Podobno przez 200 lat swego istnienia templariusze zostawili na polach bitew prawie dwadzieścia tysięcy rycerzy. Jakub z Vitry, biskup Akki w latach 1216—1228, który nierzadko łajał palestyńskich Franków za gnuśność, obsypywał templariuszy pochwałami za ich gorliwość. W swych Dziejach Jeruzalemprzedstawił zakon następująco: „lwy w boju, łagodni jak baranki w domu; w polu srodzy rycerze, w kościele niby eremici lub mnisi; nieustępliwi i okrutni dla nieprzyjaciół Chrystusa, łaskawi i łagodni dla chrześcijan".
Ich talenty finansowe sprawiły, że złoto z całej Europy napływało do ich skarbców. Oddawano im pod opiekę całe prowincje. Jak prawdziwi władcy jeździli po świecie nie płacąc ani podatków, ani danin, ani myta. Zależni byli (teoretycznie) tylko od papieża. Posiadali komandorie w całej Europie i na Środkowym Wschodzie. Z biegiem czasu uruchomili wielki bank. Stolica Apostolska oraz niezawisłe księstwa w Europie miały u nich bieżące rachunki. Król Jerozolimy Baldwin nawet zastawił u nich „prawdziwy krzyż".
Kolejnym źródłem ich dochodu stał się handel relikwiami – templariusze byli zarówno biegłymi w ocenie „prawdziwości” różnych relikwii, jak i pośrednikami w ich obrocie. Arcypobożny król Francji Filip IV Piękny, który nie miał litości nawet dla papieży i zdołał uzależnić papiestwo od państwa francuskiego, wielokrotnie wyrażał się z wielkim uznaniem o templariuszach
A jednak 13 października 1307 roku podczas akcji o zdumiewającym zasięgu templariuszy uwięziono i wytoczono przeciwko im jeden z najsławniejszych w historii procesów. Oskarżano ich o herezję, czary, innowierstwo, świętokradztwo, rozpustę, sodomię, nawet kult bożka Bafometa (co może być zniekształconym imieniem Mahomet). Sam rulon pergaminu, na którym spisane zostały protokoły przesłuchań w 1307 r., mierzy 22 m długości.
W bulli Vox in excelsoz 22 marca 1312 roku papież Klemens V ogłosił wobec ojców Kościoła zebranych na soborze w Vienne pod Lyonem, że Świątynia ulega kasacie „niepodważalnym i nieodwołalnym wyrokiem". Wedle papieża zakon stał się przyczyną poważnego zgorszenia, którego nie dałoby się zażegnać, póki by istniał.
Skąd ta nagła zmiana zdania odnośnie templariuszy, zarówno ze strony Filipa Pięknego ale i papieża?
Filip Piękny był potomkiem Ludwika IX Świętego, znanego zbieracza relikwii, i podobnie jak on był religijnym fanatykiem, obdarzonym w dodatku kompleksem Jezusa. Jego spowiednikiem był Guillame Imbert, generalny Inkwizytor Paryża, który w pierwszych tygodniach osobiście przesłuchiwał przywódców templariuszy.
Jeszcze przed aresztowaniami król Filip rozpuszczał plotki, by podkopać fundament zaufania do zakonu. Papież Klemens V od samego początku współdziałał z Filipem, rozsyłając setki listów do królów, książąt i biskupów całej Europy, sankcjonując aresztowania i upoważniając do rozlokowywania inkwizytorów. Zakony dominikanów i franciszkanów pomagały rozpowszechniać oszczercze plotki i oskarżenia.
Papież polecił wszystkim władcom, na którychterytorium templariusze mieli majątki, wtrącić ich do więzień i przeprowadzić podobne procesy. Po pewnych wahaniach monarchowie europejscy zgodzili się spełnić to żądanie, jedynym wyjątkiem był król Portugalii Dionizy, który nie chciał mieć nic wspólnego z tak nieczystą sprawą. We wszystkich krajach skonfiskowano majątki templariuszy, a rycerzy zakonnych zawleczono przed trybunały. Jakkolwiek nie zawsze stosowano tortury, to jednak przesłuchania odbywały się wedle niezmiennego, inkwizycyjnego schematu. Oskarżeni wiedzieli, że oczekuje się od nich przyznania do winy, i wielu się przyznawało.
Większość z templariuszy nie nosiła broni, a wielu było w podeszłym lub wręcz sędziwym wieku. Z wyjątkiem ośrodka w Paryżu placówki nie miały umocnień. Kilku zakonników zdołało zbiec, templariusze niemieccy uniknęli aresztowań stawiając się przed władzami w rynsztunku bojowym, ale przeważająca większość, zaskoczona atakiem, została aresztowana, następnie zaś uwięziona i torturowana. Urzędnicy królewscy, oficjalnie nadzorowani przez inkwizycję, doprowadzili do publicznych przesłuchań templariuszy, ufni, że większość z nich przyzna się jeśli nie do wszystkich, to przynajmniej do części zarzutów.
Ufność ta była uzasadniona. Z zachowanych dziś zeznań stu trzydziestu ośmiu członków zakonu przesłuchiwanych w Paryżu od października do listopada 1307 roku wynika, że jedynie czterech zaprzeczyło całkowicie oskarżeniom; żaden z nich nie miał wysokiej rangi. Jakub z Molay, Hugon z Pairaud i Galfryd z Charnay przyznali się do winy.
Czy Filip Piękny kierował się jedynie chciwością, a papież tylko ze strachu przez Filipem usankcjonował tą klasyczną zbrodnię sądową? Nie ulega wątpliwościom, że obaj ci władcy nieźle zarobili na likwidacji zakonu (przy okazji też własnych długów), oraz przejęciu jego majątku. Tak naprawdę to bardziej chciwym z owej paskudnej pary był papież Klemens V. Ten zepsuty do szpiku kości i skrajnie cyniczny łotr nie znał żadnego umiaru w zdobywaniu pieniędzy.
Chciwość jednak nie była jedynym motywem postępowania Filipa Pięknego. Ten arcypobożny król uważał się za więcej niż „pomazańca” na tronie. Efektem jego pozbawionego miłości życia, spędzonego na wielogodzinnych modlitwach, było poczucie misji dziejowej. Gdy wyganiał z kraju Żydów w 1306 roku, to we własnym przekonaniu oczyszczał królestwo z potworów bezczeszczących hostię (naprawdę w to wierzył). Nacisk na takie oskarżenia jak czary może świadczyć o tym, że Filip Piękny w swoim własnym świętym przekonaniu naprawdę uzdrawiał chrześcijańskie królestwo, jedynie przy okazji anulując swe długi:)
Zakon templariuszy, w odróżnieniu od joannitów i krzyżaków, nie potrafił sobie znaleźć miejsca po upadku państw krzyżowych i wciąż snuł absurdalne plany odbicia Ziemi Świętej. Jego operacje finansowe, jakkolwiek teoretycznie wspomagały króla, to jednak rosnący monopol finansowy zakonu był uciążliwy dla skarbu państwa Francji.
Wielki mistrz zakonu, Jakub de Molay, sprawiał zarówno królowi jak i papieżowi problemy. Ten autentyczny zwolennik zorganizowania kolejnej krucjaty, lał zimną wodę na głowy rozpalonych kardynałów, którzy plan odbicia Ziemi Świętej z rąk muzułmanów widzieli przy pomocy niewielkich sił (czytaj najlepiej samego zakonu templariuszy). Argumentował, że potrzeba do tego co najmniej 15 tys konnych i 50 tys. piechoty, udziału ogromnych statków transportowych. Wielki mistrz wręcz domagał się, by papież wystawił 10 galer, które by ukróciły nielegalny handel miast włoskich z mamelukami, oraz, by zorganizował nową krucjatę na skalę wręcz gigantyczną – powinni wziąć w niej udział królowie Francji, Anglii, Sycylii, Niemiec, Hiszpanii i wielu innych władców. Tak naprawdę nikt już wtedy nie chciał, czy nie mógł sobie pozwolić, na kolejną szaloną eskapadę, a różne bajania na ten temat były dla większości już tylko rozrywką. Nieustępliwy i szczery do bólu wielki mistrz musiał stanowić pewien problem dla papieża.
Klemens V jako przełożony zakonu był wręcz zobowiązany sprawdzić oskarżenia. W 2001 roku historyk Barbara Frale znalazła sławny pergamin z Chinon, oryginalny dokument z przesłuchań prowadzonych przez komisję kardynalską, dotyczący wielkiego mistrza i innych zakonników.
Dokument ten stwierdza, że templariusze zostali uniewinnieni z zarzutu herezji i udzielono im rozgrzeszenia z zarzutów bezczeszczenia słowem i czynem krzyża i wypierania się wiary. Wynika z niego też, że nowoprzyjętych ostrzegano przez relacjami z kobietami (za co groziło zakucie w kajdany), i radzono im gasić swe żądze cielesne poprzez homoseksualne stosunki ze współbraćmi. Jednak, jak już wspomniałem, według ówczesnych zasad templariusze poprzez absolucję zostali uniewinnieni. Tym sprytnym zabiegiem papież uniewinnił zakon, jednocześnie kompromitując samych zakonników.
Jednak nawet ten dokument nie ujrzał światła dziennego, ponieważ król Filip zagroził papieżowi, że utworzy niezależny od papieża kościół francuski. Wskazuje to na to, że pomiędzy królem i papieżem stale toczyła się dyplomatyczna rozgrywka.
Już w 1310 roku Wilhelm Nogaret przesłał papieżowi pewien memoriał, odnoszący się do zorganizowania wyprawy krzyżowej, w którym główny nacisk kładzie się na finanse – wszystkie środki powinien dostarczyć kościół, a na pierwszym miejscu znajduje się właśnie likwidacja zakonu. Jest to niejako szorstka odpowiedź na inny memoriał, przedstawiony kilka lat wcześniej królowi Filipowi przez papieża (autorstwa Piotra Dubois), w którym poruszano kwestie kasaty zakonu, obłożenie duchowieństwa podatkami, a nawet poufne rady dla króla jak manipulować kolegium kardynalskim.
Po owej kasacie zakonu w 1312 roku, król Filip do przesłuchania zakonników wyznaczył tym razem akademików, grono profesorskie z Sorbony. Prawdopodobnie zawarto wtedy umowę, by karę dla templariuszy ograniczyć do więzienia. Jednak wielki mistrz Jakub de Molay, po latach uwięzienia i poniżeń, znalazł w sobie siłę, by wzgardzić papiesko-królewskimi targami i odwołał swe wcześniejsze zeznania, twierdząc że zakon jest czysty. Po kilku godzinach zaprowadzono go na stos.
Razem z Jakubem de Molay zginęło 54 jego współbraci, 36 wcześniej zmarło na torturach. Na Cyprze po procesie templariuszy uniewinniono, ale po naciskach papieża król Henryk zawiesił swój wyrok i zatrzymał zakonników w więzieniu. W Portugalii templariusze utworzyli nowy Zakon Rycerzy Chrystusa, w Aragonii Zakon Rycerzy z Montesy. W Szkocji jest tworzony Zakon Świątyni i św. Jana, łącząc joannitów i templariuszy, jest też sformułowana dla nich przysięga lojalności. W Polsce oficjalne przejęcie majątku templariuszy przez joannitów nastąpiło w roku 1345.
To prawdziwy szczyt ironii, a w zasadzie absurdu, że templariusze, nie tylko niewinni ale też niezwykle zasłużeni dla chrześcijaństwa, byli torturowani i zabijani zgodnie z wolą arcypobożnego króla i z błogosławieństwem papieża.
A co z rzekomym zaginionym skarbem templariuszy? Jest to jeden z ulubionych tematów zwolenników teorii spiskowych, a trzeba pamiętać, że templariuszy już od początku otaczała mgiełka tajemnicy. Najprawdopodobniejsze jest to, że żadnego skarbu po prostu nie było, przynajmniej pod postacią góry złota i kosztowności. Bogactwo zakonu leżało w posiadanej ziemi i udzielonych pożyczkach dla królów i papieża. Zaś brzęczące resztki zostały dyskretnie rozgrabione podczas tych wszystkich lat, trafiając do króla Filipa i papieża. Resztę wzięli inni władcy, zakon joannitów, w tzw. kosztach procesowych, lennach lub nadaniach ziemskich. Ot, finanse:)
Książek o tej tematyce jest cała masa, ale nawet tym co czytali niektóre z nich polecam stronkę, w której zamieszczono tekst Jerzego Prokopiuka. Co prawda końcowe wnioski są dość … kontrowersyjne (łagodnie mówiąc:), ale sam przebieg procesu jest ładnie wyłożony:
http://www.templariusze.org/artykuly.php?id=23
Malcolm Barber „Templariusze”- świetna książka. Autor dość sprawnie rozprawia z wszelkimi teoriami spiskowymi na temat templariuszy.
Inne tematy w dziale Kultura