To pytanie stawiam oczywiście w kontekście śmierci tego niewątpliwie wielkiego muzyka. A wynika z jego twórczości, drogi muzycznej, którą dane mu było na naszym ziemskim padole przebyć.
Muzycznie rzecz ujmując – było dwóch Jonów Lordów. Jeden – ostry, drapieżny, rockowy, szybki, dynamiczny, używający życia. Ten z Deep Purple i Whitesnake, twórca niepowtarzalnego brzmienia organów Hammonda, które było częścią sekcji rytmicznej zespołu. Uderzenia jego Hammonda podnosiły dynamikę utworów na niespotykany wcześniej poziom. Chyba tylko Ken Hensley z Uriah Heep był mu w stanie dorównac.
Poniżej przykład – „Highway Star”:
http://www.youtube.com/watch?v=KkFLtxOMLEQ
Ten pierwszy Jon Lord to ekspresyjny wykonawca organowych solówek w takich utworach jak „Hard Lovin’ Man”:
http://www.youtube.com/watch?v=93pE3npDRRs
Ale obok tego pierwszego, jednocześnie, równolegle, tworzył drugi Jon Lord: delikatny, refleksyjny, zamyślony, symfoniczny – kompozytor „Concerto for Group and Orchestra” - mariażu muzyki symfonicznej i rockowej z 1969 r:
http://www.youtube.com/watch?v=pG1h8FUIDNU
Ten drugi Jon Lord to również twórca jednej z najpiękniejszych płyt w historii rocka symfonicznego – „Sarabande”, z roku 1975, a więc wtedy, kiedy wciąż występował w Deep Purple:
http://www.youtube.com/watch?v=oJZSYt1hPfM
W 1999 roku w 30. rocznicę koncertów „Concerto for Group and Orchestra” odbył się remake tego wydarzenia, już niestety bez Ritchiego Blackmore’a. Repertuar do tego wydarzenia muzycznego dobrał oczywiście Jon Lord. Tu najlepiej widać tych dwóch Jonów – pierwszy:
http://www.youtube.com/watch?v=Tjh4_v2WWzw
I ten drugi, wyciszony, zamyślony:
http://www.youtube.com/watch?v=nTv293hNPQw
Który był prawdziwy? Ten ostry, krzykliwy, drapieżny, wyrzucający gwałtownie swoje emocje? Czy może ten z okładki płyty „Sarabande?

Inne tematy w dziale Kultura