Nie dość, że ubrał się jako jedyny na tę debatę wyborczą jak nie przymierzając drużba na weselu, który po kilku głębszych zgrzał się i zdjął marynarkę, to jeszcze nie miał nic, ale to nic do powiedzenia. Został zaorany nie tylko przez głównego oponenta, to jest Mateusza Morawieckiego, ale też przez wszystkich innych uczestników debaty. Niestety, nie potrafił odpowiedzieć sensownie i wiążąco na żadne z ważnych pytań, zadanych przez prowadzących. Jego żałosne osobiste przytyki, zamiast deklaracji przedwyborczych wobec Polaków, były oznaką jego albo intelektualnej słabości, albo głęboko skrywanych prawdziwych zamiarów. Moim zdaniem D. Tusk przegrał tę debatę z kretesem.
Inne tematy w dziale Polityka