Niedawno James Cameron powiedział niezwykle ciekawą rzecz. Reżyser takich przebojów jak "Aliens", "Terminator", "Abyss", "Titanic", no i w końcu "Avatar", zdradził, że kontynuacja jego najbardziej dochodowego filmu (czyli Avatara) jest bardzo kiepskim interesem. Twierdzi on, że aby Avatar 2 się w ogóle zwrócił, powinien zarobić co najmniej 2 miliardy dolarów w boxoffice ...
Naprawdę trudno w to uwierzyć. Jak bardzo drogi może być ten film? Żeby spróbować to obliczyć, choćby w uproszczonej wersji, trzeba wziąć pod uwagę trzy składowe: budżet filmu, koszty marketingu i promocji, no i procent pieniędzy, jakie z boxoffice trafia do wytwórni filmowej.
Oczywiście takie filmy jak Avatar są potwornie drogie. Największy budżet w historii mieli bodajże "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" - 379 mln, co dzisiaj przełożyłoby się po uwzględnieniu inflacji na 435 mln. Pierwszy Avatar miał 237, ale było to w 2009 roku. Teraz wytwórnie starają się jak mogą, by budżety zamykać w 200 mln, choć nie zawsze się to udaje - ostatni Doctor Strange miał budżet 200+100 (masowe dokrętki), Thor: Love and Thunder 250, Wakanda Forever też 250. Oszczędzanie najlepiej widać na efektach CGI, które obecnie są dużo gorsze niż przed pandemią.
Marketing i promocja - podobno teraz wytwórnie wydają na ten cel tyle samo pieniędzy, czasami nawet więcej, ile wynosi budżet filmu. Spider-Man: No Way Home miał budżet 200 mln, zaś jego koszty promocji wyniosły aż 240 mln. Ma to sens w przypadku Pajączka, który faktycznie zarobił niemal 2 mld., albo gdy buduje się markę franczyzy (myśli o następnych filmach). Jednak, jak to widać w przypadku filmów MCU, można się na tym nieźle przejechać - ostatni Thor zarobił 760 mln, co nie wystarczyło, ponieważ jego koszty promocji były ogromne.
Wreszcie boxoffice. Ostatnie raporty wskazują, że z biletów sprzedanych w USA do wytwórni filmowych wraca jedynie 52-54%, z zagranicy 42-44%, zaś z Chin ledwie 25%. Tak więc gdyby nowy Avatar zarobił 2 mld (to bardzo optymistyczne założenie), miliard w kraju, miliard za za granicą, to do wytwórni trafi od 940 mln do 980 milionów. Tak wygladałoby bez Chin, bo Cnińczycy ostatnio nie są chętni do wyświetlania amerykańskich filmów.
Czyżby łączne koszty tego filmu naprawdę mają przekroczyć 900 mln dolarów?
Najprawdopodobniej Cameron przesadził ... a może faktycznie film ma ogromny budżet (tak 450 mln, chociaż wstępnie deklarują ledwie 250), ponieważ zatrudnili wielu bardzo drogich aktorów, no i nie zamierzają oszczędzać na efektach CGI? Może faktycznie idą na całość, jeśli chodzi o promocję filmu, ponieważ nie jest tajemnicą, że planuje się kolejne części Avatara.
W takim wypadku słowa Camerona mogą być prawdziwe ... chociaż wciaż trudno w to szaleństwo uwierzyć:)
Inne tematy w dziale Kultura