Ryuuk Ryuuk
961
BLOG

Kłopoty z ateizmem

Ryuuk Ryuuk Rozmaitości Obserwuj notkę 47

Niedawno obejrzałem film o wiele mówiącym tytule „Kłopoty z ateizmem”, myśląc naiwnie, że będzie on prezentować inny sposób myślenia, być może wytknie on nawet jakieś wady ateizmu. Pomyliłem się bardzo – ten film doskonale prezentował typową bezmyślność.

Narratorem jest znany dziennikarz, Rod Liddle, który uważa, że ateizm w swej skrajnej formie może rodzić te same problemy co zbyt żarliwa wiara. Jak starał się to udowodnić?

Twierdzi, że ateiści są dogmatykami (!), ateizm nazywa religią (!), która ma swoje „święte księgi”, wspaniałe świątynie:) Po prostu uważa ateizm za … religię!

Jest to totalny absurd, który najlepiej świadczy o zupełnym braku zrozumienia, czym jest ateizm, czyli po prostu racjonalizacja życia.

Autor uważa, że w USA toczy się walka pomiędzy chrześcijanami a nieprzejednanymi ateistami …

Rozczulająca bzdura, bo dominacja religii w tym kraju jest zdecydowana, a ateistom można jedynie zarzucić, że niewystarczająco angażują się w życie społeczne i polityczne.

Jednym z owych nieprzejednanych i zapewne niebezpiecznych ateistów jest (według autorów filmu) David Bedford, ekscentryczny pan w krótkich spodenkach, agitujący na ulicach NY z transparentami w stylu „Wszyscy bogowie to wymysł”.

No cóż, jeśli ten zabawny ekscentryk ma być odpowiednikiem nieprzejednanego i fanatycznego chrześcijanina, o islamskim bojowniku nie mówiąc, to gratuluję wyboru.

Od Ellen Johnson, dziennikarki i prezesa Amerykańskich Ateistów, autorzy filmu czują „siarczaną woń zajadłej dewotki” … .

Ta węchowa wrażliwość jest zdumiewająca, bo dziennikarka jest inteligentna i sympatyczna, a o dewocję (cóż za dobór słów!) została oskarżona stwierdzając, że „chrześcijanie wierzą we wszystko, co im się powie, poparte autorytetem religijnym” oraz, nieustannie nagabywana przez Roda Liddle, że „teologia jest głupia”. Osobiście zgadzam się z tym całkowicie – chrześcijanie ślepo wierza w wiele rzeczy, ogłaszane przez tzw. autorytety, w końcu taka jest zasada dogmatu - mają wierzyć i basta! A teologia jest głupia, nawet bardzo głupia, nie ma żadnych wątpliwości. Wystarczy poczytać o patrystyce, o palcu Boga, który wskazuje miejsce grzechu u kobiety, co jest powodem bólu rodzenia (i mase innych perełek teologicznych). Poza tym, autorzy zupełnie nie rozumieją czym jest dewocja:)

Absolutnym szczytem absurdu jest jednak stwierdzenie, żę „nauka wcale nie różni się tak bardzo od religii” … to już jest po prostu żenada.

Później, zachwycony tłumaczeniami fizyka (Rocky Kolb), który mówi o badaniu warunków, jakie panowały milionowy ułamek sekundy po Wielkim Wybuchu – „ale nie potraficie się cofnąć wcześniej” – mądrze zauważa dziennikarz. „Możemy spekulować”, odpowiada fizyk. „Ale to jedynie spekulacje”, jeszcze mądrzej zauważa dziennikarz, mając przy tym poczucie wyższości wypisane na twarzy.

Tymczasem osobliwość w momencie Wielkiego Wybuchu nie zaznacza początku wszechświata, a tylko koniec teoretycznego rozumienia. Może być, że ten moment istotnie odpowiada początkowi, a pełna teoria kwantowa grawitacji w końcu wyjaśni, jak wszechświat rozpoczął się w tym mniej więcej czasie. Jest jednak równie możliwe, że to, o czym myślimy jako o Wielkim Wybuchu, jest jedynie fazą w historii wszechświata, która ciągnie się daleko przed tym czasem.

Inny fizyk (i jednocześnie pastor) potwierdza brak dowodów na potwierdzenie istnienia, czy nieistnienia, Boga.

No cóż, brak też dowodów na istnienie, czy nieistnienie, jednorożców, krasnoludków i wróżek.

Pewien kosmolog (Bernard Carn) twierdzi, że prawa fizyki i natury sa tak doskonałe, że nie mogą być dziełem przypadku, musiały zatem powstać dzieki genialnemu stwórcy.

Ta żenująca wypowiedź wyjątkowo źle świadczy o wiedzy owego kosmologa – w fizycie i naturze nie ma miejsca na przypadek!

Jeszcze perełka – według owego kosmologa „teoria wieloświatów ma być ostatnią nadzieją ateistów”, ponieważ, według tego pana, ta teoria wyklucza Boga …

Ten zdumiewający bełkot kończy się stwierdzeniem, że „ateistyczne koncepcje są równie trudne do udowodnienia co … transsubstancjacja”.

Naprawdę ręce opadają:) Jeśli chodzi o ewolucję, to została w naukowy sposób udowodniona i nie ma tu miejsca na żadne wątpliwości. Natomiast żałosny i śmieszny wymysł transsubstancjacji, który nawet wielu katolików wprawia w zażenowanie, to bełkot pewnego stukniętego księdza z IX wieku, który został zabetonowany patologią dogmatu, a w który wszyscy katolicy (kiedyś wszyscy chrześcijanie) mają wierzyć.

Ale to nie koniec. Czas na Darwina i „O powstawaniu gatunków”, która jest, oczywiście według autorów filmu, „drugą Biblią”.

To chyba największa obelga, jaką można było obdarzyć dzieło Darwina, jeśli rozumiecie o co mi chodzi:)

Nie brak tam innych mądrych stwierdzeń. Wg. Steve’a Fullera ateizm powstał z darwinizmu, zaś koncepcję memu Dawkinsa jeden pan traktuje dokładnie tak samo jak … prawdziwego wirusa:)

Jeffrey Schwarz próbuje rozprawić się z teorią Darwina. Jak to robi? Najpierw pokazuje skamieniałośc ryby i mówi „What’s you see …” (dalej jednak nic nie słychać – szkoda że autorzy filmu jego tajemnicze wywody wyciszyli:) Później pokazuje replikę sławnej skamieliny archeopteryxa i twierdzi, że nie jst on żadną formą przejściową i archeopteryx pojawił się „samorzutnie” (a wielu naukowców miało to jakoby potwierdzić).

Słuchając jego dalszego bełkotu, zacząłem podejrzewać, że ten film to po prostu żart … zwłaszcza że Schwarz zakończył wysokim „c” – „teoria Darwina powinna zostać gruntownie poprawiona, a nawet, że wcześniej czy później zostanie obalona”.

Nie brak innych „twierdzeń” – eugenika jest efektem darwinizmu (poprzez tzw. powiązanie intelektualne), rewolucja burżuazyjna była zorganizowaną walką ateizmu, Hitler oczywiście był ateistą, nawet Holocaust (to dobre!) był „racjonalnym działaniem ateizmu”.

To wszystko to absurdalne, a w wielu wypadkach wręcz żenujące, bzdury. Nie wolno wiązać odkrycia Darwina np. z pogramami „czystej rasy” hitlerowców. Autorzy kompletnie też nie rozumieją ani teorii ewolucji ani powodów wybuchu rewolucji burżuazyjnej. Hitler zaś był katolikiem, jego wojska, noszące „Gott mit Uns” na mudurach, były błogosławione przez papieża. Holocaust bez wątpienia był kwintesencją antysemityzmu, czyli czegoś, co jest dzieckiem chrześcijaństwa, zaprzeczanie temu nie ma sensu.

Końcowe stwierdzenie tego flimu jest całkiem łagodne: „Może Bóg istnieje, może nie”, ale sposób w jaki autorzy do tego dochodzą, jest żenujący, śmieszny i pełen absurdalnych bredni. Udowodnili jedynie brak jakiejkolwiek wiedzy na w gruncie rzeczy proste tematy oraz śmieszne próby negowania czegoś, co przekracza ich możliwości rozumienia.

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1151

Jeśli ktoś chce, może obejrzeć film „Kłopoty z ateizmem”, chociaż osobiście uważam, że nie wykracza on poza poziom typowy dla biblijnych chrześcijan, czyli pokazywanie osiodłanego triceratopsa.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Rozmaitości