W 1225 roku król węgierski Andrzej II wkroczył ze swoim wojskiem do Siedmiogrodu, by ukarać krzyżaków (których w 1211 roku sam tam osiedlił). Spotkawszy się z oporem, spustoszył ich ziemie, grody obronne zrównał z ziemią, wielu zabił a ocalałym nakazał opuszczenie granic państwa węgierskiego.
Mimo protestów krzyżackich, próśb królowej Gertrudy i interwencji papieskich (Honoriusz III zachęcał nawet zakon do czynnego oporu) król Andrzej był nieprzejednany. Wraz z dojściem do władzy Beli IV sprawa krzyżacka na Węgrzech upadła ostatecznie. Niestety, Polska nie wyciągnęła wniosków z postępowania węgierskich władców, którzy spostrzegli ogromne niebezpieczeństwo jakie wiązało się z tym zakonem.
W 1225 roku mistrz zakonu otrzymał od posłów księcia Konrada Mazowieckiego zaproszenie i obietnicę nadania zakonowi ziemi chełmińskiej (Konrad zrobił tak najprawdopodobniej za nomową Henryka Brodatego). Dokument Konrada z 1228 roku o charakterze darowizny dewocyjnej nic nie wspomina o choćby możliwości utworzenia odrębnej organizacji politycznej (książę zachowuje pełnię władzy zwierzchniej nad darowanymi ziemiami).
Oczywiście krzyżacy sporządzają falsyfikat (datowany na 1230 rok), w którym Konrad w imieniu swoim i swojej żony Agafii oraz czterech synów, nadaje „Marii św. i braciom zakonu niemieckiego całe terytorium chełmińskie … na wieczyste posiadanie”. Jak widać zakonnicy, po bolesnym kopniaku ze strony węgierskiego władcy, chcieli sobie oszczędzić podobnego z polskiej strony, stąd ta bezczelna fałszywka (pierwsza w długiej serii krzyżackich fałszerstw).
Wielki mistrz Herman von Salza, wykorzystując mediacje cesarsko-papieskie, zdołał wciągnąć do swych kłamstw papiestwo. Papież Grzegorz IX wydaje 3 sierpnia 1234 roku bullę protekcyjną dla Krzyżaków. Papież przejmuje to co Krzyżacy zdobędą lub już posiadają – na własność św. Piotra, po czym z powrotem nadaje te tereny Zakonowi w wolne posiadanie, zastrzegając, aby ziemie te nie zostały poddane komuś innemu. Za tą egzempcję – wyjęcie tych terenów spod jakiejkolwiek władzy, Krzyżacy mieli płacić papiestwu czynsz rekognicyjny.
To nie wszystko. Kolej na „Złotą Bullę” z Rimini z 1226 roku. Data jest oczywiście wzięta z sufitu, ponieważ tu także niezbicie wykazano, że dokument ów jest fałszerstwem - wystawiony został w rzeczywistości około 1235 roku. Jako że w czasie swego sporu z krzyżakami Konrad Mazowiecki cofnął wszystkie nadania na rzecz zakonu, wydanie Złotej Bulli (cesarz potwierdza w niej rzekome nadania Konrada Mazowieckiego i sam nadaje Prusy Krzyżakom w bezpośrednie władanie) miało uchronić Krzyżaków przed podobnym losem jak na Węgrzech.
W taki oto sposóbZakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie rozpoczął budowę swojej potęgi.
Dlaczego w ogóle polski książę wpadł na tak niefortunny pomysł, by osiedlić ten zakon? Walka o objęcie w posiadanie ziem pruskich trwała od dłuższego czasu, jednak w dobie rozbicia dzielnicowego narzucenie Prusom władzy zwierzchniej przez Polskę było nierealne. Dwie krucjaty w 1219 i 1223 roku, mimo iż zawarto pewien sojusz ogólnopolski książąt dzielnicowych, także nie przyniosły efektów. Co gorsza, polskie krucjaty na Prusów wywoływały odwetowe najazdy. Konrad naiwnie wierzył, że krzyżacy zapewnią mu spokój na granicy (oraz zdobycze terytorialne), a on w tym czasie zdobędzie koronę i z czasem włączy całe Prusy do swego państwa. Dla przeciwwagi wobec krzyżaków umieścił w Dobrzyniu Fratres Militiae Christii de Dobrin contra Prutenos, czyli zakon Braci Dobrzyńskich (powołany przez biskupa Chrystiana), rekrutujący się z rycerzy z Meklemburgii.
Postępowanie Konrada Mazowieckiego jest chyba największym błędem, jakie mógł popełnić polski władca. Oczywiście już wcześniej sprowadzono do Polski joannitów (Henryk Sandomierski osiedlił ich w Małopolsce), a nawet tak egzotyczny zakon jak kastylijscy Kalatrawensi. Jednak interesy tych zakonów (należy dodać do nich templariuszy, którzy także zostali zaproszeni do Polski), leżały w innych regionach, podobnie jak ich baza rekrutacyjna. Natomiast krzyżacy byli już wtedy bardzo zainteresowani zdobyciem nowych posiadłości, bez względu na cenę - historia tego zakonu to w zasadzie pasmo przekupstwa, fałszerstw i odrażających zbrodni.
Ślub ubóstwa jaki składali był przestrzegany tylko w przypadku szeregowych braci, sam zakon (ale też jego nobile) był bardzo bogaty. Drogą ogromnych nadań ze strony władców, ale też prywatnych dotacji (od pobożnych chrześcijan) w jego kierunku płynęły strumienie pieniędzy, zapewniając im ogromny polityczny i militarny sukces, który przekuwano na powiększanie swej władzy i bogactwa.
Źródłem ich sukcesu były właśnie pieniądze oraz doskonała dyplomacja i utrzymywanie dobrych stosunków z wpływowymi dworami, poczynając od papieskiego. Dla jednych zakon był „kwitnącą gałęzią cesarskiego dworu” (przywilej Rudolfa Habsburga), dla innych zaś „synami i braćmi naszymi umiłowanymi, którzy poświęcają się dla wiary” (papież Bonifacy VIII). Te cytaty najlepiej świadczą o tym, iż krzyżacy posiadali ogromne zaufanie ze strony najwyższych władz, które ciężko było naruszyć.
K. Mórawski, J. Tyszkiewicz „Krzyżacy”.
Inne tematy w dziale Kultura