Papież Celestyn III (1191-1198) swego czasu wydał niezwykłą opinię, twierdząc, że można rozwiązać małżeństwo pomiędzy chrześcijanami, nawet gdy zostało skonsumowane, jeżeli tylko jedna ze stron jest heretykiem. Sytuacja taka doprowadziła szybko (jakżeby inaczej?), do produkcji licznej rzeszy heretyków:) Za sugerowanie takiego rozwiązania Celestyn został sam określony heretykiem przez późniejszego papieża Hadriana VI (1522-1523).
Kościół pierwotnie uważał, że Jezus zabronił jakiegokolwiek rozwiązywania małżeństw. Oczywiście św. Paweł w pierwszym liście do Koryntian pisze, iż: „ … niewierzący mąż jest uświęcony przez żonę, a niewierząca żona jest uświęcona przez swego męża. Inaczej wasze dzieci byłyby nieczyste, ale jeśli tak jest jak jest, są święte. Ale gdy niewierzący partner chce odejść, niech tak czyni”.
Czyli Paweł, by dzieci nie zostały „nieczyste”, dopuszczał rozwód. Tylko wierzącemu nie wolno odejść pierwszemu. Ale czy ów opuszczony chrześcijanin miał prawo do ponownego ożenku?
Sw. Augustyn: „Jezusowy zakaz rozwodów nie ma wyjątków. Nawet wśród pogan małżeństwo tworzy węzeł, którego żaden człowiek nie może rozwiązać”. Czyli nie i kropka.
Inny pogląd z tamtych czasów, autorstwa przechrzty z judaizmu, imieniem Izaak, mówił: „Paweł miał na myśli poganina, który odstępuje od małżeństwa ze świeżo ochrzczoną chrześcijanką z nienawiści do Boga. Neofitki nie można winić. Ona po prostu wybrała odpowiedź na Boże wezwanie, a skoro to ma oznaczać koniec małżeństwa, to niech tak będzie. Ze strony poganina była to obraza boska, że rozwiązywał małżeństwo pozostawiając chrześcijankę wolną, mogącą zawrzeć nowy związek”.
Jako że ten pogląd mylnie przypisano papieżowi Grzegorzowi Wielkiemu, spotkał się z on z akceptacją, natomiast zdanie św. Augustyna po prostu odrzucono.
Jednak to tylko powiększyło zamieszanie. Bo co znaczyła „nienawiśc do Boga”, i czy opuszczenie małżonka „dla dobra wiary” także pozwalało na powtórny ożenek?
Przeważał pogląd, że tylko chrześcijanin, który został opuszczony miał prawo zawrzeć ponowny związek. Pogląd ten pojawił się w Dekretach Gracjana i stał się prawem kościelnym w 1142 r. (Innocenty III usankcjonował go w swoim dekrecie Quanto te w roku 1199).
Zasadniczą sprawą było jednak to, że papież potwierdził ideę, iż skonsumowane małżeństwo może być rozwiązane. Do tego nie było rozwiązywane przez papieża czy hirarchię, lecz przez chrześcijańskiego małżonka!
Celestyn III przytoczył taki przykład. Chrześcijańska żona zostaje porzucona przez swego chrześcijańskiego męża, który odstępuje od wiary i żeni się z poganką. Papież twierdzi, że w takich okolicznościach jest ona wolna i ma prawo ponownego wyjścia za mąż za zgodą swego proboszcza. Jeżeli mąż w wyniku dalszego rozwoju tej historii chce powrócić do swej pierwszej żony, ona nie jest zobowiązana go przyjąć (papież nie określił tylko, na wypadek przyjęcia pierwszego męża, jak ma przebiegać współżycie żony z dwoma mężami:) Celestyn powołuje się przy tym na Księgę Izaaka (którą wedle jego mniemania napisał papież Grzegorz), i dowodzi, że to mężowska „nienawiść do Boga” spowodowała rozwiązanie małżeństwa. Oto dlaczego małżonka jest w takiej sytuacji całkowicie wolna.
Stwierdzenie, że średniowieczni papieże mówili o istnieniu dobrych powodów rozwiązania skonsumowanego małżeństwa chrześcijańskiego może stanowić pewną niespodziankę. Bo już obserwowanie jak wpadają w logiczne pułapki i zwyczajnie się ośmieszają, niespodzianką nie jest.
Faktycznie jednak to nie Celestyn III był pierwszym w temacie ciekawych orzeczeń o skonsumowanych rozwodach. Przed nimi był Grzegorz II. 22 listopada 726 roku napisał on do św. Bonifacego, apostoła Niemiec, list w sprawie rozstrzygnięcia losu mężczyzny, którego żona była tak poważnie chora, że nie mogła z nim mieszkać. Grzegorz II zdecydował, że mężczyzna ten nie powinien się żenić ponownie, jakkolwiek jest wolny i ma prawo to zrobić, pod warunkiem utrzymywania swojej pierwszej żony.
P.S.
Ciekawostka – za pontyfikatu Celestyna III król Filip II August zwrócił się z prośbą o unieważnienie małżeństwa z Ingeborgą duńską. Podobno król powziął taką decyzję po nocy poślubnej, twierdząc iż nie doszło do konsumpcji (król miał nabrać wielkiego „obrzudzenia”). Ingeborda jednakże utrzymywała, że do konsumpcji doszło. Dlatego Celestyn III, a później Innocenty III, rozwodu nie uznali a Filip został nawet ekskomunikowany. Ingeborda podobno nie była szpetna, nawet wręcz przeciwnie – jej nieludzka uroda miała króla przyprawić o seksualną niemoc. Do tego była (jak sama twierdziła) zakochana w Filipie bez pamięci.
Król Filip, który dotychczas słynął ze swych męskich możliwości, w obecności rady królewskiej płaczliwie oświadczył, że Ingeborda to czarowica i że „zawiązała mu męskość na supeł”.
Tak owa rudowłosa „czarownica” trafiła na wiele lat do klasztoru.
Klątwa późno straciła moc - Filip dopiero po 13 latach dał za wygraną i rozkazał koronować Ingebordę, jednak nie zamierzał z nią żyć (zapewne bał się nowego supła, z którego pod jej nieobecność się wyzwolił). Dopiero po 20 latach, gdy zmarła Agnieszka z Meran (z która dzielił łoże), w końcu zgodził się sprowadzić Ingebordę na dwór. Ujrzał wtedy swoją małżonkę dojrzalszą, podobno już nie tak piekną (lata w klasztorze zrobiły swoje) i tym razem król przestał bać się jej łoża:)
Peter de Rosa „Namiestnicy Chrystusa”.
Inne tematy w dziale Kultura