Ryuuk Ryuuk
4845
BLOG

Warna 1444 – zdrada, przekupstwo i sodomia

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

„Boże chrześcijan, darujesz temu wiarołomcy?” – tak miał wykrzyknąć sułtan podczas bitwy pod Warną, wskazując na polskiego króla, Władysława III. Niestety, ale te słowa (z literackiej fikcji) były uzasadnione – polski król złamał dane słowo. Do bezsensownego zerwania dopiero co zawartego pokoju został przekonany przez papieża (w osobie legata, kardynała Cesariniego). Żeby było ciekawej, potężna armia turecka nie mająca możliwości przedostania się przez Bosfor, została usłużnie (choć za sztukę złota od człowieka) przeprawiona przez flotę papiesko-genueńsko-wenecką. O czymś zapomniałem? A tak, na koniec króla Władysława przedstawiono jako sodomitę, którego ohydne grzechy są odpowiedzialne za klęskę pod Warną 1444 (ta brednia pokutuje nawet do dzisiaj). Urocze, prawda?

Jak do tego wszystkiego doszło?

Imperium Osmańskie powstało korzystając z osłabienia Bizancjum (IV krucjata w 1204 roku, zakończona zniszczeniem Konstantynopola) oraz dzięki niezwykle umiejętnie prowadzonej polityce – Osmanowie chętnie witali i wchłaniali w swoje społeczeństwo uciekinierów przed Mongołami (i nie tylko). Łagodne traktowanie podbitych ludów zaś powodowało, że pod ich panowaniem żyło się znacznie lepiej i nawet chrześcijanie uciekali na ich tereny (niższe podatki miały tu decydujące znaczenie), co w naturalny sposób kończyło się islamizacją. Rozwijając zaś swoją armię, Turcy korzystali z doświadczeń konfliktów krucjatowych – ich sipahiowie z systemem lenn wojskowych byli odpowiednikiem zachodniego rycerstwa, a doskonałe oddziały janczarów niewątpliwie wzorowane były na mamelukach.

To powodowało, że Imperium Osmanów szybko się rozrastało a próby przeciwdziałania, jakie podejmowało chrześcijaństwo kończyły się boleśnie nad Maricą w 1371 r., na Kosowym Polu w 1389 r. i wreszcie pod Nikopolis w 1396 roku. Były to straszne klęski i tylko Timur Lenk (czyli Tamerlan) swoim najazdem i zwycięską dla Mongołów bitwą pod Ankarą w 1402 roku powstrzymał Osmanów od najazdu na Europę.

Jednak gdy Tamerlan zmarł a imperium Mongołów się rozpadło, potęga Osmanów zaczęła się odbudowywać. Zwycięstwa, jakie Turcy odnieśli nad Serbią i Bośnią, rosnące zagrożenie nad Bizancjum (a raczej jego resztkami), skierowały wkrótce Węgrów (którzy w naturalny sposób mieli stać się następnym celem), w stronę Polski. Po śmierci Albrechta Habsburga (ówczesnego króla Węgier), pomimo sprzeciwów jego żony Elżbiety (co w efekcie doprowadziło do wojny domowej) 17 lipca 1440 roku ukoronowano Władysława III (syna Władysława Jagiełły) na króla Węgier.

Wówczas dość szybko przybyli do Budy wysłannicy papieży (bo wtedy pontyfikaty sprawowało dwóch papieży – Feliks V I Eugeniusz IV, który wygrał w końcu ten "spór") i na wyścigi namawiali króla Władysława do krucjaty przeciwko Turkom. Mimo iż wyprawa nie uzyskała większego poparcia w pozostałej części Europy, w 1443 roku zebrano na Węgrzech oddziały liczące 25 tys. wojska, głównie Węgrów, ale też Serbów, Bośniaków, Czechów, trochę krzyżowców z różnych części kontynentu (udział Polaków był niewielki). Po kilku starciach doszło 3 listopada 1443 r. nad Morawą do bitwy, która skończyła się zwycięstwem chrześcijan. Nie udało się dotrzeć do Adrianopola (co było celem krucjaty) i w efekcie armia Władysława musiała wycofać się na Węgry, jednak zwycięskie potyczki odbiły się głośnych echem w Europie a młody król Władysław stał się bohaterem.

Papież, który liczył na to, że w następna krucjata usunie na stałe Turków z Europy, wzmógł o nią swoje starania. Co ciekawe, Władysław z jednej strony 15 kwietnia 1444 roku złożył przysięgę zorganizowania następnej krucjaty, jednak z drugiej, już 10 dni później wysłał do sułtana poselstwo, mające rozpocząć rozmowy pokojowe. Sułtan Murad II, który miał masę problemów w imperium (bunt emira Karamanii, rebelie Albańczyków, Greków i dyplomatyczna działalność Bizancjum), zgodził się na dziesięcioletni pokój. Zobowiązał się też zwrócić Serbię i część Albanii, obiecał wydanie naddunajskich twierdz, uwolnienie jeńców, zapłacenie 100 tys. dukatów odszkodowań wojennych, a nawet … uwaga … gwarantował pomoc 25 tys. swoich żołnierzy w wyprawach króla Władysława!

Były to bardzo hojne warunki (sułtan naprawdę chciał pokoju, by skupić się na wewnętrznych sprawach), więc nic dziwnego, że 1 sierpnia 1444 roku król podpisał odpowiednie dokumenty. Pokój węgiersko-turecki został zawarty. W Polsce i na Węgrzech zostało to powitane z ogromnym zadowoleniem – nawet długotrwała i kosztowna wojna nie dawała szans na to, by osiągnąć coś podobnego. Jednak wtedy stało się coś zdumiewającego – po kilku dniach Władysław przyrzekł, że 1 września przekroczy Dunaj i uderzy na Turków … .

Dlaczego? No cóż, propozycja pokoju został odrzucona przez papieża. Przy pomocy swojego legata (Juliana Cesariniego), papież wymusił wojnę, która była mu milsza od pokoju. Legat przekonał króla, że słowa danego niewiernemu nie trzeba dotrzymywać.

Okazało się to ogromnym błędem. Zgromadzono zaledwie 16 tys. wojska. Już wkrótce spotkały się one z potężną armią sułtana, która niespodziewanie zdołała przeprawić się przez Bosfor. Mimo iż do wojsk Władysława dołączyło 4 tys. Wołochów hospodara Vlada Draculi (tego sławnego Drakuli:), armia turecka prawie 3-krotnie przewyższała swoją liczbą wojska chrześcijańskie.

Pod Warną 10 listopada 1444 roku doszło do krwawej bitwy. Co prawda była jeszcze szansa na zwycięstwo, jednak zapalczywa decyzja króla, który na czele 2 tys. swojej jazdy uderzył na korpus janczarów zniweczyła wszystko. Oczywiście szarża ciężkiej jazdy była straszna i wbiła się głęboko w czworobok piechurów. Jednak wtedy janczarzy pokazali swoją wartość – nie ulegli rozbiciu tylko opanowali sytuację i po otoczeniu chrześcijan, wybili ich niemal do nogi. Zginął nawet król Władysław III. Janczar Kodża Hyzyr uciął mu głowę i zatkniętą na włóczni zaniósł sułtanowi. Głowa trafiła do słoja z miodem i był pokazywana publicznie.

Krucjata skończyła się straszliwą klęską. Ala nawet gdyby bitwę wygrali chrześcijanie, dalsze losy wyprawy i tak nie zapowiadałyby się najlepiej. Odrzucając niezwykle korzystny pokój (pod papieskim naciskiem), wybrano klęskę. Gdyby król Władysław przestrzegał warunków, gdyby nie uległ presji papieża, wówczas stałby się po raz kolejny bohaterem Europy. Postawiłoby go to w niezwykle korzystnej sytuacji – mógłby szybko skończyć z wojną domową na Węgrzech i zbudować silne imperium. Niestety, ale dla papieża (i wielu władców europejskich) było to nie do przyjęcia. Władysław III Warneńczyk (tak odtąd jest nazywany) był zbyt młody, zbyt niedoświadczony. Otaczał się też kiepskimi doradcami. Już wcześniej, gdy biskup Oleśnicki storpedował plany zdobycia korony Czech (bo Czechy były husyckie), było to doskonale widoczne.

A najzabawniejsze jest to, że wielu publicystów i pisarzy (oczywiście bardzo chrześcijańskich) wciąż powtarza brednie o przeprawieniu się ogromnej armi tureckiej na … rybackich łodziach:) Inna perełką jest drugie twierdzenie, że król nie dopuścił się wiarołomstwa, gdyż został z niego rozgrzeszony przez papieża … wygodne, prawda? Ci sami „twórcy” powtarzają głupoty o homoseksualizmie króla Władysława (tą plotkę puścił w obieg kardynał Cesarinini). To wiele mówi o sposobie myślenia autorów i powielaczy tych głupot.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Warn%C4%85

http://historycznebitwy.info/bitwy/duze/warna1444ne/wstep.php

„Buńczuk i koncerz: z dziejów wojen polsko-tureckich” Janusz Pajewski.

„Warna 1444” Wincenty Swoboda.

P.S.

Kwestia przeprawy Turków przez Bosfor długo budziła (i wciąż budzi) kontrowersje. Początkowo z absolutną pewnością zakładano, że gigantyczna armia turecka razem taborem (z zapasami), końmi, wielbłądami (Turcy zawsze wychodzili w pole z klasą:) przepłynęła na małych, rybackich łódkach. Gdy ten absurd stał się już dla wielu nie do zniesienia, głównymi winowajcami stali się Genueńczycy (znajdujący się wówczas w konflikcie z Wenecjanami). To oni samotnie przerzucili armię turecką, jednocześnie walcząc z usiłującą temu przeszkodzić (rzecz jasna heroicznie) flotą papiesko-wenecką. Prawda jest jednak bardziej prozaiczna – przeprawa tak potężnej armii wymagała sprawnego współdziałania wszystkich jednostek, zarówno Genueńczyków, Wenecjan, jak i floty papieskiej, a i tak pewnie rekwirowano lub wynajmowano wszelkie dostępne łodzie rybackie. Było to możliwe, bo Turcy hojnie sypnęli złotem.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Kultura