Guliano della Rovere został wybrany papieżem po jednym z najkrótszych konklawe w historii. Przybrał imię od Juliusza Cezara - Juliusz II (1503-1513), co było dość niezwykłe, ale dobrze oddawało jego wojowniczy charakter.
Papież zasłynął jako mecenas artystów – za jego czasów tworzyli Leonardo da Vinci, Bramante, Rafael Santi i oczywiście Michał Anioł. Papież utworzył sławną Gwardię Szwajcarską, która dzięki niemu miała wiele roboty.
Był on zaciekłym wrogiem rodziny Borgów. Przez niemal cały pontyfikat Aleksandra VI przebywał we Francji z obawy o własne życie. Po swoim ingresie nakazał ciało Borgii usunąć z bazyliki św. Piotra, surowo zakazał jakichkolwiek modłów za niego, uważając go za osobę potępioną, zaś apartamenty Borgiów zostały zaplombowane aż do XIX w. Przy okazji złamał słowo dane Cezaremu i pojmał go w niewolę.
Jednak jak się szybko okazało, Juliusz II był do papieża Aleksandra VI bardzo podobny. A jeśli chodzi o obłudę, to nawet dużo lepszy.
Wyjątkowo surowo potępił wszelkie zabiegi noszące znamiona przekupstwa na konklawe – twierdził, że każdemu kto zdobędzie w ten sposób papieską tiarę, powinna być ona odebrana. Tymczasem zostało niezbicie dowiedzione, że na konklawe w 1503 roku, które uczyniło go papieżem, sam rozdawał ogromne łapówki, nawet zwolennikom jeszcze wtedy żyjącego Cezara Borgii.
Kardynałom przedstawiał się jako gorący zwolennik pokoju, tymczasem jego pontyfikat przeszedł do historii jako pasmo nieustannych wojen, w których papież brał osobisty udział. Już za czasów kardynalskich, z uwagi na swoje okrucieństwo, Giuliano della Rovere zyskał sobie przydomek Il Terrible - „Groźny”. Swoje wojny zaczynał ekskomuniką i interdyktem, wchodził w sojusze i zdradzał sojuszników, nie miał żadnych skrupułów.
Wydał sławną „Si summus”, w której stanowczo piętnuje symonię, tymczasem symonia w jego własnym wykonaniu osiągnęła nowe szczyty. Pontyfikat Juliusza II był bardzo kosztowny, więc godności kościelne były sprzedawane nawet kilkuletnim dzieciom pochodzącym z bogatych rodzin. Był też jednym z wielu papieży, którzy akceptowali prostytucję, czy raczej dochody z niej płynące. Za jego czasów sprzedawanie odpustów przybrało na sile i zaczęło przynosić naprawdę duże dochody.
Znane są jego surowe wypowiedzi na temat rozwiązłego życia i posiadania dzieci przez poprzednich papieży, ale również w tej dziedzinie (Juliusz II nie przejmował się celibatem i miał kilkoro dzieci) jego życie jest tego zaprzeczeniem.
Potępiał nepotyzm, ale to za jego czasów utrwalił się ostatecznie „zwyczaj”, że najbliższy bratanek/syn/nepot, otrzymywał kapelusz kardynalski i funkcję papieskiego namiestnika. Papież zadbał także, by jego dzieci zawierały korzystne małżeństwa z wpływowymi rodami.
Jednak o ile Aleksander VI był kulturalnym człowiekiem, to Juliusz II znany był też powszechnie z pijaństwa, obżarstwa (nawet podczas postów) i niestosownego zachowania – często obrzucał innych ordynarnymi obelgami. Do legendy przeszły jego wrzaski przed bitwą z Francuzami: „Zobaczymy kto ma większe jaja, król Francji czy papież!”.
Jeszcze jedno różni tych dwóch papieży – Aleksander VI budował potęgę wyłącznie własnej rodziny, Juliusz II zaś budował potęgę papiestwa.
Z powodu wstydliwej choroby papieża (syfilis) zaniechano zwyczaju całowania papieskich stóp (specjalni służący tego pilnowali), ponieważ były one zżerane przez tą straszną chorobę i pokryte strasznymi wrzodami.
W 1512 roku Juliusz II został niejako zmuszony, przez żądania wielu reprezentantów Kościoła, do zwołania w Lateranie powszechnego soboru. Bronił się przed tym, gdyż spodziewał się, całkiem zresztą słusznie, oskarżenia o sodomię. O jego homoseksualnych „podbojach” krążyły legendy, jedna jest wyjątkowo ciekawa – gdy królowa Francji wysłała dwóch szlachetnie urodzonych młodzieńców na naukę do biskupa Nantes, papież, jak tylko ujrzał niespodziewanie urodziwych chłopców, osobiście się nimi … zaopiekował. Dlatego nie ma co się dziwić, że Juliusz II nie wziął udziału w pracach soboru.
Jak wspominałem, Juliusz II naprawdę budował potęgę papiestwa i jego pontyfikat był dla kościoła bardzo korzystny. Powodem niechęci do niego był jego homoseksualizm oraz ordynarne zachowanie – nawet na dworach panujących papież miał fatalną opinię (cesarz nazywał go wprost zapijaczonym wieprzem). Nie ma jednak wątpliwości, że ten zżerany przez syfilis rozpustnik, bez skrupułów ściągający pieniądze z łapówek i prostytucji, prawdziwy łupieżca i rozbójnik, naprawdę wzmocnił papiestwo …
Czując zbliżającą się śmierć, żelazny papież się załamał i w obecności kardynałów dokonał swoistego rozliczenia – nazwał się strasznym grzesznikiem i błagał o wybranie godnego następcy, ponieważ on sam zdobył tron przekupstwem. Tonąc we łzach błogosławił kardynałów.
W ostatniej chwili papież, wzorem innych papieży ratujących swe życie za wszelką cenę, spróbował jeszcze jednej terapii – przyjmuje lek alchemików: aurum potabile (płynne złoto – nawiasem mówiąc czysty idiotyzm). Cudowne „lekarstwo” nie zdołało uleczyć jego organizmu, straszliwie zniszczonego chorobą galijską, czyli syfilisem. Papież umiera w nocy.
To pod wpływem jego pontyfikatu sławny Eraz z Roterdamu napisał „Pochwałę głupoty”. On też jest autorem satyry o papieżu Juliuszu II, który to nie zostaje wpuszczony do Nieba przez św. Piotra.
Jan Wieriusz Kowalski „Poczet papieży”
Mariusz Agnosiewicz „Kryminalne dzieje papiestwa”
Alois Uhl „Jak umierają papieże”
Inne tematy w dziale Kultura