Te niezwykłe wydarzenie z 1525 roku, podczas którego ostatni wielki mistrz zakonu krzyżackiego (Albrecht Hohenzollern) składa hołd polskiemu królowi (Zygmuntowi I Staremu), przez wielu historyków uważane jest (a przynajmniej tak próbują tak przedstawić) za wspaniały triumf polskiego oręża i symbol potęgi naszego państwa. Czyżby? Przypatrzmy się temu bliżej.
Oto nasz największy wróg, bandycki kraj powstały na bazie oszustwa (oszustwa uprawomocnionego przez cesarza i papieża), który przez 300 lat grabił, mordował i szkodził nam jak tylko mógł na arenie międzynarodowej, ten właśnie łotr zostaje łaskawie obdarowany władzą i bogactwem. Król polski wydał w 1526 dokument, stanowiący częściowo przeróbkę, częściowo zaś transumpt dawnego (z 1226 roku) sfałszowanego przez krzyżaków przywileju. Można by się było śmiać, gdyby to nie było tak żałosne …
Hołd pruski miałby sens, gdyby polski król traktował go jedynie jako wstęp do szybkiej inkorporacji świeckich już wtedy Prus Książęcych do korony. Tak naprawdę władcy europejscy tego właśnie się spodziewali, czemu dał wyraz król duński Chrystian, twierdząc, że jeśli teraz polski władca wypowie wojnę zakonowi, to nie będzie miał trudności … Co ciekawe, Albrecht dał po temu znakomity pretekst. Już dwa tygodnie po hołdzie zwrócił się do cesarza Karola V z prośbą o nadanie mu Inflant i posiadłości Zakonu Krzyżackiego w Niemczech, „aby oprócz posiadania Księstwa Pruskiego mógł być także księciem Rzeszy”. Było to nie tylko lekceważenie zawartego traktatu (i obraza dla polskiego króla), ale wręcz złamanie jego postanowień. Okazja była wyborna, gdyż przy okazji tej żałosnej próby Albrechta okazało się, że stracił on nie tylko poparcie Stolicy Apostolskiej i cesarza, ale nawet książąt i wielkich rodów Rzeszy.
Z punktu widzenia polityki międzynarodowej było to arcyciekawe zdarzenie – oto podczas ceremoniału katolickiego (łącznie z całowaniem relikwii:) katolicki władca uznaje powstanie pierwszego w Europie państwa protestanckiego, i to ledwie 8 lat po wystąpieniu Lutra. Dlaczego w kraju, którego polityka była w dużej mierze zdominowana przez przedstawicieli kościoła, było to w ogóle możliwe?
To dość proste. Najważniejszym powodem, dla którego wielki mistrz Albrecht zrzucił zakonny habit, stając się świeckim władcą pierwszego protestanckiego państwa, zaś król Zygmunt cały ten cyrk zatwierdził, było wrzenie społeczne na terenach Prus (także i korony). Już nie tylko drobna szlachta buntowała się przeciwko samowoli zakonnych rycerzy, magnatów i biskupów, bunty zdarzały się nawet wśród prostej ludności. To właśnie mieszczanie i chłopi najbardziej cierpieli wskutek działań wojennych, ich też najbardziej dotykały obciążenia podatkowe, podczas których nagminnie wręcz oszukiwano. Nie przypadkowo chłopstwo wielokrotnie odmawiało płacenia dziesięciny plebanom – nie chodziło tu o charakter owego „owocu ustaw diabelskich”, ale towarzyszącą mu niesprawiedliwość
Religia miała ogromny wpływ. Wojny polsko-zakonne były traktowane jako wojny religijne. A przecież zarówno na terenach polskich, jak i zakonu krzyżackiego, wciąż były popularne kulty pogańskie. Zarówno wielcy mistrzowie jak i polscy królowie wielokrotnie oskarżali się wzajemnie o pogaństwo, czy też tolerowanie dawnych religii pogańskich, i obie strony tak naprawdę miały rację:) Wolni Prusowie w armii zakonnej bez żadnych oporów praktykowali swoją rodzimą religię, często tuż obok krzyżowców przybyłych z Europy. W 1520 roku pruski kapłan Waltin Supplit odprawiał obrzędy oficjalnie, za zgodą wielkiego mistrza Albrechta Hohenzollerna.
Echa reformacyjne trafiły też do Prus. Ale to nie względy teologiczne tak się spodobały. Odrzucenie władzy papieskiej, na która nieustannie powoływali się zakonnicy, usprawiedliwiając za jej pomocą swe okrucieństwo wobec poddanych, bardzo chętnie zostało powitane wśród dołów społecznych. Słowo papieskie było zawsze traktowane jako zapowiedź wojny, nadchodzącej fali prześladowań, czy też zwiększonych obciążeń podatkowych.
Jednak sekularyzacja, mimo pokładanych w niej nadziei, niewiele zmieniła – Albrecht przejmował dobra biskupie i kapitulne tylko po to, by nadawać je byłym krzyżakom i niemieckiej szlachcie. Sądy pozostały równie przekupne i niesprawiedliwe jak za czasów zakonnych. W odpowiedzi na skargi chłopstwa Albrecht nakazał mu oddać całą posiadaną broń, zabronił nawet dysput w karczmach. Na efekty takiego postępowania nie trzeba było długo czekać – doszło do wybuchu powstań chłopskich z którymi nowopowstała szlachta pruska nie potrafiła sobie poradzić.
Nawet na terenach polskich trwało wrzenie. W Gdańsku w 1525 roku plebejusze usunęli radę a burmistrza wygnali z miasta. Mimo iż rebelianci deklarowali wierność koronie, to ich wystąpienia bardzo zaniepokoiły wyższe duchowieństwo i magnaterię, a to właśnie na nich król Zygmunt I Stary opierał swoją władzę. Doszło nawet do tego, że polski władca nie tylko zrezygnował (o ile w ogóle nosił się z takim zamiarem) z inkorporacji Prus do korony, ale nawet udzielił pomocy księciu Albrechtowi w tłumieniu rozruchów!
Ciekawe jest to, że powstania chłopskie nie miały charakteru wywrotowego. Powstańcy domagali się wyłącznie sprawiedliwości, respektowania obowiązującego prawa. Fakt, że wypuścili oni pojmaną grupę szlachty i gotowi byli zdać się na osąd księcia, jak i charakter starć w Królewcu, niezbicie na to wskazują. Zygmunt I Stary nie był jednak Kazimierzem Wielkim (nie dorastał mu nawet do pięt) i nie był w stanie zrozumieć obecnej sytuacji jak i przewidzieć efektów swojego postępowania w przyszłości.
Bzdurą jest twierdzenie, że sekularyzacja zaskoczyła króla i dyplomatów:) To właśnie zeświecczenie dawało możliwość inkorporacji, zaś duchowy charakter zakonu (i jego podległość papieżowi) to oficjalnie uniemożliwiał. Podobnie absurdalne jest rzekome zagrożenie przejściem Albrechta na służbę króla Francji … równie dobrze Hohenzollern mógłby przejść na służbę władcy Azteków. Plany Łaskiego, by krzyżaków przenieść na Mołdawię (w celu walki z poganami!) były absurdalne, już wtedy traktowane jako niepoważne i ośmieszały prymasa.
Jednak najbardziej zaskakująca jest przychylność jaką wielkiemu mistrzowi (a później świeckiemu księciu) okazywali nasi wpływowi magnaci i niektórzy duchowni. Poseł papieski Antonio del Burgio sugerował wprost, że rada królewska jest przekupna … no cóż, poseł wiedział co mówi, gdyż brzęczące argumenty są doskonale znane na dworze papieskim.
Najwięcej o hołdzie pruskim mówi nam mina Stańczyka z obrazu Matejki – on jako jedyny widzi w tej cynicznej grze pozorów przyszłe połączenie Prus Książęcych z Brandemburgią, cień nad Rzeczypospolitą i wreszcie rozbiory.
Maria Bogucka „Hołd Pruski” – ciekawa książka, choć autorka ma skłonność do pewnych uproszczeń.
http://ryuuk.salon24.pl/370434,krzyzacy-armia-boga
http://ryuuk.salon24.pl/397336,powstanie-panstwa-krzyzackiego
Inne tematy w dziale Kultura