Ryuuk Ryuuk
3433
BLOG

Rycerze, spahisi, konni kusznicy i janczarzy

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 

Bitwa pod Nikopolis była miejscem, gdzie starły się te wszystkie rodzaje wojsk, odgrywających i wcześniej i później ogromną rolę w wielu konfliktach zbrojnych, zwłaszcza wschodu z zachodem.

Rycerstwo  przez długi czas było podstawą wojsk zachodnich we wszelkich wojnach. Ono decydowało, odnosiło największe korzyści, dla nich budowano plany taktyczne, a oprócz roli militarnej było też (razem z duchowieństwem) warstwą opiniotwórczą. W zasadzie można je utożsamiać z chrześcijańskim feudalizmem (znowu razem z duchowieństwem).

Ich ewolucja, czyli głównie zwiększanie obciążenia przez coraz lepsze zbroje, większe konie, była wymuszona taktyką, czyli najpierw dążeniem do rozstrzygnięcia bitwy jednym potężnym uderzeniem, później zaś umożliwieniem tego innym ... ale już w zupełnie inny sposób. Ta formacja miała wady - nie mogli zbyt długo walczyć, szybko i sprawnie uciekać, a ich piękne zbroje, choć prawdziwe dzieła sztuki, to nieco spowalniały ruchy.

Oczywiście nawet kompletna zbroja mogła ważyć najwyżej 25-30 kg, a jej rozłożenie na ciele zmniejszało ciężar. Obrazki jakoby rycerzy sadzano na koń przy pomocy dźwigu zdarzały się oczywiście, ale jedynie przypadku rycerzy starszych wiekiem lub mocno otyłych (tak sadzano króla Anglii Henryka VIII, oczywiście dopiero gdy przytył). Nie ulega jednak wątpliwościom, że rycerskie zbroje trochę jednak spowalniały ruchy (zwłaszcza podczas długich i wyczerpujących starć), dlatego podczas bitew (w przeciwieństwie do turniejów) starano się je rozsądnie ograniczać – rzadko stosowano pełne końskie zbroje, ograniczając się do napierśników i naczółek, gdy było można ograniczano też wagę innych części.

Pod Nikopolis idiotycznie zastosowano najprymitywniejszą taktykę walki w płot, oparto się na potężnym uderzeniu kopijników, co okazało się tragiczne w skutkach. W rzeczywistości nastał już czas szyków kolumnowo-klinowych, gdzie podstawową masę oddziału (chorągwi) stanowili konni kusznicy, a kopijnicy byli ich szpicą i opaską całego oddziału, kolumny (chorągwi). Ciężkozbrojni w razie czego swym ciężarem mogli ułatwić rozbicie, czy też wniknięcie w środek oddziału przeciwnika, starali się też uniemożliwić rozproszenie oddziału podczas manewrów i ostrzału, ale zwykle walczono w sposób strzelczy.

Gdy wzrosła rola taktyki i prowadzenia walki w sposób bardziej finezyjny, wartość rycerstwa została wyznaczona przez, oprócz ciężaru zbroi i długości kopii, przede wszystkim wyszkoleniem konia.

Konni kusznicy: pod Nikopolis już licznie występowali, z pewnością było ich kilka razy więcej niż rycerzy. W istocie była to formacja rewelacyjna, która będzie święcić triumfy nieco później (pod Nikopolis nie mieli nawet szans na wykazanie się), jednak długo będzie to robić w rycerskim cieniu. Dlaczego? Najpierw towarzyszyli rycerzom, wchodzi w skład ich pocztów, mieli ich chronić, pochodzili z plebsu. Jednak gdy okazało się, że ta formacja jest dużo bardziej efektywniejsza (i tańsza!) od kopijników, ich ilość zaczęła się gwałtownie zwiększać. Ale nikt nie palił się by uwieczniać ich dokonania, zwłaszcza że to umniejszałoby dokonania rycerstwa. Tak jest zresztą do dzisiaj.

Jak wspomniałem pochodzili z plebsu, później zaś zaczęli się przekształcać w formacje najemników. Ich główną bronią były oczywiście kusze, mniejsze od potężnej broni piechoty, ale poręczniejsze. Początkowo stosowano naciąg przy pomocy paśnika (haka na pasie, o który zaczepiano cięciwę, naciągając ją siłą grzbietu), ale już wkrótce, dzięki sprytnemu mechanizmowi „koziej nóżki” (pozwalała uzyskać przełożenie 1/5) mogli razić skutecznie nawet ciężkozbrojnych, a raczej ich wierzchowce.

Nie byli jedynie europejską, cięższą formą wschodnich konnych łuczników, byli stosowani też do walki bezpośredniej. Nie dysponowali taką szybkostrzelnością i manewrowością jak łucznicy, ale konna kusza miała inne zalety. Wschodni łucznik wypuszczał strzałę, gdy żadne z kopyt jego wierzchowca nie dotykało ziemi, gdy koń niejako płynął w powietrzu - wykonywanie tego manewru w formacjach było niezwykle trudne i wymagało lat ćwiczeń. Kusznicy strzelali (zazwyczaj) podczas postoju, albo idąc stępa (dlatego ich konie były raczej zimnokrwiste), co było znacznie łatwiejsze.

Opancerzeni byli we fragmentaryczne części zbroi rycerskiej, z pewnością (przynajmniej początkowo) też gorszej jakości. Jednak później, w miarę dalszej profesjonalizacji, uzyskano wersję doskonalszą, zazwyczaj kapalin (hełm z rondem), kirys (ramiona pozostały odkryte, chronione jedynie skórą) i (czasami) ochronę nóg. W walce bezpośredniej stosowali najpierw jednosieczne kordy, nieuchronnie dążąc do miecza i czasami szabli.

Spahisi: w zasadzie powinni być timarli, gdyż miano spahisi było zarezerwowane dla gwardii pałacowej sułtana, jednak historycy tak często używali tego terminu, że uległo to zatarciu. Spahisi byli tureckim odpowiednikiem chrześcijańskiego rycerstwa, jednak z wieloma różnicami. Byli tańsi dla gospodarki kraju i zazwyczaj jednotarczowi (czyli bez pocztów), co wpływało na ich ilość i wyrównywanie poziomu.

Nosili łuki, ale to był jedynie ukłon wobec dawnych zwyczajów, gdyż byli to wojownicy przeznaczeni do bezpośredniej walki, właśnie z ciężkozbrojnymi. Dobrej jakości zbroje, lżejsze od rycerskich, nie krępowały ruchów i w połączeniu z szybszym i zwrotniejszym koniem umożliwiały prowadzenie walki znacznie efektywniejszej. Broń to tradycyjna, ciężka szabla turecka, maczuga-buława i w końcu doskonała spisa z długim ostrzem, pozwalająca na zadawanie całej gamy ciosów poza zasięgiem rycerskiej broni (kopie mogły być użyte jedynie podczas szarży). Osłaniali się solidną, okrągłą tarczą.

Jeżeli do tego doda się dużą karność i wyszkolenie (wojownicy w zasadzie nie oglądali przyznanych im lenn, gdyż albo brali udział w wyprawach wojennych, albo się szkolili), to otrzyma się doskonałe wojsko. Spahisi oczywiście nie mieli szans, by wytrzymać szarżę rycerską, ale okazywali się bardziej biegli w walce bezpośredniej.

Janczarzy (yan czeri – nowe wojsko) są przez wielu uznawani za najlepszą piechotę w historii. Rekrutowano ich z wziętych do niewoli chłopców (zwykle chrześcijańskich). Ten zwyczaj miał w Islamie długą tradycję, począwszy od sławnych mameluków do wojennych działań ghazi (bojowników za wiarę z terenów Anatolii). Jednak o ile mameluków wychowywano na „niedbałych religijnie” (by wiara nie przyćmiewała im rozsądku), kreowano wśród nich system braterski, to janczarzy byli trenowani na religijnych fanatyków (niektórzy historycy tureccy mówią nawet o islamskiej herezji), ślepo posłusznych sułtanowi.

Morderczy trening powodował, że posiadali niezwykłe umiejętności – byli znakomitymi łucznikami, zdolnymi prowadzić długotrwały ostrzał, oraz wybitnymi fechmistrzami, potrafiącymi się posługiwać różnymi rodzajami broni. Jednak największymi zaletami była ich karność, ślepe posłuszeństwo i fanatyczna odwaga.

Nie stosowali żadnych zbroi (wiara była ich osłoną), jedynie podczas oblężeń mogli ich używać. Podczas pokoju pełnili funkcje policyjne, pomocników katów, tłumili rozruchy. Podczas wojen zawsze na nich opierano plany bitewne, dlatego też ponosili ogromne straty.

Ciekawie o taktyce i sposobach walki piszą zarówno Andrzej Nadolski, jak i Andrzej Michałek. Polecam obu autorów, jednak Michałek (seria „Wyprawy krzyżowe”) wysuwa ciekawewnioski (czasem bardzo śmiałe) jeśli chodzi o taktykę walki dawnych wojowników. Z pewnością warte przeczytania.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura