Swego czasu cesarz bizantyjski Herakliusz, który miał już serdecznie dosyć sporu teologicznego, czyli bijatyk, morderstw i zamieszek, do jakich dochodziło pomiędzy zwolennikami monofizytyzmu a diofizytyzmu, postanowił osiągnąć kompromis i wszystkich pojednać.
Monofizyzm twierdził, że Chrystus składał się z dwóch natur przed zjednoczeniem, ale już tylko z jednej po owym zjednoczeniu. Powodem jest nieskończoność boskiej natury, w której ludzka rozpuszcza się jak kropla w morzu …
Diofizytyzm zaś, że Chrystus posiada dwie oddzielne natury, ludzką i boską, które jednoczą się w tzw. unii hipostatycznej (czyli te natury się nie zmieniają, nie mieszają ale też nie dzielą – są razem nawet po wniebowstąpieniu Chrystusa:)
Na prośbę cesarza patriarcha Konstantynopola Sergiusz stworzył kompromisową doktrynę, łączącą oba sporne poglądy. Tak powstał monoteletyzm – w Chrystusie miały istnieć dwie natury, boska i ludzka (to wzięte z diofizytyzmu), ale tylko jedno działanie, którego źródłem jest jedna osoba (to zaś z monofizytyzmu).
Wydawać by się mogło, że ten naprawdę kompromisowy (chyba nie można było lepiej) pogląd połączy wszystkich skłóconych ludzi wiary – tak przynajmniej uważał cesarz Herakliusz, który jednak teologiem nie był i nie zdawał sobie sprawy z ogromnej dawki fanatyzmu i zacietrzewienia, na jakich teologom nigdy nie zbywało.
Monoteletyzm nie uzyskał akceptacji wszystkich biskupów i stał się, mimo iż miało być inaczej, jedynie kolejnym pretekstem do wzajemnego wyklinania.
Obecnie uważa się za udowodnione (na podstawie analizy listów), że papież Honoriusz I (625-638) popierał monoteletyzm – może nie brzmi to zbyt strasznie, ale ta herezja stała się powodem, że zmarłego już papieża Honoriusza I wyklinali jeden po drugim (aż do XI wieku!) wszyscy jego następcy:) Co już naprawdę zabawne, każdy papież był przy konsekracji obligowany pod przysięgą do popierania decyzji potępiającej Honoriusza …
Nieszczęsny papież-heretyk zapewnie nie zdawał sobie nawet sprawy, że stanie się na wieki symbolem pomyłki papieskiej w kwestiach wiary, a jego herezja będzie skwapliwie wykorzystywana podczas ustalania dogmatu o nieomylności papieskiej - tyle tylko, że przez jej przeciwników:)
Oczywiście teologowie, by odeprzeć ten zarzut, postawili niezwykle karkołomną tezę (i próbują ją do dziś udowodnić), że papież Honoriusz I zgrzeszył jedynie brakiem czujności, natomiast nigdy nie sprzyjał monoteletyzmowi, co jest już naprawdę zabawne i wskazuje na teologiczną bezmyślność.
Jaki był naprawdę papież Honoriusz? Odpowiedź jest zaskakująco prosta: w miarę normalnym człowiekiem, który teologiczne spory tych „marnotrawiących czas filozofów” traktował z pogardą, uważając, że ci: „rechotają z nas jak żaby”. Te jego własne słowa były szeroko rozpowszechnione w liście i papieża po dziś dzień uważa się za monoteletę, co dopiero jest żenujące …
Prawda jest taka, że Honoriusz nigdy nie sprzyjał monoteletyzmowi, ani go nie popierał, bo uważał te wszystkie nadęte dyskusje za czysty idiotyzm. Po prostu.
„Wyjątkowy przykład rzymskiego papieża, wyklętego publicznie przez Sobór Ekumeniczny, jest jednym z najbardziej godnych wydarzeń w historii kościoła” - Ferdynand Adolf Gregorius. Wówczas Sobór Powszechny potwierdził, że kościół nie wierzy w nieomylność papieża. Można by rzec, że przez dwanaście wieków zanegowana była nieomylność papieża, aż do mniejszego soboru rozbitego kościoła w 1870 roku, który z kolei ową nieomylność wprowadził …
Peter da Rosa „Namiestnicy Chrystusa. Ciemna strona papiestwa”.
Inne tematy w dziale Kultura