) całkiem nieźle się sprawdzała. Do tarcz wojownicy przywiązywali ogromną rolę, Spartanie za jej utratę surowo karali (nawet śmiercią), Wikingowie w zasadzie na niej oparli swój system walki.
Inne, znacznie sławniejsze tarcze nie przetrwały tak długo. Starorzymska scutum, duża i o kształcie prostokąta, była znakomita w zwartych formacjach, gorzej było gdy przyszło do walki z przeciwnikiem preferującym i potrafiącym narzucać indywidualne starcia. Nie bez powodu najważniejsze stało się utrzymanie szyku. Za czasów cesarstwa barbarzyńcy zasilający legiony preferowali własny typ uzbrojenia, ewentualnie używali tak dużych tarcz jedynie w początkowej fazie bitwy. Ogromna pawęż, rozsławiona przez Husytów, nadawała się jedynie jako ochrona dla pieszych formacji strzelczych. Jej mniejsza, początkowa forma (pawężka) pojawiła się na terenach Mazowsza, Prus i Litwy i była używana jedynie przez jezdnych, skutecznie ale tylko przez pewien czas. W przypadku tarcz jazdy nigdy nie znaleziono dobrego kształtu i eksperymentowano z różnymi konstrukcjami, od dużych tarcz migdałowych (mocno nieruchawych), poprzez dziwnie ukształtowane stalowe blachy, aż do ich szczątkowej postaci przykręcanej po prostu do zbroi.
Przez cały ten czas wykonywano ją z typowych materiałów – drewno, stal (dawniej brąz), skóra, czasem płótno, klej. Mogła mieć różną wagę, najcięższa tarcza hoplitów ważyła 8-10 kg, drewniane tarcze wikingów 2-3 kg. Jednak niezależnie od swej wagi okrągła tarcza doskonale nadawała się zarówno do stworzenia takiej dawnej falangi, czyli ściany z tarcz, jak i przede wszystkim była znakomita do starć indywidualnych.
Tarcza używana m.in. przez Wikingów była lekka i elastyczna. Wykonywano ją z drewna mającego grubość pośrodku do 8 mm, na krawędziach do 5 mm. Wszystko to łączone było umbem z blachy pośrodku (grubości do 3 mm), skrawkami metali na krawędziach. Dodanie warstwy skóry (najlepsza była podobno owcza) nie tylko mocno zwiększało jej odporność, ale i zapobiegało pękaniu drewna, po prostu spajało wszystko w jedną elastyczną całość. Czasem „wypasione” tarcze były jeszcze wzmocnione sprasowaną trawą, którą umieszczano pod skórą.
Taka tarcza zatrzymywała strzały z łuków, broniła przed uderzeniem czy pchnięciem miecza i włóczni. Można ją było rzecz jasna przebić, czy w zasadzie rozbić potężnym uderzeniem długiego topora, ale nie było to łatwe. Po utworzeniu ściany z tarcz, gdy wzajemnie zachodzą one na siebie, wówczas ich odporność gwałtownie wzrastała. Ściany nie robiło się jedynie w dużych formacjach, także i niewielkich grupach sprawdzała się znakomicie, np. w tzw. formacji świni, gdzie kilku wojowników osłania jednego uzbrojonego w długi duński topór, rozdającego potężne uderzenia z góry.
Gdy zaś doszło do walki bezpośredniej przydatność okrągłej tarczy była ogromna. Jej wymiary (średnica od 70 do 100 cm, czasami nawet więcej) nie były przypadkowe, tylko uzależnione od wzrostu i długości ramion wojownika. Tylko przy wzroście przekraczającym 180 cm (a to nie zdarzało się dawniej zbyt często) można było używać tarczy o metrowej średnicy. Najpopularniejsze rozmiary (80-90 cm) są po prostu zgodne z warunkami fizycznymi dawnych wojowników.
Jak wyglądała szermierka Wikingów? Filmy pokazują nam wojowników na zmianę obijających swe tarcze mieczami i toporami, co tradycyjnie jest bzdurą. W rzeczywistości tarcz używano aktywniej niż mieczy, nie tylko zasłaniano się nimi czy też przepychano, ale uderzano krawędzią, a najciekawsze są techniki pozwalające odchylić tarczę przeciwnika swoją i wypracować tzw. otwarcie dla miecza lub topora. Przy tego typu starciach pierwszorzędne znaczenie nabierała zręczność i doskonała praca nóg. Prymitywnego parowania po prostu unikano, gdyż nie miało ono większego sensu (podobnie jak parowanie mieczem).
Nierozsądne było też kierowanie uderzeń miecza lub toporem wprost w tarczę, gdyż ta łatwa nie pękała, natomiast w tym sam czasie można było oberwać lepiej wycelowaną bronią przeciwnika. Dobrą metodą walki była ciśnięta włócznia, która jeśli nie rozbijała to przynajmniej grzęzła w tarczy i w zasadzie wyłączała ją z dalszej walki. Nie przypadkowo dawni wojownicy nosili po dwie, trzy włócznie.
Do okrągłych tarcz i odpowiedniej techniki walki były też odpowiednie miecze. Miecz hoplitów był krótki i szeroki, pozbawiony niemal jelca i doskonały do pchnięć obok mocnej i ciężkiej tarczy, zawieszonej na przedramieniu. Miecz Wikingów był dłuższy (tarcza był lżejsza i trzymana za jeden uchwyt dłonią), ale także w zasadzie bez jelca, by wyeliminować możliwość zaczepienia za krawędź. Imacz na dłoń pozwalał swobodniej operować tarczą i zapewniał jej większy zasięg, niż w wypadku tarczy na przedramieniu. Hiszpańscy rodeleros używali mieczy o podobnej długości, choć bardziej szpiczastych (nieszczęśliwie nazywanych mieczo-rapierami). Można było nimi skutecznie uderzać, ale najlepiej sprawdzały się podczas pchnięć – w walce z mocno opancerzonych przeciwnikiem (w zbroje płytowe) celne pchnięcie w miejsca niechronione jest skuteczniejsze.
Oczywiście wizja Wikinga, czy też dawnego pogańskiego wojownika, jako wytrawnego i finezyjnego szermierza niezbyt zgadza się z powszechnym wyobrażeniem, jednak tak było.
http://historiaswiata.com.pl/wpis/165/
Filmik nieco przegadany, ale pokazane i omówione jest w nim parę spraw istotnych dla walki z tarczą i mieczem. Trzeba też podkreślić, że prawdziwe walki wyglądały znacznie dynamiczniej:)
http://www.dzikibez.pl/index.php/news/42/54/Tarcze
Else Roesdahl „Historia Wikingów”.
P.S.
Interesujące jest też to jest to, że okrągłe tarcze były podczas chrystianizacji traktowane jako przejaw pogaństwa. Wydaje się to w pewien sposób logiczne, gdyż były bardzo popularne nie tylko wśród Normanów, ale i Bałtów, Słowian, Rusów i Germanów. Pragnącym uchodzić za chrześcijańskich rycerzy wręcz nie wypadało używać pogańskiej, okrągłej tarczy, stąd migdały były niemal narzucane. Często w kronikach pomija się wojowników walczących pogańską bronią, a na różnych malowidłach zbroi się ich inaczej niż w rzeczywistości. Dobrym przykładem jest tkanina z Bayeux (przez pewien czas święta relikwia), na której nie ma ani jednej tarczy okrągłej, mimo iż z pewnością były one pod Hastings używane. Migdały były mocniejsze, bardziej wypukłe i wydłużone do dołu, ale wskutek tego trudniejsze do posługiwania się nimi z uwagi na ciężar i kształt (przesunięty środek ciężkości). Wśród konnych mogły jeszcze ujść, ale nawet tutaj można je zaliczyć do rozwiązania typu hełm garnczkowy, czyli nobilitującego ale nie do końca trafionego.
Niezwykle ciekawa jest też inna okrągła tarcza, czyli tzw. puklerz. Tarcza ta była mniejsza (30-40 cm), z drewna i metalu, używana od XI do początków XVII wieku. Dość nieszczęsna nazwa (nie do przetłumaczenia), czyli buckler, jest związana z hałasem (buckling), jaki wydawała ta tarcza troczona (buckle - zapięcie) przy mieczu. Robiono to wręcz ostentacyjnie i stanowiło to niemalże element mody:) Z takim zestawem broni, miecza i niewielkiej tarczy, jest związany niezwykle zaawansowany i finezyjny system walki, rozsławiony szczególnie przez pierwszy znany nam traktat szermierczy, anonimowy I.33 z 1300 roku. Niewątpliwie system walki mieczem i puklerzem powstał na bazie walk z dużą tarczą okrągłą i jest jego cywilno-wojskową wersją.
Inne tematy w dziale Kultura