Tak, tak. Już nie Donald Tusk, który przezornie na temat zbrodni smoleńskiej przestał się wypowiadać, tylko obecny wiceminister obrony narodowej wydaje się być człowiekiem Putina w Warszawie. Wielu obserwatorów dziwiło się, dlaczego Rosja i Putin nie komentują miażdżącego dla nich raportu podkomisji smoleńskiej, dlaczego nie odrzucili oficjalnie tez w nim zawartych o przygotowaniu i przeprowadzeniu przez Rosję tego zamachu. Teraz już wiemy. Po co mieli się oburzać i negować, skoro mogą to zrobić bardziej wiarygodnie, bo polskimi rękami? A konkretnie rękami wiceministra MON Cezarego Tomczyka, który publicznie zakwestionował ustalenia podkomisji i nazwał Antoniego Macierewicza "twórcą kłamstwa smoleńskiego". Proszę państwa, jeżeli to nie jest zdrada stanu, to co nią jest?
Inne tematy w dziale Polityka