Dlaczego serialowa She-Hulk jest aż tak wspaniała i absolutnie najlepsza we wszystkim? Ponieważ jako kobieta musiała zawsze panować nad sobą, inaczej mężczyźni mogliby ją nazwać "Emocjonalną", "Trudną" lub zamordować ... to są słowa głównej bohaterki z serialu.
Ja naprawdę nie żartuję. She-Hulk tłumaczy Bruce'owi, jak to ona całe zycie musiała radzić sobie z tak strasznymi rzeczami, jak Mansplaining (czyli była pouczana przez mężczyzn), czy też Catcalling (była zaczepiana przez mężczyzn). Gdyby nad sobą nie panowała, to zostałałaby nazwana przez nich "Emocjonalną", "Trudną", albo nawet mogłaby zostać zamordowana! Tak więc lepiej sobie radzi od niego, bo przechodziła nieskończenie większy stres niż on ... Przypomnijmy: Bruce w dzieciństwie stracił matkę, którą zamordował ojciec. Później, jako Hulk, był ścigany przez wojsko, które chciało go poddać eksperymentom lub zabić. Raz próbował popenić samobójstwo, stracił ukochaną i najlepszego przyjaciela, a tak przy okazji kilka razy uratował świat, ryzykując życie i walcząc z niewyobrażalnymi wprost potworami ... ale co on może wiedzieć o stresie kobiety, która przecież jest stale narażona na ataki tak straszliwych bestii patriarchatu jak Mansplaining i Catcalling?
Nie naruszam żadnych praw, ponieważ to sam Disney zamieścił ten filmik na IMDB ... poważnie:)
Właśnie ukazał się pierwszy odcinek serialu "She-Hulk: Autorney at Law", więc pozwoliłem sobie na jego obejrzenie ... ale więcej odcinków już po prostu nie dam rady. To niewątpliwie najgłupszy serial MCU, jaki się dotąd ukazał.
Przede wszystkim trzeba zauważyć, że efekty CGI są wciąż fatalne, zaś She-Hulk naprawdę wygląda jak Fiona ze Shrecka. Scena pseudowalki z Titanią jest poniżej poziomu bardzo kiepskich filmów kung-fu z lat 70-tych - po prostu zawiesili babkę na drutach w dziwnej pozycji i przesunęli ja na jakimś wyciągu, co miało być latającym kopnięciem. Najbardziej żenujące są jednak te wszystkie teksty, żywcem wyjęte "z fajnych, feministycznych komentarzy" (słowa scenarzystki), takie jak: "Wściekłość i strach to podstawowe emocje każdej kobiety".
Scenariusz jest tak durny, że każe mi podejrzewać nie tylko brak jakichkolwiek uzdolnień u scenarzystek, ale też brak zdolności logicznego myślenia i choćby odrobiny empatii.
Bo wyobraźcie sobie: Jen po wypadku trafia do łazienki w przydrożnym barze, wyglądając dość podejrzanie - jest zakrwawiona, brudna i potargana. A co robią wchodzące do łazienki kobiety? Poprawiają jej makijaż, pryskają na włosy lakier, dają nowe buty, by poprawić jej wygląd ... Nie chcę pouczać po męsku (mansplaining), ale może należałoby wezwać pogotowie, bo ona wygląda jak ofiara wypadku i może mieć obrażenia wewnętrzne?
Zaraz po wyjściu z baru Jen pada ofiarą ... catcalling, czyli jest zaczepiana przez trójkę mężczyzn. I co robi? Zmienia się w bestię i atakuje ich brutalnie ... czyli chce ich zabić! Do tego na szczęście nie dochodzi (Hulk ja powstrzymuje), ale ona naprawdę z wściekłym rykiem ich atakuje! Ale ciekawsze jest kilka minut później - dowiadujemy się, że Jen ma pełną kontrolę nad swoją zieloną wersją ... czyli całkiem świadomie chciała zamordować tych ludzi? Czy ktoś to w ogóle przemyslał?
Jest to serial o kobietach, zrobiony dla kobiet i przez kobiety - słowa scenarzystki ... Do tego stopnia dbali tam o wyłacznie kobiecą obsadę ekipy, że nawet za kamerami postawili kobiety, co dobrowadziło do kilku stłuczek, gdyż operatorki nie bardzo radziły sobie z ich obsługą ... ja nie kpię, to są ich własne słowa. Stąd zapewne tak fatalne zdjęcia.
Ponieważ cała ta wesoła ekipa nie miała pojęcia o pisaniu dobrych scenariuszy, nie miała też pojęcia o robieniu dobrych ujęć, montażu dźwięku, więc zrobili coś wyłącznie dla siebie, czyli dla feministek-aktywistek ... począwszy od zmiany oryginalnej historii Jennifer Walters/She-Hulk.
Origin She-Huk w komiksie był całkiem udany - została postrzelona przez bandziorów i wykrwawiała się na śmierć. Jej kuzyn, Bruce Banner, zdołał ją wywieźć i ukryć, no i zrobił to panując nad własnymi emocjami, by nie zmienić się w Hulka. Widząc, że dziewczyna umiera, przetoczył jej wlasną krew ... nie chciał tego, po prostu nie miał wyjścia. Później Bruce musiał uciekać (był wtedy poszukiwany), natomiast Jen stała się celem kolejnego ataku, no i wtedy nastąpiła pierwsza transformacja w Savage She-Hulk ...
To był dobry origin, niestety, nie bardzo feministyczny ... bo nie może być tak, że mężczyzna ratuje życie kobiety, na pewno nie w feministycznym serialu.
W serialu to Jen ratuje rannego Bruce'a ... no i zaraża się jego krwią (!) niczym jakąś chorobą. Wystarczyło kika kropel, które padły na jej ranę, by Jen błyskawicznie zmieniała sie w She-Hulk ... ot tak, po prostu. Ja nie żartuję, to wygladało na atak symbiota z kosmosu. Jest to chyba najgłupsza zmiana originu superbohatera w MCU, głupsza nawet niż zmiana historii Ms Marvel.
Jennifer Walters w tym serialu to absolutnie najgorsza Mary Sue ze wszystkich, jakie się dotąd pojawiły. Jest złośliwa, wredna, arogancka i pozbawiona manier, zaś jej dowcipy nie przekraczają poziomu głośnego bekania. Nawet jej przeprosiny są po prostu chamskie. No i nieustannie stara się przekonać widza (słownie:), że jest lepsza, mądrzejsza i silniejsza niż sam Hulk. Tak naprawdę, zamiast uroczej i skłonnej do poświęceń komiksowej She-Hulk, sportretowano ją jako karykaturalny i narcystyczny, czarny charakter ...
P.S.
Najlepsza recenzja tego serialu: Gdy słyszymy: "Hulk smash!", to zwiastuje koszmarną rozwałkę i starcie Hulka z jakimś przerażającym potworem, gdy zaś słyszymy "She-Hulk smash!", to oznacza, że Jennifer będzie uprawiać seks z kolejnym już niepoliczalnym gościem z portalu randkowego.
Inne tematy w dziale Kultura