Mezalianse zespołów rockowych z orkiestrami symfonicznymi zaczęły się w Wielkiej Brytanii w drugiej połowie lat 60. ubiegłego wieku. Jak zwykle pierwsi byli Beatlesi i ich " Sgt. Pepper's Lonely Hurts Club Band". Potem The Moody Blues, Pink Floyd, Procol Harum... Generalnie przyświecała tu jeden główny cel - wzbogacenie brzmienia. Psychodelia lat 60. przyniosła rozbudowane formy muzyczne, proste rockendrolowe granie już się przejadało, więc muzycy co bardziej ambitni zaczęli poszukiwac nowych form wyrazu. I tak doszło do czegoś, co wcześniej nie było w ogóle do pomyślenia - do mariażu "obdartusów w dżinsach" z eleganckimi muzykami w smokingach. To zderzenie dwóch światów najlepiej widać na zarejestrowanym na filmie koncercie grupy Deep Purple z Royal Filharmonic Orchestra, który odbył się w 1969 r. Publika była prawie wyłącznie "purplowska"...
Chociaż jest to niewątpliwie najsłynniejszy występ grupy rockowej z pełną orkiestrą symfoniczną, trzeba przyznać obiektywnie, że nie był on udany. Owszem, partytura napisana prze Johna Lorda na orkiestrę broni się i dzisiaj, jednakże połączenie zespołu, grającego prostą riffową muzykę z orkiestrą zakończyło się artystyczną klapą. Zresztą sami pomysłodawcy i twórcy tego dzieła nie podchodzili do niego zbyt serio. Wokalista Ian Gillan, którego zadaniem było napisanie tekstu, zwlekał z tym do ostatniej chwili, wreszcie napisał go dosłownie na kolanie, a podczas koncertu śpiewał go z kartek, leżących na scenie. Sam John Lord wydaje się, ze nonszalancko podszedł do swojego dzieła. Kiedy 30 lat później w 1999 roku miało się odbyc uroczyste odtworzenie na nowo tamtego słynnego występu, okazało się, że zaginęła partytura utworu...
Dużo lepiej wypadały z orkiestrami grupy progresywne. Na czoło wysuwa się tutaj Procol Harum. Ich nagrania i występy z orkiestrami symfonicznymi zarówno w późnych latach sześcdziesiątych jak i w latach dwutysięcznych pokazują, że orkiestrze trzeba dac odpowiedni materiał muzyczny. No i te chóry.
Tak grał Procol Harum w 1971 r. A tak w 2006.
Drugim słynnym koncertem rockowo-symfonicznym był występ grupy Metallica z orkiestrą pod dyrekcją Micheala Kamena z roku 1999. I podobnie jak w przypadku Deep Purple przedsięwzięcie niezbyt udane. Proste riffowe kompozycje, rozwlekane przez orkiestrę, by gitarzysta solowy mógł popisac się solówkami. Muzycy rockowi wmieszali się w orkiestrę, by zaznaczyć, że są jej cześcią. Rola orkiestry ograniczona właściwie do "robienia" symfonicznego tła. Ale coś innego jest najważniejsze w tym koncercie. To słowa lidera Metalliki Hetfielda : "No, teraz nasi rodzice są z nas dumni". Czy to aby nie o to chodziło?
W historii muzyki rockowej mariaże z symfonikami zwykle były krótkie, a czasem bolesne (dla rockmanów). Tak się stało w przypadku supergrupy Emerson, Lake & Palmer, która w 1977 roku postanowiła wzbogacić swoje brzmienie o orkiestrę. Słynny koncert na olimpijskim stadionie w Montrealu przeszedł do historii, ale i ELP przeszedł po tym koncercie na kilka ładnych lat do historii. Po prostu finanse nie wytrzymały takiego obciążenia.
Alianse grup rockowych z orkiestrami symfonicznymi, to niezwykle ciekawy temat. Również wielu muzyków solowych próbowało swych sił w filharmoniach, by wspomnieć Ricka Wakemana, Steve'a Vai, Ritchiego Blackmoura. Ale zawsze będę zdania, że najlepiej brzmią w takim zestawie grupy progresywne. I mogą to być nawet metalowe grupy progresywne. A szczególnie Dream Theater.
Inne tematy w dziale Kultura