Ten film mogę z czystym sumieniem polecić każdemu. Czy oglądałeś pierwszy To Gun, czy nie oglądałeś, to nie ma znaczenia. Film ma dobry scenariusz, świetnie zagrane role, no i naprawdę rewelacyjne zdjęcia … a co najważniejsze - w większości zrobione normalnie, nie zaś przy użyciu CGI:) W obecnych czasach to już prawdziwa rzadkość. Ostatni Thor był zrobiony niemal w całości przed green screenem. Oglądając nowy Top Gun możecie być pewni, że latają tam prawdziwe samoloty:)
Jasne, jest w nim nieco absurdów, nieco fantazjowania (jak pilotowanie przy 10 g), zakończenie jest troszkę sztampowe, pewnie … bo jest to film w zasadzie z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku … tak został zrobiony i chwała im za to, bo takich właśnie filmów bardzo potrzebujemy.
To Gun: Maverick jest doskonałą odtrutką na całe to upolitycznione badziewie, jakim nas obecnie karmią wielkie wytwórnie filmowe, doskonale pokazując, że jest lepsza metoda na robienie filmów. Bo płacąc za bilety konsumenci chcą po prostu dobrej rozrywki. Nie chcą badziewia, w którym dywersyfikacja pod względem płci, koloru skóry, czy preferencji seksualnych, jest dużo ważniejsza od samego scenariusza.
Maverick miał dobre otwarcie (126 mln), ogólnie zarobił już prawie 1,3 mld, ale przede wszystkim ma też to coś, co nazywa się długimi nogami:) Jest to stosunek całej kwoty sprzedanych biletów do samego otwarcia. Zwykle filmy takich wytwórni jak WB i Disney mają dobre otwarcia (usłużni krytycy filmowi pieją nad nimi z zachwytu, niczym koguty o poranku), jednak sami ludzie szybko się do nich zniechęcają, no i pocztą pantoflową wystawiają im złą ocenę. Przykład: Doctor Strange ma krótkie nogi - 2,19 (i wiele się już nie zmieni), Maverick zaś doszedł już do 5,02 i wciąż rośnie.
To po prostu normalny, dobry film:)
Inne tematy w dziale Kultura