Ryszard Woźniak Ryszard Woźniak
2632
BLOG

Moja dziesiątka wokalistów

Ryszard Woźniak Ryszard Woźniak Kultura Obserwuj notkę 14

 

Moja dziesiątka wokalistów
 
Kontynuując mój niezwykle subiektywny wątek najlepszych wśród najlepszych dzisiaj chciałbym przedstawic najwybitniejszych wokalistów rockowych. Przy czym zajmę się wyłącznie tymi obdarzonymi najpotężniejszymi głosami, zdzierającymi gardła na rockowych scenach, których śpiew przyprawia słuchacza o przysłowiowe mrowienie skóry na plecach i którzy krzyk uczynili wspaniałą formą rockowej ekspresji. Siłą rzeczy mowa będzie o frontmanach hardrockowych - progresywnych tenorów i barytonów będę musiał pominąc.
Wbrew tytułowi notki przedstawie ośmiu najlepszych, a pozostałych dwóch wyłonię z tych, zaproponowanych przez Czytelników. Mam nadzieję, że propozycji nie zabraknie.
Po tym wstępie można by sądzic, że mowa będzie wyłącznie o mężczyznach. Tak, z jednym wyjątkiem potwierdzającym regułę i to wyjątkiem, który postawię na pierwszym miejscu.
 
 
 
Janis Joplin (1943-1970)
 
Amerykanka, biała królowa bluesa, związana jednak z rockiem psychodelicznym, hippisowskim. Mimo, że jej kariera trwała tylko kilka lat, przeszła do historii rocka jako legenda. Jej występ na Monterey Pop Festiwal był prawdziwym szokiem dla środowiska muzycznego. Sposób śpiewania oraz dynamikę i niezwykły poziom emocjonalny wykonywanych utworów można zauważyc później u jej rockowych następców (co ciekawe, prawie wyłącznie mężczyzn).
 
 
 
 
 
 
Żeby nie było wątpliwości, że śpiewała również rocka, jeszcze ten znakomity kawałek.
 
 
 
 
 
 
Dawid Coverdale (ur. 1951)
 
Anglik, jego wielka kariera wokalna rozpoczęła się w 1973 roku, kiedy zastąpił Iana Gillana w Deep Purple. Obdarzony potężnym głosem potrafił go w bardzo oryginalny sposób wykorzystac. Niezwykle ekspresyjny, ma zacięcie bluesowe, dlatego najlepiej wychodzą mu takie utwory. Oprócz „Deep Purple” występował również (i występuje do dziś) z zespołem „Whitesnake”, który założył w 1984 r. Ma również dokonania solowe, nagrał świetną płytę z Jimmym Pagem. Naśladował Roberta Planta, za co ten ostatni nazwał go nawet „Mr. Coverversion”. Coverdale’owi poświęciłem odrębną notkę. http://ryszardwozniak.salon24.pl/289109,david-coverdale-czyli-dziecko-szczescia
Jego chyba najsłynniejszym „numerem” jest „Mistreated” z repertuaru „Deep Purple”. Ta interpretacja z 1974 roku poraża słuchaczy do dziś. Myślę, że w sposobie interpretacji, szczególnie w dramatyzmie i ekspresji David jest tutaj bliski dokonaniom Janis Joplin.
I jeszcze jedna uwaga osobista do dziewcząt – tak kiedyś się śpiewało o miłości, naprawdę.
 
 
 
 
 
 
I z dorobku „Whitesnake” - utwór niezwykle dynamiczny, bardzo hardrockowy. W takim repertuarze David do dziś czuje się znakomicie.
 
 
 
 
 
 
 
Ronnie James Dio (1942 - 2010)
 
Amerykanin, prawdziwe nazwisko Ronald James Padavona. Obdarzony „dzikim głosem”, sposobem interpretacji nie odbiegał od innych herosów spiewu lat 70-ych. Rozpropagował znak „corna” (diabelskie rogi). Wielką karierę wokalną rozpoczął, kiedy związał się z Ritchiem Blackmorem w zespole „Rainbow”. Potem występował w „Black Sabbath” a w końcu założył własny zespół heavy metalowy „Dio”. Głównie kojarzony z heavy metalem. Ostatnim projektem, z którym był związany, był „Heaven and Hell”, znany również z koncertów w Polsce.
Mnie najbardziej imponują jego dokonania hardrockowe, z czasów „Rainbow”. Cechą charakterystyczną śpiewu Dio była przeciągana fraza. Tak długie frazy na jednym oddechu potrafi dzisiaj „wyciągac” chyba tylko Axl Rose.
Niewątpliwie głos Dio należał do tych „porażających”.
Ciekawym porównaniem z Dawidem Coverdale’em jest ta interpretacja „Mistreated”.
 
 
 
 
 
 
 
I jeszcze szybszy „kawałek” z tego samego koncertu.
 
 
 
 
 
 
 
 
Ian Gillan (ur. 1945)
 
Anglik, gigant hardrocka. Najczęściej kojarzony jest z zespołem „Deep Purple”, z którym nagrał swoje największe przeboje i z którym występuje do dziś. Ale śpiewał również np. z „Black Sabbath”, rozwijał solowe projekty. Zasłynął jako odtwórca partii Jezusa w musicalu „Jezus Christ Superstar” z 1969 r. Do dziś w znakomitej rockowej formie.
Największym wokalnym dokonaniem Gillana jest niewątpliwie „Child in Time”. Skala głosu – wspaniała, ładunek emocji niesamowity, krzyk porażający. Oto Gillan w najlepszej formie, czyli początek lat 70-ych.
 
 
 
 
 
 
Ian Gillan jest tym jednym z nielicznych wokalistów rockowych, którzy świetną formę wokalną utrzymują przez długie lata. Oto siwy Gillan „wrzeszczy” jak za młodych lat.
 
 
 
 
 
 
Noddy Holder (ur. 1946)
 
Anglik, przez długie lata frontman „Slade”, najwybitniejszej grupy z nurtu glam rocka. Ta postac w dziesiątce herosów wokalu zapewne będzie dla wielu zaskoczeniem, ale osobiście uważam, że takiego głosu, tak potężnego i wrzaskliwego nie ma żaden z wokalistów. Nie przypadkiem Holder określany był swego czasu jako „najmocniejsze gardło w historii rocka”.
Ubrany w kraciaste spodnie i kapelusze z lusterkami, z pickwickowskimi bokobrodami doprowadzał swym śpiewem publicznośc do szaleństwa.
 
 
 
 
 
 
Holder jako jedyny ze znanych wokalistów zaśpiewał utwór z repertuaru Janis Joplin. I to jak.
 
 
 
 
 
Freddie Mercury (1946-1991)
 
Urodzony na Zanzibarze. Prawdziwe nazwisko Farrokh Bulsara. Jego rodzice byli Parsami (potomkami starożytnych Persów), pochodzili z Indii.
Merkury przyjął pseudonim artystyczny, aby nawiązac do rzymskiego boga, bo chciał być bogiem estrady. I chyba mu się to udało. Obdarzony niezwykła skalą głosu (3,5 oktawy) śpiewał nawet partie operowe (np. ze słynną śpiewaczką operową Monserrat Cabalier). Wulkan, dynamit na scenie. Uważany do dziś za najlepszego wokalistę muzyki popularnej w historii. Związany przede wszystkim z Queen. Ma swój pomnik w Montreux w Szwajcarii.
A tak zwykle zaczynał koncert „Queen”.
 
 
 
 
 
 
 
            Podczas koncertów „bawił się” z publicznością, prezentując jednocześnie swoje profesjonalne przygotowanie i podejście do śpiewu. Tak jak tu.
 
 
 
 
 
 
           
            I jeszcze raz Freddie, tym razem w pięknej balladzie.
 
 
 
 
 
 
 
Robert Plant (ur. 1948)
 
Anglik, przez 12 lat frontman uważanej za najlepszą w historii grupę rockową „Led Zeppelin”. Mój cichy faworyt do miana najlepszego wokalisty w historii rocka. W początkowym okresie współpracy z „LED Zeppelin” znajdował się pod wyraźnym wpływem Janis Joplin, potem stworzył własny styl, jak zgodnie twierdzą krytycy – nie do podrobienia.
Cechą charakterystyczną śpiewu Planta były (oprócz wspaniałego porażającego tembru głosu) liczne pojękiwania, zawodzenia, przyśpiewy, tła wokalne, którymi nasycał utwory „Led Zeppelin”. Lubił popisywac się niesamowitą skalą swojego głosu, wyciągając dźwięk z dolnych rejestrów aż po niebotyczne wyżyny. Tak jak w „Whole Lotta Love”.
 
 
 
 
 
 
            Cechą wyróżniającą Planta spośród innych wielkich wokalistów jest to, iż potrafił się uwolnic od etykiety byłego wokalisty „Led Zeppelin”, po rozpadzie tej supergrupy podjął udaną karierę solową, ciągle poszukuje nowych form wyrazu, a dziś jest uznanym twórcą z kręgu world music, łącząc rock z muzyką folkową, głównie orientalną. Oto przykład tej drogi.
 
 
 
 
 
 
 
Paul Rodgers (ur. 1949)
 
Do grona najlepszych wokalistów niewątpliwie należy zaliczyc byłego frontmana grup Free i Bad Company. To, że stał się przez 5 lat nastepcą Freddiego Mercury w Queen jest chyba najlepszą rekomendacją dla tego muzyka.
Wokal Rodgersa wywodzi się z tradycji bluesowych, jego styl śpiewania był inspiracją dla wielu wokalistów. Zobaczmy go w klasyku „Free”
 
 
 
 
 
 
 
Paul Rodgers występował u boku wielu wielkich muzyków. A wspólne występy z Jimmym Page’em nobilitują wokalistę niezwykle. Posłuchajmy więc jeszcze raz Rogersa w zespole „The Firm”.
 
 
 
 
 
 
Axl Rose (ur. 1962)
 
Amerykanin, bad boy (zły chłopak), założył w 1985 r. zespół „Guns and Roses”. Obdarzony niezwykle oryginalnym, „skrzeczącym głosem”, bardzo rockowym. Wylansował kilka wielkich własnych przebojów. Bardzo udane były również „covery” znanych utworów, jak choćby „Knocking at heavens door”, czy „Live or let die”. Pisał i wykonywał piękne rockowe ballady. I z tych ballad chyba jest najbardziej znany.
 
 
 
 
 
            I tak przedstawia się moja ósemka. Do dziesiątki brakuje dwóch. Może ktoś z młodego pokolenia?Proszę o propozycje.
 
 
  
 
 
 

Poszukujący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Kultura