California Jam, zwany w skrócie Cal Jam, to festiwal rockowy, który odbył się w USA, w Ontario, w Kalifornii, 6. kwietnia 1974 roku. Postanowiłem go przypomnieć, gdyż znany jest nam głównie z występu Deep Purple i zarejestrowanego filmu z tego koncertu pod takim właśnie tytułem (California Jam). A wystąpiło tam kilka innych, znakomitych zespołów.
Festiwal zgromadził wykonawców reprezentujących bardzo różne style muzyczne. Jako pierwszy wystąpił amerykański zespół rythm&bluesowy Rare Earth. Iście santanowskie rytmy rozgrzały dodatkowo skąpaną w słońcu wielotysięczną publicznośc festiwalu.
Festiwal California Jam był ostatnim z wielkiej fali kilkudziesięciu festiwali rockowych, które odbyły się w latach 1967-1974 w różnych krajach świata. Wśród nich do historii przeszły Monterey Rock Festival (1967), Woodstock Music & Art Fair (1969), Isle Of White Festival (1970), Hyde Park Free Concerts (1968–1976).
Ale wrócmy do California Jam. Kolejnym zespołem, który wystąpił na scenie na tle słynnej tęczy, był również amerykański "Earth, Wind and Fire", stylistycznie poruszający się wśród wielu gatunków muzycznych, poczynając od R&B, soul, poprzez jazz, rock, pop, disco, a na gospel kończąc. Jednakże na Cal Jam trzymali się zdecydowanie ostrej, rytmicznej muzyki.
Po tych ognistych rytmach R&B-rockowych przyszedł czas na prostszą muzykę gitarową. Jako kolejny wystąpił słynny The Eagles. Niestety, "Hotel California" skomponowany został dopiero 2 lata później, a przecież jakżeby pasował do California Jam...
Soft-rockowy Seals and Crofts oraz psycho-boogie Black Oak Arkansas były już tylko przystawką do głównego dania festiwalowego - występu grup brytyjskich.
Black Oak Arkansas był naturalnym suportem dla kolejnego wykonawcy - wielkiej gwiazdy heavy metalu z Anglii - Black Sabbath. Nieszczęśliwie dla Sabatu przyszło im wystapic w pełnym słońcu, bez swoich quasisatanistycznych rekwizytów i dekoracji. Ale myślę, że w sumie dało to pozytywny efekt - widownia przede wszystkim słuchała muzyki Black Sabbath, a była to muzyka znakomita - oprócz wielkich przebojów typu "Paranoid", "War Pigs" zespół zaprezentował również fragmenty z nowego wówczas albumu, dziś uznawanego bodaj za najlepszy w ich dyskografii - z "Sabbath Bloody Sabbath". Muzycy wyluzowani, Ozzy Osborne bez trupiego makijażu, zdumiony ilością widzów (ok. 250 tys.), w znakomitej formie wokalnej...
Więcej szczęścia, jeśli chodzi o porę dnia, miał kolejny wykonawca, kolejna wielka gwiazda z Europy - Deep Purple, wtedy obok Led Zeppelin największy hardrockowy zespół świata. Zaczynali koncert w dzień, kończyli w nocy. Przybyli na Cal Jam w ciekawym momencie swego istnienia - w składzie nr 3. Był to jeden z pierwszych występów tego składu, z Davidem Coverdalem jako wokalistą i Glennem Hughsem jako basisto-wokalistą. Oni też promowali swój nowy album "Burn". Ów koncert Purpli niewątpliwie przeszedł do historii obok "Made in Japan". Szczególnie dobrze wypadli na nim nowy wokalista Coverdale jak i gitarzysta Ritchie Blackmore. Widac i słychac to choćby w tym nagraniu.
Występ Deep Purple był znakomity, jednakże zakończył się skandalem. Na koniec koncertu Ritchie Blackmore, niszcząc w "twórczym" szale gitarę oraz nagłośnienie sceny, wzniecił niechcący niewielki pożar. Udało się go na szczęście szybko ugasic, ale zespół musiał się salwować ucieczką helikopterem do sąsiedniego stanu, by uniknąć aresztu.
Jako się rzekło scena została uratowana i mogła wystąpić ostatnia wielka gwiazda festiwalu, tym razem gwiazda rocka progresywnego - brytyjska supergrupa Emerson, Lake & Palmer. Los zrządził, że i oni przywieźli do Kalifornii materiał ze swojego ostatniego, również zdaniem wielu najlepszego albumu "Brain Salad Surgery". Występ ELP też nie był pozbawiony fajerwerków, ale obyło się bez pożaru, a znany z bezlitosnego stosunku do swoich instrumentów klawiszowiec Keith Emerson tym razem w finałowym fragmencie swego solo wykonał kilka obrotów w powietrzu z fortepianem.
Festiwal California Jam oprócz niewątpliwego sukcesu artystycznego był również dużym sukcesem finansowym, co w przypadku tego typu festiwali zdarzało się raczej rzadko. Same wpływy z biletów musiały być znaczne - wzięło w nim udział 250 000 "obiletowanych" fanów, był transmitowany przez telewizję. Ale dla nas, fanów muzyki rockowej pozostanie w pamięci jako ten jeden z najlepszych festiwali muzycznych w historii.
Inne tematy w dziale Kultura