Po występach Timmermannsów, Verhofstadtów i innych „ideologów” UE w Parlamencie Europejskim można jedynie zwątpić w zwycięstwo rozumu nad durnotą.
Pana Schetynę, o którym wiadomo, że jest: wielkim erudytą, wybitnym historykiem i „pierwszym patriotą” przytakującym Timmermannsowym kłamstwom, zawiadamiam, że faszyści nosili koszule:
We Włoszech – czarne, zielone i błękitne
W Irlandii – błękitne
Brytyjscy faszyści paradowali w niebieskich
Brazylijscy faszyści w zielonych
Tako rzecze Wikipedia.
Jedynie niemieccy socjaliści, a jakże – narodowi, nosili brunatne (khaki?) koszule.
W Polsce sprzeciwiano się faszyzmowi w naszych często biednych ale już bardzo skrwawionych, ale nie faszystowskich, koszulach różnych kolorów. I to zachodnich faszystów umęczone ofiary wrzucano do bezimiennych dołów. I oczywiście o tym pamiętamy. Pamiętamy też, że zdarzało się często, że oprawcami naszych ojców i dziadków byli też rodacy Timmermannsów, Verhofstadtów i innej zachodniej zdradzieckiej hołoty liżącej buty Hitlerowi. Takich faszystowskich ochotniczych dywizji składających się z przede wszystkim zachodnioeuropejskich ochotników było 38.
Polaków wśród nich nie było.
Było oczywiście też paru plskich kolaborantów, tak z resztą jak i teraz. Bo jak nazwać np. Boniego? Przecież to notoryczny kolaborant: najpierw z komunizmem, a teraz z idiotycznym odłamem europeizmu. O pozostałych posłankach Platformy Obywatelskiej do PE i ich poziomie intelektualnym nie warto wspominać. O nich świadczy wypowiedź Róży Thun (de domo Woźniakowska) o tym, że „...cierpliwość kiedyś się skończy” – chodzi o czywiście o cierpliwość Unii Europejskiej. To taka „przestroga” przekazana nam „na ucho”...
A ja się pytam, czy Gräfin Rosa von Thun jest w Parlamencie Europejskim sprzątaczką, czy też jest posłanką mającą obowiązek reprezentować polskie interesy i polski punkt widzenia. Jeżeli ona i jej koleżanki (pomijam już tego niechlujnego Boniego) tego nie rozumieją, to niech wiedzą, że będą musiały kiedyś popatrzeć w lustro nie tylko w celu przypudrowania zmarszczek. Czy ich żołądki wytrzymają tę próbę?
I dalej się pytam. Jak zarabiałyby na swój chleb powszedni takie kreatury jak Junkers, Verhofstadt i ich przydupasy Boni, von Thun, Kudrycka i inni (inne), gdyby nie zostali przez debilnych wyborców ”namaszczeni” na „POLITYKÓW”. Cóż oni pożytecznego umieją?
Co robią ci prostacy witający się „buźka- buźka”, poklepujący się po plecach, czochrający innych po głowach – Timmermanns, Verhofstadt, i wielu (bardzo wielu) innych w tym ideologicznym burdelu?
I to oni mają reprezentować Europę i jej interesów bronić?
Wieszcz Mickiewicz – Białorusin, Żyd, Litwin, Polak pisał:
„.........
Już w gruzach leżą Maurów posady,
Naród ich dźwiga żelaza,
Bronią się jeszcze twierdze Grenady,
Ale w Grenadzie zaraza.
.......................”
Pisze wieszcz o roku 1492, kiedy to wyparto Arabów i islam z Europy.
Teraz się bronią twierdze Europy, ale w Europie też (lewacka) zaraza
Należałoby koniecznie rozszerzyć internetowe tzw. „prawo Godwina”.
W 2007 „The Economist” stwierdził, że „w większości dyskusji dobrą zasadą jest, że pierwsza osoba, która wyzwie drugą od nazistów, automatycznie przegrywa dyskusję”.
Prawo Godwina odnosi się do pozamerytorycznego argumentu osobistego – sposobu argumentowania, w którym na poparcie swojej tezy dyskutant powołuje się na niezwiązane z tematem opinie lub zachowania swego oponenta. Z drugiej strony w sytuacji, gdy ktoś porówna swego rozmówcę do hitlerowców, ten chwyt erystyczny może też być rodzajem obrony przed tego typu argumentami osobistymi.
Już od początków faszyzmu, termin ten był wykorzystywany w propagandzie oraz polityce. Jednym z pierwszych zastosowań było przez część ruchu komunistycznego określenie „socjalfaszyzm” (ang. social fascism) w odniesieniu do socjaldemokracji. Posługiwała się nim frakcja rewolucyjna zgromadzona na III Międzynarodówce Komunistycznej w celu dyskredytowania mniej agresywnego ruchu socjaldemokratycznego. W połowie lat trzydziestych KPP dążąc do współpracy z innymi ugrupowaniami zrezygnowała ze stosowania określeń "socjalfaszyzm" wobec PPS ale i stosowanego wcześniej wobec SL określenia "ludofaszyzm". (Wiki)
W 1944 George Orwell następująco skomentował tendencję do szafowania przymiotnikiem „faszystowski” w debacie publicznej:
Słowo „faszyzm” – będące w powszechnym użytku – pozbawione jest niemal zupełnie znaczenia. Słyszałem, jak „faszyzmem” nazwano: rolników, sklepikarzy, Kredyt Społeczny, kary cielesne w szkołach, polowanie na lisa, walki byków, Komitet 1922, Komitet 1941, Kiplinga, Gandhiego, Czang-Kai-Szeka, homoseksualizm, audycje radiowe Priestleya, schroniska młodzieżowe, astrologię, kobiety, psy – i nie pamiętam co jeszcze. (Wiki)
A więc kto naruszył POLSKIE prawo, w szczególności Artykuły 13, 256, 257 – tego brać „za tyłek” – o resztę się nie troszczyć. Polskie prawo jest kompatybilne z „europejskim”. Więc jeżeli nie podoba się Papui – Nowej Gwinei, Unii Europejskiej, Botswanie – jak my Polacy się rządzimy, to jest ich sprawa. My mamy nasze prawo i tylko przepisów naszego prawa mamy obowiązek przestrzegać.
Nie rozumiem dlaczego - jeszcze legalna - Komunistyczna Partia Polski może bezkarnie - prezentować się pod swoimi czerwonymi flagami z zakazanym wizerunkiem sierpa i młota. Co na to UE?
Nie byłem na Marszu Niepodległości. Nie widziałem w telewizji zakazanych symboli, nie widziałem nawołujących do zbrodni haseł. Wydaje się, że jest sporo ludzi niechętnych Polsce. Ludzi o bujnej wyobraźni, którzy widzą to czego nie ma i jeszcze lepiej widzą to, co mogą sobie wyobrazić. A wyobrażają sobie przerażające sceny.
Widziałem natomiast w niedawnej przeszłości jawne wezwania do obalenia legalnego rządu metodami niedemokratycznymi. I nikt nie został za to ukarany. Żaden z wysoko postawio nych bubków w Brukseli, w Parlamencie Europejskim, nie załamywał rąk nad próbami dokonania zamachu stanu w Polsce i spełnienia wykrzykiwanych gróźb – „będziesz siedział”, „będziesz wisiał” itp. Gdzie byli Timmermanns, Juncker, Verhofstadt i inni?
Co antenaci obecnych „europejskich specjalistów od antyfaszyzmu” (Junkersów, Verhofstadtów, Timmermannsów, itp) wyczyniali ochotniczo przed II Wojną i jeszcze bardziej ochotniczo w czasie II Wojny Światowej w Polsce i innych krajach (narodach) zakwalifikowanych jako „podludzie” (Untermenschen) jest dość dobrze udokumentowane.
Jedynie ich ociężałość umysłowa, może deficyt inteligencji, a najprawdopodobniej szczególnie dbałość o zajmowane stołki i związane z nimi apanaże są powodem prowadzenia przez nich obłąkanej polityki w stosunku do Polski. Polacy faszyzm ich ojców i matek odczuli na własnym grzbiecie. Niech więc zamilkną z pokorą. Niech nie budują ani nowego „nadczłowieka”, ani nowego „internacjonalnego komunisty”. Niepotrzebny jest nam również „nowoczesny Europejczyk” np. Mówiący wyłącznie po Arabsku, czy Swahili. Niech pozostawią człowieka człowiekowi, jego ludzkim prawom i uczuciom. Ponieważ nie ma sensu dyskutować z nimi, cytuję wybiórczo z Wikipedii:
Otóż to ich ojcowie i dziadkowie tworzyli ochotniczo w dywizje SS - Trzeba podkreślić – nie było żadnej ochotniczej jednostki SS z polskimi ochotnikami.
Dla przykładu (za Wiki):
HOLANDIA
23 Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Nederland złożona z ochotników holenderskich.
BELGIA
Legion Waloński
Legion Waloński (niem. Wallonische Legion, fr. Légion Wallonie) – kolaboracyjna ochotnicza formacja wojskowa złożona z belgijskich Walonów w służbie III Rzeszy podczas II wojny światowej.
DANIA
5 Dywizja Pancerna SS „Wiking”[edytuj]
5 Dywizja Pancerna SS "Wiking" - jednostka Waffen-SS sformowana w drugiej połowie 1940 roku jako dywizja grenadierów na podstawie pułku SS-Standarte Germania wyłączonego ze składu SS-Verfügungstruppe.
Powstańcy warszawscy (wśród nich kpt. Cyprian Odorkiewicz "Krybar") prezentują zdobyczne insygnia członka Dywizji Wiking.
FRANCJA
33 Dywizja Grenadierów SS (1 francuska) Charlemagne
33 Dywizja Grenadierów SS (1 francuska) "Charlemagne" ("Karol Wielki") – jednostka Waffen-SS złożona z ochotników francuskich.
Powstała późno, bo dopiero we wrześniu 1944 roku w Wildflecken, jednak Francuzi służyli w Waffen-SS już wcześniej. Około 300 ochotników walczyło w dywizjach SS ("Totenkopf" i "Wiking"), a we wrześniu 1943 roku do Waffen-SS dołączono Legion Ochotników Francuskich przeciw Bolszewizmowi (LVF), który służył na froncie wschodnim od lipca 1941 roku. Latem 1944 sformowano z najlepszych francuskich ochotników Francuską Ochotniczą Brygadę Szturmową SS (niecałe 1 200 żołnierzy), którą wysłano na Ukrainę. Cofając się pod naporem Armii Czerwonej brygada walczyła w okolicach Sanoka[1], na linii Wisłoka i Pielnicy oraz Przemyśla i Rzeszowa. Jej resztki wycofano do Gdańska, gdzie w sierpniu rozbudowano ją do ponad 7 300 żołnierzy i przekształcono w Brygadę Grenadierów SS (1 francuską) "Charlemagne", a w lutym 1945 w dywizję, która walczyła następnie pod Stargardem. W chaosie ostatnich tygodni III Rzeszy dywizja się rozproszyła. Około 800 francuskich esesmanów dostało się do Berlina, gdzie bronili m.in. Kancelarii Rzeszy.
To potomkowie tych ochotniczych faszystów próbują teraz znaleźć u nas faszystów.
To jest hańba, hańba Europy.
Zgryźliwy, moher z zamiłowania - najczęściej jednak bez nakrycia głowy. Uczulony na pogodę. Szczególnie nie lubię wiatrów wschodnich i zachodnich. Dubito ergo cogito.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka