Ryuuk Ryuuk
4712
BLOG

Wojna trzynastoletnia – wyklęty król i rycerze niezguły

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Mało znana wojna trzynastoletnia jest niestety doskonałym materiałem na parodię w stylu Mela Brooksa. Niektórym może się to wydać zbyt surową oceną, ale jak inaczej można określić krucjatową armię najemnych husytów, walczących po stronnie zakonu, która na tuniki z kielichem (przecież wizualnym znakiem husyckiej herezji) naszywała krucjatowe krzyże? Jak można nazwać zaskoczenie polskiego króla, który w obozie pospolitego ruszenia z wielkopolski, zamiast wiwatów słuchał lamentów, że pora nieodpowiednia, bo to żniwa! Albo targi o wykup Malborka (razem z innymi zamkami i miastami) z najemnikami, w których ilość piwa odgrywała ogromną rolę?

Polski król został ekskomunikowany już w 1455, oczywiście razem ze swymi poddanymi i ze Związkiem Pruskim. Klątwa został później zawieszona, ale gdy Jagiellończyk cofnął z granicy samozwańczych mediatorów papieskich (pragnących zmusić polskiego króla do ugody na swoich warunkach), klątwę odnowiono a legat papieski Hieronim Lando usiłował nawet zorganizować krucjatę przeciwko Polsce.

Do tej wojny, podobnie jak wielu z całej serii konfliktów polsko-krzyżackich, powinno dojść z zupełnie innych powodów, niż to się stało. Tymczasem jedynym powodem dla którego wybuchła wojna trzynastoletnia, był spór o zyski z handlu zbożem. Już od jakiegoś czasu Prusy stały się stały się spichlerzem Europy, a zakon miał nad handlem zbożem w zasadzie pełną kontrolę. Kupcy z Prus właśnie w celu przełamania tego monopolu zorganizowali swoje Towarzystwo Jaszczurcze, a później zaś Związek Pruski.

Nad zakonem swój parasol ochronny roztaczał nie tylko papież i cesarz, ale całe duchowieństwo Europy, w tym także Polski. Działalność kardynała Zbigniewa Oleśnickiego, który jawnie wspierał bandyckie działania krzyżaków, skutecznie chroniła tego potwora. Dopiero osiągnięcie pełnoletności przez Kazimierza Jagiellończyka i odsunięcie od władzy kardynała-zdrajcy pozwoliło na przyśpieszenie zdarzeń.

Działalność papieży nie dziwi, oni zawsze byli opiekunami bandytów z czarnymi krzyżami na płaszczach. Jednak nieustanne i jawne zdrady kardynała Oleśnickiego, który skutecznie osłabił nasz kraj, naprawdę zaskakują.

Ciekawe jest porównanie obu stron konfliktu. Nasz kraj był wówczas według standardów europejskich prawdziwą potęgą o 2,5 mln mieszkańców i 270 tys. km powierzchni, teoretycznie mógł wystawić 100 tys. ciężkiej jazdy, i to dobrze „okrytej”. Jednak to była jedynie teoria, gdyż polskie rycerstwo zmieniło się już w ziemiańską szlachtę, której wstrętna była wojaczka. Nie chciało walczyć i nie chciało płacić podatków na zaciężnych. Dopiero zatwierdzanie kolejnych przywilejów szlacheckich odnosiło sukces. Jednak na zebranie pieniędzy trzeba było lat, dlatego król finansował zaciąg z pożyczek od kupców ze Związku Pruskiego, a ci z kolei mogli z uzyskanych procentów finansować swój bunt …

Inną metodą zachęty, jaka stosował król Kazimierz, był zwoływanie pospolitych ruszeń i przetrzymywanie ich w polu, nawet bez walki. Dla cieplarnianych już wtedy polskich rycerzy był to koszmar, dlatego w końcu godzili się płacić podatki na zaciężnych, mimo iż to raniło ich dumę …

W Prusach było 400 braci zakonnych i 3 tys. służebnych, rozmieszczonych po zamkach i miastach. Ważna rzecz – zakon był wtedy już naprawdę przez wszystkich znienawidzony, nie tylko przez rycerzy świeckich (którym odmawiano udziału w rządach) i chłopstwo (wyzyskiwane ponad miarę), ale też przez mieszczan i kupców. Związek Pruski wywołał powstanie, podczas którego okazało się, że dawni waleczni zakonnicy zmienili się w tchórzy i karierowiczów, wprawnych w nabijaniu kabzy, ale już zupełnie niezdolnych do walki. 6 marca 1454 roku na dworze króla polskiego wydano uroczysty akt inkorporacyjny, przyłączający Prusy do Polski. Koniec? Nie, dopiero początek.

Wojna była wyjątkowo przewlekła, mimo iż powinna się zakończyć błyskawicznie. Najemnicy husyckiego wzorca (a tacy walczyli w tej wojnie) często zmieniali strony konfliktu, gdy zabrakło pieniędzy na żołd. Niezwykle ciekawe jest też inne zjawisko – ci, dla których zabrakło pieniędzy, często i chętnie przyjmowali ziemię jako ekwiwalent zaległego żołdu. Zarówno w Polsce jak i w Prusach przybywało wówczas szlachty z awansu, dawnych plebejuszy, którzy za swą służbę zyskali prawo do szlacheckiego herbu.

Wojna trzynastoletnia była kolejną szansą, by tego bandyckiego tworu, jakim był faktycznie zakon krzyżacki, w końcu całkowicie się pozbyć, jednak nasz kraj był wtedy już bardzo chory, i to pod każdym względem. Wyższe duchowieństwo było wówczas zupełne bezkarne, nieważne jakiej zbrodni by się nie dopuściło, o czym zresztą ponura działalność kardynała Oleśnickiego najlepiej zaświadcza. Nie ulega żadnym wątpliwościom, że krzyżacy, bez wyjątkowo troskliwej opieki cesarza, papieża i uległego papieżowi polskiego duchowieństwa, zniknęliby z powierzchni ziemi zaraz po Grunwaldzie.

Pod Grunwaldem wyrwano kły krzyżackiemu potworowi, ale nie znaleziono dość siły, by temu potworowi skręcić ostatecznie kark. Okazji było wiele, ale zawsze brakowało władcy pokroju Łokietka lub Kazimierza Wielkiego. Kazimierz Jagiellończyk, mimo iż był władcą inteligentnym, nie znalazł w sobie dość siły, by sprawę doprowadzić do końca.

Wyjątkowo źle wypadło nasze rycerstwo. Jedynie pospolici kaprowie mogli czas wojny trzynastoletniej zaliczyć na swą chwałę. Bitwa na Zalewie Wiślanym w 1463 roku jest znakomitym przykładem ich kunsztu i odwagi. Jest zupełnie odmienna od katastrofalnej i wręcz ośmieszającej bitwy pod Chojnicami w 1454 roku, dlatego warta specjalnego opisania.

Malbork, naprawdę kupiony od krzyżackich najemników szybko stracono, no i oczywiście trzeba go było mozolnie zdobywać. Wojna skończyła się pokojem toruńskim w 1466 roku, który uczynił z wielkiego mistrza lennika polskiego króla, zobowiązanego do udzielania Polsce pomocy zbrojnej. Pomorze Gdańskie zostało odzyskane, jednak zakon nadal funkcjonował w formie kadłubowej, i jak przyszłość pokaże, nie przegapił żadnej okazji do szkodzenia naszemu krajowi. Sam papież nigdy nie zatwierdził pokoju toruńskiego z 1466 roku.

P.S.

Kazimierz Jagiellończyk był trzykrotnie ekskomunikowany. Ostatni raz przez papieskiego legata Baltazara z Piscii, oczywiście razem ze wszystkimi swoimi poddanymi.

Polecam „Husytów” Andrzeja Michałka, książka obfitująca w różne ciekawostki.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura