Kiedy Starzec pragnął zabić jakiegoś władcę, który był jego nieprzyjacielem, wprowadzał do tego ogrodu młodzieńców (...) tylu, ilu chciał; a to w ten sposób: kazał podawać im napój z opium, po którym natychmiast usypiali na trzy dni i trzy noce. Następnie kazał ich przenosić we śnie do tego ogrodu i obudzić. Obudzeni młodzieńcy, widząc się w ogrodzie, sądzili, że naprawdę są w raju. Zaś damy i dziewice cały dzień spędzały z nimi, grając i śpiewając, i oddając się wszelakim rozkoszom; i czynili z nimi wedle swej woli.
Po czterech czy pięciu dniach [Starzec] rozkazywał ponownie upoić tylu młodzieńców, ilu mu się podobało, a gdy usnęli kazał ich znowu do pałacu przenosić. Ci, obudziwszy się, zdumiewali się bardzo widząc się w pałacu (...) Starzec zapytywał, skąd by przybywali, oni zaś odpowiadali, że z raju. (...) I mówili o wszystkim, co się tam znajduje i wyrażali pragnienie powrotu (...) i wzdychali do dnia, kiedy tam wejdą. Gdy więc Starzec z Gór miał zamiar zamordować jakiegoś możnowładcę (...) wyruszali, aby spełnić wszystko, co im Starzec rozkazał, gotowi narazić się na największe niebezpieczeństwo, gotowi umrzeć wraz z wrogami władcy, gardząc doczesnym życiem.*
*Z relacji Marco Polo.
W ostatnich dziesięcioleciach XI stulecia pewien Pers, Hasan Ibn as-Sabbah, zorganizował społeczność religijną, którą później nazwano asasynami. Asasyn to zeuropeizowana nazwa, inną jest al-hasziszijjun (palacze, zjadacze haszyszu). Wielu badaczy kwestionuje nazwę palaczy, tłumacząc słowo „assa” jako strażnik twierdzy. Najwłaściwszą byłaby jednak Nizaryci (zwolennicy wydziedziczonego Nizara, syna egipskiego kalifa, al-Mustansira). Persowie zaś nazywali ich malahida (od al-mulahid), czyli po prostu heretykami.
Hasan nawrócił się na doktrynę ismailicką i stał się adeptem ezoterycznej wiedzy, zwanej batinijja. Główne osiągnięcie Hasana leżało w sferze praktycznej. Powołał do życia zakon, związany absolutnym posłuszeństwem wobec wielkiego mistrza, którym został on sam. Posługiwał się tą organizacją w celach politycznych, a mianowicie zwalczając kalifów z Bagdadu, uważanych przez niego za uzurpatorów, a przede wszystkim sułtanów seldżuckich, ponieważ tylko im kalifat ten zawdzięczał swe istnienie. Główną bronią owego religijnego bractwa było morderstwo polityczne.
Trzeba zaznaczyć – asasyni nie byli prymitywnymi fanatykami, raczącymi się nieustannie haszyszem. Ich „szkolenie” obejmowało staranne kształcenie, znajomość obcych języków, kultury i obyczajów. Tak doskonale przygotowani w sztuce kamuflażu fida’i (męczennicy) potrafili często przez długie miesiące oczekiwać na dogodną chwilę do ataku. Te czynniki dały z asasynom ogromną siłę, z którą wszyscy musieli się liczyć.
Paradoksalnie, ich modus operandi (czyli zabójstwa) było państwom krzyżowym bardzo na rękę. Niewątpliwie działalność asasynów, która wprowadzała wśród muzułmanów chaos, znacznie przyczyniła się do tak długiego trwania chrześcijaństwa w Syrii i Palestynie. Niemal od samego początku asasyni starali się utrzymywać kontakt z królami Jerozolimskimi a nawet z władcami europejskimi – gdy na Bliskim Wschodzie pojawili się Mongołowie, asasyni jako pierwsi starali się uzmysłowić Europie ogromne zagrożenie z ich strony.
Mimo wydania traktatu o dżihadzie i zdecydowanych zwycięstwach nad krucjatami towarzyszącymi w 1101 roku (oba te wydarzenia odbiły się szerokim echem w świecie islamu), brak było jednak chęci wśród przedstawicieli muzułmańskich władz, by proces jednoczenia islamu przeprowadzić. Zarówno sułtanan seldżucki, jak i kalifat Abbasydów, nie wykazywały na to ochoty. Fatymidzi podobnie. Jedynym wyjsciem była działalność poszczególnych drobnych władców, którzy nie mieli mandatu do sprawowania tak ogromnej władzy, jednak mogli go uzyskać właśnie drogą świętej wojny, dżihadu.
W Syrii asasyni pierwszy raz dali znać o sobie w 1103 roku, dokonując zabójstwa emira Himsu, Dżanah ad-Dauli. Trzy lata później zamordowali emira Apamei, Chalafa Ibn Mula'iba. Później przyszedł czas na emira Mosulu Maudada (1113), jego następcę Aksungura al-Borsuki (1126), fatymidzkiego kalifa al-Amira (1130) i egipskiego wezyra Al-Afdala (1121).
Ich działalność okazała się zdumiewająco skuteczna. W Islamie, gdzie autorytet władcy odgrywa ogromną rolę, zdarzało się często, że potężne dynastie szybko chyliły się ku upadkowi, gdy ich założyciele odchodzili z tego świata. Dlatego też w świecie muzułmańskim zabicie jednej osoby mogło zadać całemu państwu straszny cios.
Niewątplwie działalność sekty była jeden z najważniejszych czynników, który spowalniał mobilizację islamu i ogłoszenie świętej wojny. Dopiero pojawienie się na scenie politycznej Imad ad-Din Zankiego, który został atabegiem Mosulu (szybko też i Aleppo), a który nie miał oporów przed głoszeniem dżihadu, gruntownie to zmieniło. Co prawda Zanki także został zamordowany (dośc tajemnicza sprawa - nie wiadomo, czy jego zabójca został przekupiony przez sektę), ale zdołał jeszcze zdobyć Edessę i zlikwidować pierwsze krzyżowe państwo tego regionu, czyli hrabstwo Edessy. Syn Zankiego, Nur ad-Din, wykaże się ogromnym talentem organizacyjnym.
P.S.
Arcybiskup Wilhelm z Tyru, znakomity uczony, wychowawca Baldwina IV Trędowatego (on pierwszy zauważył symptomy strasznej choroby), doskonale zorientowany w problemach Wschodu, zostawił zaskakująca relację o asasynach – chodzi o rzekome nawrócenie asasynów na chrześcijaństwo … Kilka faktów miało o tym świadczyć: ogłoszenie doktryny „Wielkiego Zmartwychwstania” (Qijama al-Qijamat), co pociągnęło izolację asasynów w muzułmańskim świecie, teologiczne traktaty sekty (z którymi Wilhelm mógł się zetknąć) bardzo przypominające chrześcijańską naukę o Chrystusie oraz gwałtowne ożywienie relacji pomiędzy sektą a krzyżowcami, co doprowadziło do propozycji konwercji na chrześcijaństwo (czy coś w tym stylu) w zamian za uchylenie podatków płaconych na rzecz templariuszy oraz ustępstw terytorialnych. Posłowie asasynów (to już fakt niewątpliwy) zostali przez templariuszy zamordowani, a wściekły król Amalryk skazał kilku zakonników na śmierć.
W sumie pomysł chrześcijańsko-muzułmańskich asasynów może się wydawać dziwaczny, ale podobieństwa pomiędzy doktrynami religijnymi Nizarytów i chrześcijan są naprawdę duże (z teologicznego punktu widzenia zdarzały się dziwniejsze akrobacje), a Wilhelm z Tyru słynął z rzetelności i prawości, jest też uważany za jednego z najwybitniejszych historyków średniowiecza. Może ktos kiedyś to wytłumaczy do końca.
Wilhelm został obłożony ekskomuniką przez patriarchę Jerozolimy, Herakliusza, a następnie zamordowany na jego rozkaz w Rzymie (ale nie przez asasynów:)
Owe sławne siedemdziesiąt dwie dziewice czekające w raju, to efekt błędnego tlumaczenia (jak twierdzi wielu badaczy, najsławniejszy z nich to Ibn Warraq). Tak naprawdę mowa jest o „winogronach o wielkiej piękności” … Ale czy ktokolwiek chciałby umierać dla winogron?
Polecam „Muzułmańska sekta asasynów w europejskim piśmiennictwie wieków średnich” Jerzego Hauzińskiego.
Inne tematy w dziale Kultura