Trylogia Kung Fu Panda dostarczyła wiele radości dzieciom, przy okazji też ich rodzicom, bowiem były to filmy bardzo zabawne dla widzów w każdym wieku. Niestety, jeśli chodzi o przedstawienie filozofii wschodu, to mieliśmy raczej jej wypaczenie w Hollywódzkim stylu:) Już moje dzieciaki zwróciły uwagę na to, że Po został mistrzem Kung fu w ciągu jednego dnia ... Ale pomijając te typowe dla Hollywood głupoty, filmy z serii Kung Fu Panda były bardzo fajne, dlatego postanowiłem obejrzeć kolejną część (nostalgia:), choć miałem co do niej pewne obawy ...
Jeszcze koniecznie trzeba dodać - chyba największą zaletą tej trylogii byli zawsze złoczyńcy, jakim musiał stawiać czoła Smoczy Wojownik. Tak rewelacyjnych, przekonujących i robiących wrażenie villainów nieczęsto można spotkać na ekranie. Tai Lung z pierwszej części jest moim ulubionym - sposób jego wprowadzenia do historii, czyli niesamowita ucieczka z więzienia, jest po prostu rewelacyjny. Lord Shen z drugiej części i Generał Kai z trzeciej trochę mu ustępują, jednak w dalszym ciągu są znakomitymi czarnymi charakterami. Rozumiemy ich przerażającą moc, zagrożenie jakim się stali, a przede wszystkim znamy ich motywy i cel jaki im przyświeca.
Wytwórnia Dreamworks, która jest twórcą tej ciekawej trylogii, chyba niczego się nie nauczyła na porażkach Pixara i Disneya i postanowiła swoją franczyzę ... sfeminizować ... no cóż, wyjątkowo kiepski pomysł.
Będę spojlerował, jednak każdy kto obejrzał trailer pewnie już się domyślił, co się stanie w tym filmie. Tak, w czwartej części Panda przekaże tytuł Smoczego Wojownika w ręce strong female character. Tak, kolejnym przerażającym czarnym charakterem będzie też strong female character ...
I jak każda feministyczna produkcja, Kung Fu Panda 4 ma bezsensowny scenariusz, niezręczne dialogi i drętwy humor.
Czarny charakter to zmiennokształtna kameleonica-czarodziejka, która chce zdobyć wielką moc, tzn. umiejętności w sztuce walki ... ale po co to jej, tego już nie wiadomo ... ktoś mógłby zapytać - dlaczego zatem nie ćwiczy Kung fu? No cóż, we wszystkich szkołach jej powiedzieli, że jest zbyt drobna ... ciekawe, co by na to powiedział Modliszka? A prawda, Potężnej Piątki w tym filmie nie ma:) A jak kameleonica chce zdobyć tę moc? Zamierza otworzyć portal do Świata Duchowego i skraść moce wielkich wojowników, jak Tai Lung, Lord Shen i wielu innych. Rany, to w zasadzie prymitywne kopiowanie scenariusza trzeciej części:)
Na szczęście dla Po, który jest bezradny wobec czarodziejki, ma on u swojego boku lisicę Zhen, która ocali mu skórę i uratuje świat ... chociaż nie wiemy przed czym.
Ogromne rozczarowanie. Stracone półtorej godziny. Mam tylko nadzieję, że kiepskie wyniki finansowe (na co się zanosi) zniechęcą Dreamworks do produkcji dalszych części z tej franczyzy.
P.S.
Nigdy nie wybaczę twórcom filmów z serii Kung Fu Panda idiotycznego zwrotu "mistrzu Shifu" (ang. master Shifu). Shifu to dosłownie mistrz, nauczyciel, dlatego zwracanie się do niego mistrzu Shifu, czyli mistrzu mistrzu jest absurdalne.
Inne tematy w dziale Kultura