Ryuuk Ryuuk
670
BLOG

Deadliest warriors

Ryuuk Ryuuk Rozmaitości Obserwuj notkę 0

To program, w którym jego autorzy bawią się zestawiając ze sobą wojowników i ich broń z różnych epok i regionów świata. Jest wart obejrzenia, mimo iż twórcy popadają nieraz w skrajne absurdy, np. konfrontując Saddama Husseina z Pol Potem, czy nawet  wampiry i zombie …

Z punktu widzenia historycznego program oczywiście nie ma żadnej wartości i zwykle wygaduje się w nim bzdury. Kilka sprostowań:

Vlad Dracula nie był torturowany, gdy był zakładnikiem tureckim. Było zupełnie inaczej – jego niewola w Adrianopolu była raczej komfortowa, studiował języki, literaturę i sztukę, czytał poezję, ćwiczył sztuki walki. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Zakładników z wielkich rodów Osmanowie zawsze starali się olśnić i rozkochać we własnej kulturze …

William Wallace (Braveheart) nie walczył przeciwko Anglikom w zemście za śmierć swej ukochanej Marion Braidfute. Jego bunt miał podłoże raczej polityczne niż romantyczne. Poemat z XV wieku opowiadający o tragicznej śmierci Marion (postać najprawdopodobniej fikcyjna) miał źródło w ludowej legendzie.

300 Spartan nie stanęło samotnie przeciwko ogromnej armii Persów. Pierwotnie pod Termopilami walczyła armia Greków z kilku państw-miast licząca kilka tysięcy ludzi, zaś do ostatniej walki stanęło 1000 wojowników, wśród których oprócz 300 Spartan było też 700 Tespijczyków. Trzeba też dodać, że Spartanie dostali taki rozkaz, zaś Tespijczycy zrobili to z własnej woli.

Hernan Cortez nie zdobył Tenochtitlan z 550 żołnierzami. Gdyby nie pomoc innych indiańskich plemion, wrogich Aztekom, to sławna konkwista skończyłaby się porażką, wszyscy konkwistadorzy zaś wylądowaliby na ołtarzach ofiarnych z powyrywanymi sercami.

Dobór broni też wydaje się czasami nieszczęśliwy. William Wallace raczej nie mógł używać wielkiego miecza claymore, gdyż ten pojawił się dużo później. Z kolei francuski rycerz z XV wieku używa starej kuszy najprymitywniejszego typu, naciąganej rękami, choć te z hakiem napaśnym czy kozią nóżką były nowocześniejsze, zaś z windą angielską lub niemiecką dużo silniejsze.

Jest w tym programie też kilka ciekawostek, które muszę skomentować.

Samurajska katana zalicza wpadkę, ukazując swą bezsilność wobec normańskiej kolczugi. Nie ma w tym nic dziwnego. Charakterystyka japońskiego miecza (zakrzywiony kształt głowni i jej grubość), bardzo utrudnia przebijanie zbroi. Nie pomaga też charakterystyczny sposób cięć, z tzw. ciągnięciem ostrza. Gdyby filmowy samuraj uderzył inaczej, bardziej europejsko, byłoby trochę lepiej … a tak skończyło się jedynie na podrapaniu ogniw kolczugi.

Miecz macuahuitlzoctli również nie dorównał swej legendzie. Wojownikowi azteckiemu nie udaje się odrąbać końskiego łba (z balistycznego żelu oczywiście:), potrzebuje do tego aż trzech uderzeń. Jednak mam wątpliwości co do jakości owego miecza, wykonanego przez współczesnych płatnerzy. Ponadto użytkownik obsydianowego miecza źle go trzyma i korzysta wyłącznie z mięśni ramion, które co prawda są okazałe, jednak to za mało. Gdyby wykorzystał ruch całego ciała, skręt bioder i dźwignię na rękojeści, to z pewnością jego uderzenie byłoby znacznie potężniejsze i kto wie, może faktycznie odrąbałby koński łeb:)

Szabla węgiersko-polska (ta o charakterystycznych długich wąsach jelca) w rękach wojownika od Iwana Groźnego nie daje rady przerąbać świni, a nie jest to jakiś nadludzki wyczyn. Ze świnką bez problemu radzą sobie miecz i hiszpański rapier konkwistadorów (oczywiście jest to wczesny rapier, czyli bardziej solidny miecz). Oczywiście prostym ostrzem łatwiej to zrobić (nie traci energii jak szabla), ale i wołoski kilidż też potrafi tego dokonać. Kilidż jest oczywiście bardziej obciążony na piórze (to ułatwienie), ale i bardziej skręcony niż klasyczna szabla. Nieoczekiwana słabość szabli węgiersko-polskiej wynikła po prostu z nieudolności jej użytkownika, który cięcie zadał jak gdyby rąbał drewno na opał.

Całkiem nieźle wypadły zbroje nie-stalowe. Chińska skórznia odbiła bełt z wołoskiej kuszy (naciąganej lewarem), a aztecki bawełniany pancerz wytrzymał ostrzał z afrykańskiego łuku. Nawet wojownik ninja swoim sierpem (kusarigama - broń przeznaczona m.in. do przebijania pancerzy) nie potrafił przebić kirysu z brązu Spartanina.

Czarnoprochowa broń palna zaskoczyła celnością i siłą destrukcji. Oczywiście długo ją się ładowało, zasięg też nie był imponujący, jednak na krótki dystans była naprawdę bardzo skuteczna. Strzelcy trafiali gdzie chcieli, przebijając dwa ciała naraz, a wielkie, ołowiane kule bez płaszcza zadawały straszliwe rany.

Jest w programie sporo wpadek a niektórzy tzw. eksperci od dawnej broni czasami nie wiedzą jak jej używać. Wojownik od Sun Tzy, jakkolwiek mistrz sztuk walki, to jednak nie potrafił strzelać z łuku. Oczywiście mistrz wu shu nie musi tego umieć, jednak czy nie mogli znaleźć kogoś, kto zrobiłby to lepiej? Najgorzej jednak chyba wypadają ofermy z Gengis-han vs. Hannibal. Gdyby mongolski wojownik strzelał jak ten z programu, to w ordzie mógłby jedynie przyrządzać kumys. Kartagińczyk od Hanibala używając falcaty (miecz o sierpowatym ostrzu) o mało co nie złamał sobie ręki. Nawet perski niesmiertelny (rzekomo potomek dawnych wojowników) strzelał tak fatalnie, że jego przodkowie zapewne przewracali się w grobie. Niektóre migawki pokazywały popisy szermiercze wojowników, jednak od razu widać, że była to szermierka filmowa, nie mająca nic wspólnego z dawną sztuką walki.

Moim skromnym zdaniem chyba najlepiej wypadli Spartanie, potrafili się posługiwać bronią i byli bardzo sprawni fizycznie. Konny łucznik Hunów strzelał rewelacyjnie, aż miło było popatrzeć. Samuraj z yumi także okazał się celny (trafiał w oczy), choć robił to w nietypowy sposób. Osobiście oczekiwałem pokazu sztuki kyudo, tymczasem łucznik nie naciągał cięciwy za ucho (tylko do policzka), nie używał do tego kciuka, zaś strzała spoczywała po lewej stronie. Nieźle też  sprawili się Wikingowie, choć włócznią rzucano trzymając ją w palcach (zamiast całą dłonią, co umożliwiłoby włożenie w to większej siły), a i tarczy uzywano w niewłaściwy sposób.  Jednak mimo tego zarówno rzuty włócznią jak i uderzenia wielkimi toporami robiły wrażenie.

W programie efektywność bojową oceniano na podstawie siły destrukcyjnej broni i zarazem odporności zbroi (jeśli taka występowała). To ma pewien sens, choć jest sporym uproszczeniem. Idąc tą drogą najlepiej z pieszych wojowników wypadłby zapewne lancknecht. Taki doppelsoldner opancerzony w maksymiliańską zbroję, uzbrojony w długą pikę (albo młot lucerneński), rusznicę i wielki dwuręczny miecz zweihander (większy od claymore’a i bardziej zaawansowany technicznie) nie iałby sobie równych. W przypadku jazdy niewątpliwie polski husarz, z całym zestawem znakomitej broni jest nie do pobicia.

Jeden z odcinków: Iwan Groźny i Hernan Cortez. Warto zwrócić uwagę na pokaz strzelania z arkebuza i ruskiego piszczela.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości