Pewnie niewielu z was wie, ale ci przesławni templariusze (tak literacko i filmowo rozpropagowani), słynęli kiedyś z dość niezwykłego zachowania (jak na zakonników, oczywiście), bardziej typowego dla świeckich rycerzy – mianowicie z pijaństwa oraz ... zażywania narkotyków. W średniowieczu funkcjonowało nawet powiedzenie: „pijany jak templariusz”.
Inną ciekawostką jest to, że zakon templariuszy był tak naprawdę pierwszą prawdziwą instytucją bankową na świecie.
Wszystkie trzy wielkie zakony rycerskie: templariuszy - Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, joannici - Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalików św. Jana Jerozolimskiego, wreszcie krzyżacy - Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, wszystkie one powstały na Ziemi Świętej i skupiały prawdziwą elitę rycerską ówczesnego chrześcijańskiego świata. Nie wspominam o Zakonie św. Łazarza w Jerozolimie, który akurat skupiał trędowatych rycerzy (choć nie tylko) i odgrywał nieco mniejszą rolę.
Sposób rekrutacji braci rycerskich powodował, że siła militarna zakonów była ogromna. Gdy zaczynały napływać dla nich pieniądze z Europy (i nadania), zakony zaczęły stawać się coraz bogatsze i coraz potężniejsze.
To szybko było widoczne – broń używana przez zakonników, ostentacyjnie pozbawiana wszelkich ozdób, była bezwzględnie najlepszej jakości. Przenosiło się to na całą formację - nawet obozowe ciury miały często lepsze kolczugi niż świeccy rycerze.
Każdy zakonnik posiadał kilka koni, które przecież były koszmarnie drogie i kłopotliwie w utrzymaniu – na te potwory w końskiej skórze trzeba było chuchać i dmuchać, bo inaczej marły jak muchy w tamtym klimacie.
Rycerzy zakonnych poddawano morderczemu szkoleniu, by nie powiedzieć tresurze, która doprowadzała ich na skraj wyczerpania. Zmuszano ich do nieustannej gotowości bojowej, podczas której spali w butach, a dwa alarmy w ciągu nocy były normą (nawet w czasie pokoju). Ćwiczenia prowadzono zawsze ostrą bronią, co często kończyło się paskudnymi ranami. Nie było mowy, by templariusze uciekali, czy choćby wycofali się bez rozkazu.
Zwykle byli zmuszani do nieustannego milczenia i mimo iż zabraniano im udziału w pojedynkach, to niewątpliwie budzili grozę także po stronie sojuszników. Templariusze zawsze trzymali się z dala od normalnych rycerzy, a i we własnym środowisku byli wobec siebie nieufni – tradycyjnie starano się wykształcić im nawyk donosicielstwa.
Chociaż rekrutowały się one głównie z fanatycznych chrześcijan, to nawet ich taki styl życia doprowadzał na skraj załamania psychicznego. Dlatego też jedną z form ucieczki przed stresem stawał się alkohol, ale nie tylko. Zakonnicy słynęli także z brania narkotyków, podobno celowali w tym krzyżacy:) Na terenach dawnych Prus odkrywano wiele fajek służących do palenia haszyszu, zwłaszcza z XIV wieku.
Zakony rycerskie stawały się z biegiem lat coraz potężniejsze i zaczęły prowadzić własną politykę, czasami wręcz wrogą wobec panujących władców. Gdy templariusze zabili posłów sekty asasynów (głównie z obawy utraty dochodów), rozwścieczony król Jerozolimski Amalryk rozkazał stracić kilku zakonników, zupełnie lekceważąc ich podległość prawną wobec papieża. U schyłku swojej obecności w Ziemi Świętej zakony i republiki włoskie wywołały prawdziwą wojnę domową, nazywaną wojną św. Sabasa (co przyspieszyło ostateczny upadek). Zdarzało się, że templariusze i joannici otwarcie walczyli ze sobą na ulicach Akki.
Ich siła militarna była ogromna i wielokrotnie na nich opierano wszelkie bitewne plany, stali też na straży granic (budowali wiele fortec i obsadzali je swoimi wojskami). Byli też jedynymi, którzy organizowali formacje autochtonów, często pochodzących z nawróconych muzułmanów lub z małżeństw mieszanych, tzw. turkopoli.
Podczas bitwy zakonnicy znani byli z bezgranicznego okrucieństwa wobec przeciwnika. Miał na to także wpływ sposób, w jaki rekrutowali swoich braci służebnych, powszechnie stosowany w zakonach – dla oszczędności brano na pachołków zwykle skazanych złodziei i morderców, którym zawieszano kary na czas służby. Powodowało to, że obok religijnych fanatyków o wypranych umysłach walczyły najgorsze społeczne męty (których tresura nie była wcale lżejsza i obejmowała także ciężkie kary cielesne).
Jak się łatwo domyślić, templariuszom okazywano równie bezgraniczne okrucieństwo, jakim się sami cechowali. Pod Hattin zginęli (poza Wielkim Mistrzem, ocalonym przez Saladyna) wszyscy co do jednego. Podczas oblężenia Akki w 1291 r. pogrzebano ich pod gruzami. Życie rycerzy zakonnych było brutalne, krótkie i pełne cierpienia, trudno zatem się dziwić, że alkohol i narkotyki znalazły do nich dojście.
Oprócz strumieni pieniędzy, które do nich spływały z wielu regionów, zakon templariuszy wyspecjalizował się w finansach. Udzielał oprocentowanych pożyczek pod zastaw ziemi i zamków, przyjmował lokaty oraz wystawiał czeki (w XII i w XIII wieku!). Finansował wielkich władców, papieży, ale też ludzi mniejszego kalibru. Wystarczyło wpłacić pieniądze w najbliższej siedzibie templariuszy i ze specjalnym, zaszyfrowanym pismem zgłosić się do każdej innej siedziby Rycerzy Świątynnych, gdzie po okazaniu dokumentu zakonnicy wypłacali odpowiednią kwotę.
Drugą dziedziną, która przyniosła zakonowi wielkie dochody, był handel relikwiami. Także tą działalnością templariusze niezwykle sprawnie się zajmowali, a że był to najlepszy wtedy interes na świecie, uzyskali dzięki niemu bajeczne dochody. Tak wielkie, że staną się one głównym powodem ich zagłady.
Zebrane w ciągu trzech stuleci skarby Templariusze skrupulatnie ukrywali, wiedzę na temat ich ukrycia przekazując sobie (rzekomo!) przy pomocy szyfru ukrytego w Ewangeliach.
*Dwóch rycerzy na jednym koniu było godłem templariuszy (odwołanie do ślubu ubóstwa) – jak na tak bajecznie bogaty zakon, to było rzeczywiście zabawne.
http://pietkun.nowyekran.pl/post/12166,vabanque-krotka-historia-bankowosci-pierwsi-bankierzy
Vittorangelo Croce „Tajemnice templariuszy i upadek królestwa Jerozolimy”
Martin Bauer „Templariusze. Mity i rzeczywistość”.
Helen Nicholson „Rycerze Templariusze”.
Inne tematy w dziale Kultura