Ryszard Woźniak Ryszard Woźniak
475
BLOG

Ocean muzyki. Keith Emerson 1945-2016.

Ryszard Woźniak Ryszard Woźniak Kultura Obserwuj notkę 8

Dwa dni temu zmarł niespodziewanie jeden z najwybitniejszych klawiszowców wszech czasów - Keith Emerson. Zadajemy sobie dzisiaj pytanie - jak to jest, czemu tak utalentowany muzyk stroniący od używek, jakich pełne jest rockowe życie, odszedł w wieku 71 lat? Dlaczego nie może, tak jak starsi od niego Rolling Sonesi, Bob Dylan i wielu innych wiekowych rockmanów cieszyc się życiem i wzbogacac nas nowymi kompozycjami, nowymi koncertami? Na to pytanie chyba nie poznamy odpowiedzi, przynajmniej tu na ziemi.

Jest to dla mnie szczególnie bolesna chwila, gdyż Keith Emerson był dla mnie kimś wyjątkowo ważnym.

 

To właśnie on nam, nastoletnim wówczas na początku lat 70. gówniarzom, zwariowanym na punkcie hard rocka, pokazał piękno muzyki klasycznej, przybliżył dzieła Bacha, Musorgskiego, Prokofiewa, Czajkowskiego. I zrobił to w sposób dla nas wtedy zrozumiały i skuteczny.

Więcej, zwrócił naszą uwagę na wirtuozerię, jako niezwykle ważny element muzyki. Od kiedy usłyszałem "Hoedown" gitarzyści i ich solowe popisy nie były już dla mnie najważniejsze.

 

W muzyce był dla mnie tym samym, co Czesław Niemen w poezji. Obaj otworzyli mi oczy na piękno rozbudowanych struktur, przemyślanych, genialnych kompozycji - po prostu na sztukę przez wielkie S. To Kieth Emerson sprawił, że muzyka rockowa, uważana przecież za coś gorszego, wręcz prymitywnego, stała się muzyką "z wyższej półki".

To między innymi dzięki Keithowi Emersonowi i subtelnym dźwiękom, które wydobywał ze swoich niezliczonych klawiatur, warto było wtedy i warto dzisiaj nabywac dobry sprzęt audio. Do dzisiaj, do sprawdzania jakości sprzętu najczęściej używam tego nagrania, również z  płyty "Trilogy".

 

Pomijam w moim wspomnieniu czasy "The Nice", ponieważ tak naprawdę najważniejszy był dla mnie okres Emersona w ELP. Chociaż i ostatnio, szczególnie w duecie z Markiem Bonillą znów można było usłyszec ELP-owskiego Emersona. Niestety, na You Tube trudno znaleźc fragmenty ich wspólnych, autorskich płyt, dlatego pomogę sobie kompozycją ELP.

 

Odszedł wielki pianista, wielki instrumentalista, show man (któż nie pamięta jego ujeżdżania organów Hammonda w czasie koncertów i dźgania ich nożem?). Najgorsze, że nie widac następców. O ile wśród gitarzystów, perkusistów można znaleźc nowe, utalentowane twarze, wśród klasycznych rockowych klawiszowców okropna posucha. 

Żegnaj Kieth. Dzięki Ci za te wiele lat wspaniałego grania, za te chwile wzruszeń, które przeżywałem dawniej i które dzięki płytom ELP przeżywam i dziś. Kto wie, może spotkasz tam, w górze Jimmiego Hendriksa i uda Wam się jednak stworzyc planowany kiedyś zespół...

Polecam moje aukcje płyt na Allegro.

 

 

  

Poszukujący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Kultura