Ryuuk Ryuuk
1655
BLOG

Dziesięciny, odumarszczyzna i owoce ustaw diabelskich.

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

Wierz sobie i w kozła, byleś dziesięcinę płacił” biskup Zebrzydowski.

Dziesięcina – „owoc ustaw diabelskich”, jak ją nazywano. Była podatkiem religijnym, dla którego potwierdzenia znaleziono nawet odpowiednie cytaty w Biblii. Płacono ją od dziesiątej części wszelkich dóbr materialnych. Po raz pierwszy papież Damazy I (366-384) na synodzie w Rzymie nakazywał płacenie dziesięciny pod kara anatemy. Niesławny dekret Gracjana uzasadniał dziesięcinę obowiązkiem okazywania „wdzięczności Bogu za życie, zdrowie i dobytek”. Już za Bolesława Chrobrego, w 1022 roku, wybuchła w Polsce – słowami Długosza – „straszliwa zawierucha”, czyli bunt przeciwko płaceniu dziesięcin.

Przymus płacenia dziesięciny był jednym z głównych powodów oporu przeciwko przyjmowaniu chrześcijaństwa, jak to wyraźnie oświadczyli Szczecinianie spowiednikowi Władysława Hermana, biskupowi Ottonowi Mistelbachowi:U was, chrześcijan, pełno jest łotrów i złodziei; u was ucina się ludziom ręce i nogi, wyłupuje oczy, torturuje więzieniach; u nas, pogan, tego wszystkiego nie ma, toteż nie chcemy takiej religii! U was księża dziesięciny biorą, nasi kapłani zaś utrzymują się, jak my wszyscy, z pracy własnych rąk (Sefrid, „Żywot świętego Ottona”).

Dziesięcina była także i później częstym powodem powstań chłopskich (zwłaszcza w wiekach XIII, XIV i XV), krwawo tłumionych. W Polsce dziesięcina utrzymała się aż do XIX wieku. W Galicji zniesiono ją w 1848 roku, w Królestwie Polskim w 1864, w zaborze pruskim w 1865. Znieśli ją oczywiście zaborcy.

Faktem jest też to, że dziesięcina była nie tylko źródłem niezłych dochodów duchowieństwa, ale też orężem jaki wytaczano przeciwko opornym i poganom – przy poborze dziesięcin wręcz nagminnie oszukiwano, a poszkodowani nie mieli żadnej możliwości poskarżenia się na kradzież.

Opłaty za śluby i rozwody – normalka, jednak po pewnych korektach: powszechne były odpowiednio opłacone dyspensy, np. ożenek z wdową po bracie był powszechnie uważany za kazirodztwo, związek szlachcianki z poddanym zaś … sodomią. Wymagało to dyspensy, sowicie opłaconej rzecz jasna. Natomiast rozwody, przepraszam – unieważnienia małżeństw, były dość powszechne, zwłaszcza wśród szlachty. Taki kościelny rozwód (unieważnienie małżeństwa) funkcjonuje zresztą po dziś dzień,

Pokropki/poświęcenia – ten zwyczaj obecnie również występuje, zwłaszcza w przypadku oddania do użytkowania jakiegoś budynku, drogi, jednak ma on teraz wymiar „polityczno-religijny”. Dawniej pokropki był obowiązkowe, po prostu nie było przed nimi ucieczki. Dom, pola, lasy, spichrze, młyny, mosty, nawet remonty, łoża małżeńskie, torby podróżne, konie i krowy, czyli niemal wszystko, wymagały pokropienia. Obecna nazwa pokropek jest już używana w stosunku do obrzędów pogrzebowych dziecka nieochrzczonego.

Egzorcyzmy – były bardzo powszechne, każda choroba psychiczna, epilepsja, itd., były traktowane jako opętania i wymagały płatnych usług egzorcystów. Dzieki temu egzorcyzmy zakorzeniły się w świadomości społecznej i ten zabobon przetrwał do naszych czasów. I ma się całkiem dobrze. Mamy obecnie ponad setkę egzorcystów.

Sepultra – opłaty związane ze śmiercią. Wśród nich należy wymienić ostatnie namaszczenieoraz mortuarium, czyli odumarszczyznę kościelną. Odumarszczyzna to jeden z najbardziej znienawidzonych podatków feudalnych, będący powodem częstych buntów chłopstwa. Jego mortuaryjna forma oznaczała po prostu zapis na rzecz kościoła po zmarłym, co oznaczało całkowitą konfiskatę majątku.

Spolia defunctorum – prawo proboszcza do pamiątek po zmarłym. Była to drobniejsza od odumarszczyzny forma grabienia trupów. Polegało to na tym, że proboszcz po śmierci parafianina (czy może jeszcze w jej trakcie?) przetrząsał jego dobytek, by zatrzymać sobie co cenniejsze dobra … .

Była też cała masa innego rodzaju podatków – cła, opłaty od targów i jarmarków, prawo składu (ius stapulae) – obowiązek dla kupców zatrzymania się w mieście, oczywiście za opłatą, dzierżawy, młynowe (czynsz od młynarzy), suchomelszczyzna (czynsz od wiatraków), propinacja – opłaty za alkohol (doszło nawet do tego, że chłopi mieli limity wypitego alkoholu od których płacili „podatek”:), czyli tradycyjne wówczas taksy za działalność „gospodarczą”.

Konfiskata majątków heretyków - majątek innowierców był konfiskowany, a dzielono się nim w następującej proporcji: „poszkodowany” herezją Kościół, donosiciel, trybunał inkwizycyjny lub biskup, wreszcie władza świecka. Nasilenie konfiskat nastąpiło po wydaniu w roku 1424 przez Władysława Jagiełłę (naciskanego przez papieża Marcina V) edyktu wieluńskiego. Na jego mocy „herezja” zaczęła być karana śmiercią i konfiskatą majątku. Masowe prześladowania dotknęły wówczas polskich husytów. Takie procesy ucięła reformacja w połowie XVI w., ale natychmiast Kościół zastąpił je procesami o „bluźnierstwo”. Tu donosiciel zgarniał aż połowę majątku skazanego, przez co fałszywych oskarżeń było co niemiara. Bywało, że bogatego „heretyka” karano grzywną i obowiązkową pielgrzymką. Mógł on na pielgrzymkę wysłać... zastępcę, za dodatkową opłatę złożoną Kościołowi, oczywiście.

Za niepłacenie, krnąbrność, lenistwo, itd., Kościół dysponował szeroką gamą narzędzi, począwszy od prawa karania (kije, loch, grzywny) aż do środków nadprzyrodzonych – od zwykłego straszenia piekłem aż po klątwę. Jednak powszechność stosowania klątwy spowodowała, że przestano na nią zwracać uwagę. Ostatnie takie przypadki (klątwy) są odnotowane w 1772 r. – gdy plebana stryszowskiego, księdza Dembińskiego nieznani bandyci napadli i powiesili na drzewie. Wówczas sufragan krakowski rzucił interdykt na 32 parafie, oraz 1774 roku – kiedy chłopi ze wsi Malszczowy odmówili płacenia dziesięciny.

Niezwykle ciekawą formą karania, zapomnianą (dlatego wartą wspominku), były tzw.kuny. Przy drzwiach wejściowych do kościoła zakuwano w nie za różnego rodzaju przestępstwa, wystawiając skazańców na powszechne pośmiewisko. Kuny były karą kościelną, którą wymierzano kobietom, mężczyznom i dzieciom, bez wyjątku. Osoba ukarana była narażona na kpiny ze strony wiernych, wchodzących lub wychodzących z kościoła – cholernie chrześcijańskie, że się tak wyrażę. Skazanemu, który często odbywał karę w pozycji stojącej, zakładano czasem na głowę błazeńską czapkę lub wieszano na szyi kartkę z napisem informującym o popełnionym przestępstwie. Karę zniesiono w zaborze austriackim w XVIII wieku, usuwając z kościołów większość kun. Na innych polskich ziemiach kara ta przetrwała nieco dłużej - aż do XIX wieku. Egzemplarz zachowanych kun znajduje się obecnie nawet w Kościele Mariackim w Krakowie:) Sprawdźcie.

Po odzyskaniu niepodległości, w 1932 roku, nasz rząd uchwalił ustawę o składkach na rzecz Kościoła. Ustawa przewidywała, że płatnikami będą parafianie, którzy są płatnikami co najmniej jednego z podatków państwowych, ale wysokość podatku kościelnego nie mogła przekroczyć 5% podstawy obliczenia. Jednak (można podejrzewać podstęp) zabrakło rozporządzeń wykonawczych. Tym samym kler został pozbawiony pomocy państwa w sytuacjach, gdy parafianie odmawiali płacenia daniny kościelnej. Było to dosyć kłopotliwe (dla Kościoła) i stało się to powodem kilkuletniej dyskusji Episkopatu z rządem, w celu wznowienia pomocy państwa w ściąganiu podatków kościelnych. W „ugodzie” przeszkodził wybuch II wojny światowej.

Obecnie mamy fundusz kościelny, opłacanych z budżetu katechetów, mieliśmy też urocze wyczyny tzw. Komisji Majątkowej, wreszcie zapowiedzi odliczania od podatku procentu na kościół. Jak widać, chciwość kościoła jest odwieczna i nieśmiertelna.

Aleksander Świętochowski "Historia chłopów polskich".

Aleksander Brückner "Dzieje kultury polskiej''.

Zdzisław Kaczmarczyk "Monarchia Kazimierza Wielkiego".

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Kultura