Na Amazon Prime Video pojawił się serial Fallout, wykreowany na podstawie jednej z najsławniejszych gier w historii. I nie ma w tym stwierdzeniu (jedna z najsławniejszych gier) przesady, ponieważ Fallout to naprawdę wyjątkowe dzieło, przez wielu uznawane nawet za najwybitniejszą komputerową grę fabularną. Wypada się jedynie dziwić, że ekranizacja nastąpiła tak późno.
Czyli mamy tu (przynajmniej teoretycznie) przepis na gwarantowany sukces … niestety, jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach.
Niewątpliwie najwybitniejsze z całej serii tych gier były Fallout, Fallout 2, no i oczywiście New Vegas. To w nich mieliśmy niesamowity postapokaliptyczny klimat, artystyczną koncepcję z prawdziwego zdarzenia, kulturowe perełki znakomicie współgrające z koszmarem życia na powojennym Pustkowiu. Jednak późniejsze wersje tych gier (jak trójka, czy fatalna czwórka), straciły całą magię, były dużo gorsze pod względem artystycznym i fabularnym, jedynie żerując na popularności poprzedników (to nie tylko moje zdanie). Zmieniły się w typowe, bezmyślne strzelanki dla najmłodszych dzieciaków, bez logiki, bez jakikolwiek taktycznych problemów i rzutów izometrycznych.
Amazon, decydując się na ekranizację, złożył odpowiedzialność za produkcję serialu w ręce firmy Bethesda Game Studios, która odpowiada właśnie za pogorszenie jakości, za najgorsze Fallouty … To jest już modus operandi całego biznesu filmowego i serialowego – przede wszystkim znaleźć najgorszą osobę lub firmę do realizacji projektu.
Najpierw jednak pochwalmy za coś ten serial:)
Jest tutaj sporo smaczków, nawiązań do gry, które fani z pewnością zauważą i docenią. Dla osób nie obeznanych z tematyką Fallouta może być tutaj wiele absurdów (przynajmniej na początku), jednak sposób przedstawiania całej historii nie jest taki zły. Naprawdę trudno pokazać tak niesamowicie złożony świat w sposób przejrzysty, dlatego tutaj nie będę zbytnio narzekał ... ostatecznie jakoś sobie poradzili. Scenografia jest OK, pancerz wspomagany, mimo iż efekty specjalne nie powalają, też wygląda nieźle, Ghule (zmutowani ludzie), nawet Yao Guai (zmutowany niedźwiedź) są całkiem przekonujący.
Co ciekawe, główna postać w serialu, czyli Lucy, jest tylko troszkę zmarseuizowana:) Bo wyobraźmy sobie – dziewczyna, która całe życie spędziła w super-bezpiecznej krypcie, nagle wychodzi w ten niesłychanie brutalny świat, no i radzi sobie znakomicie … zabija szalone roboty, bandytów i zmutowane potwory. Na szczęście, jej merysueizm nie razi w oczy … starali się to wszystko jakoś logicznie przedstawić, więc ostatecznie jej postać jest akceptowalna. Aktorka też, przynajmniej moim zdaniem, jest całkiem fajna:)
Teraz krytykujmy, bo jest za co …
Wiecie dlaczego doszło do wojny nuklearnej, wg twórców tego serialu? To już nie jest konflikt z innym państwem, bo Chiny (a w zasadzie ich rynek) to obecnie obiekt westchnień wszystkich amerykańskich wytwórni i nie można ich obrażać. W serialu wojnę wywołała korporacja Vault-Tec, która nie tylko budowała schrony przeciwatomowe, ale też wywołała wojnę jako część eksperymentu społecznego! Wyobraźcie sobie – chcemy zmonopolizować rynek, więc może wymordujmy 99% ludzkości, świat zmieńmy w radioaktywne pustkowie? Genialny biznesplan …
Poza tym, Bractwo Stali nie jest już obrońcą Pustkowi, tylko bandą łupieżców, mizoginów i rasistów. Nowa Republika Kalifornii, która w grze odbudowywała cywilizację, teraz jest niewiele znaczącym, dziwnym tworem, zaś miasto Shady Sand już w ogóle nie istnieje.
Koniecznie trzeba ten serial skrytykować za absurdalnie cukierkową wizję świata postapokaliptycznego. W grze mieliśmy rewelacyjnie pokazany dysonans miedzy światem sprzed atomowej wojny, będący uroczym przedstawieniem amerykańskiej kultury lat 50-tych, a przerażającym koszmarem powojennym, jałowego pustkowia pełnego potworów i wszechobecnego okrucieństwa. To naprawdę działało. Tymczasem w serialu tego nie ma, a przynajmniej jest tego o wiele za mało … tak jakby nie mieli pojęcia jak to zrobić …
Jest w tym serialu też pełno różnego rodzaju drobniejszych błędów i bzdur (np. pancerz lata bez plecaka odrzutowego, Ghule piją jakieś dziwne płyny, by nie zdziczeć), mamy absurd z przyszyciem, w zasadzie przyspawaniem laserem zgniłego palca, jest też oczywiście wątek LGBT (na szczęście nie rozwijali go), itd. Ewidentnie widać, że scenarzyści nie rozumieli tego świata i wzorowali się bardziej na późniejszych wersjach gry, niż na bardziej dopracowanych i po prostu dużo lepszych klasykach, czyli Fallout 1 i Fallout 2, no i zrobiono wszystko, by treści obecne w New Vegas nie zostały wykorzystane w przyszłości. Zazdrość?
Po obejrzeniu wszystkich odcinków … mogę go ostrożnie zarekomendować … ludziom nie znającym tego świata:) Serial jest nawet OK, zwłaszcza jak na dzisiejsze niewysokie standardy. Jest to bardzo nietypowy produkt, którego oryginalność jest największą zaletą. Ta właśnie oryginalność sprawia, że nieobeznany z grą widz jest w stanie wiele wybaczyć, nawet dziury w fabule.
Jednak wytrawni fani gier mogą być baaardzo rozczarowani. Gra Fallout to prawdziwa kopalnia rewelacyjnych pomysłów, które przez lata mogłyby zachwycać widzów. Jednak zamiast trzymać się kanonu, gromada sępów szarpie bez litości i zrozumienia to co niej pozostało.
Ale oczywiście ja jestem trochę „obciążony” jako miłośnik starej gry:)
Inne tematy w dziale Kultura