Ryszard S Ryszard S
3504
BLOG

Przekroczyliśmy Rubikon

Ryszard S Ryszard S Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 89

Coś w Polsce zostało przełamane. Tego może jeszcze nie widać, ale czas zaczyna zmieniać swoje oblicze. Fakty wszyscy widzieliśmy, one minęły, ale wszystko co istotne jest przed nami. To proces, w którym musimy znaleźć swoje miejsce.

„America first”

Warszawa w 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej stała się miejscem ważnych przemówień, a II wojna punktem ich odniesienia. Polska nie ma traktatu pokojowego z Niemcami, ale przemówienia prezydentów: Dudy i Steinmeiera można uznać za krok w dobrym kierunku. Jeżeli wypowiedziane słowa będą miały swoje konsekwencje, to nasz kraj może być rzeczywistym partnerem w europejskiej grze - drugoplanowym wprawdzie, ale partnerem. W taki sposób Polska weszła na płaszczyznę bezpardonowej gry i zaczyna mieć poważnych wrogów. Tych samych, ale już groźniejszych. Znalazła się więc w strefie, w której liczy się nie tylko siła gospodarki i wojska, ale również siła świadomości narodowej, solidarnej gotowości do obrony materialnego i duchowego stanu posiadania. A skoro tak, to ryzykiem jest przed faktem dokonanym, ustalać przeciętną pensję polskiego obywatela na poziomie 4000 zł, zwłaszcza, gdy dotyczy końca przyszłej kadencji. Przeciwko tej obietnicy i sobie obecny rząd może zorganizować nie tylko opozycję, ale również pół Europy. Czy wytrzymamy?

Przekroczyliśmy Rubikon i od tej pory nie mamy już wyjścia, musimy bronić się jak lwy, bo droga odwrotu wiąże się z nieuchronną dotkliwą klęską nas wszystkich. Ten, kto rozumie przyczyny wybuchu Powstań Narodowych i Powstania Warszawskiego, ten z łatwością także zrozumie dzisiejszą konieczność podjęcia nowego ryzyka. Trzeba dodać, że tego „ryzyka” my nie wybieramy, ono jak cień zawsze podąża za nami. Owszem, ryzyka możemy nie podjąć, ale wówczas, jak w systemie naczyń połączonych, zacznie odnosić sukcesy dotychczasowa wieloletnia propaganda, w której ludzie nieznający swojej przeszłości i nie szanujący własnej kultury, stają się bezimienni i nikomu nie potrzebni. Nie trzeba dodawać, że tacy ludzie i ich państwo, nawet jako niewolnicy, przeszkadzają każdemu i są przeznaczeni do likwidacji.

Nieobecność na obchodach trzeciego prezydenta Donalda Trumpa została szybko wyjaśniona: pieniądze na finansowanie wojskowych ośrodków w Europie Środkowej (lotnisko, magazyn amunicji, baza…) zostaną przeznaczone na budowę muru wzdłuż granicy amerykańsko-meksykańskiej. Trump uznał więc, że zagrożenie ze strony emigrantów latynoskich jest większe niż ze strony Rosji (i Chin). I na tym polega „America first”. Nie ma jednak co ukrywać, że jest to, miejmy nadzieję, chwilowe zwycięstwo Rosji i Niemiec na terenie całej Europy Środkowej.

Nieobecność prezydenta Stanów Zjednoczonych w Warszawie prawdopodobnie nie oznacza klęski inicjatywy Międzymorza, lecz oznacza otwarcie frontu niemiecko-rosyjskiego przeciwko Polsce, z Ameryką w tle. Dymisja Boltona niezbicie świadczy, że ostra gra się rozpoczęła.

„Poland first”

Prezydent Steinmeier poprosił Polaków o wybaczenie za zbrodnie II wojny; natomiast dodatkowa obecność kanclerz Merkel w Warszawie musi świadczyć o tym, że Polska ma jakiegoś „asa” w rękawie. Być może są to żądania reparacyjne, odpowiedzialność za dystrybucję gazu na Ukrainę lub inauguracja inicjatywy Międzymorza, która wynosi Polskę do poziomu partnerskiego? Zaczął się więc okres „łaskotania” Polaków i sprawdzania ich kompetencji w sprawach międzynarodowych.

Ale wizyta nawet wszystkich prezydentów świata nie zmieni tradycyjnego geopolitycznego położenia Polski. Nie zmieni go też fakt, że zawsze wymaga ono od nas wszystkich ogromnego wysiłku, na każdym polu, szerokiej wiedzy kulturowej, świadomości i gotowości do obrony swojego stanu posiadania. Jedynym burzycielem starej zmowy międzynarodowej, której duch tkwi jeszcze w Kongresie Wiedeńskim z 1815 r., są Chiny. Ale Chiny znalazły się po drugiej stronie dwuczłonowego podziału świata. Polska, ze względu na swoje położenie, stała się „języczkiem u wagi”, a więc tą przesieką, która blokuje połączenie sił Rosji, Niemiec i Chin przeciwko USA. Wydawałoby się, że strategiczne położenie Polska wyniesie ją do samodzielnej pozycji. Stało się inaczej, okazała się wyspą, która ma ogromne znaczenie, ale pozbawiona jest możliwości. I jak zawsze, jest to sytuacja bez wyjścia.

Z tej sytuacji bez wyjścia urzędujący rząd stara się znaleźć wyjście. Poddanie się Niemcom oznacza ostateczną wyprzedaż polskiego majątku narodowego i ogólną demoralizację. Hitler i budowana przez niego formacja tradycyjnie przeznaczała nas do roli przygłupów, którzy mieli pokornie pracować na niemiecki dobrobyt. Polityka ma to do siebie, że nie cofa się w czasie, lecz rozwija swoje możliwości, ale o tym innym razem. Poddanie się Rosjanom oznacza izolację i biedę. Na samodzielność nas nie stać ani ze względu na gospodarkę, ani ze względu na stan umysłu Polaków. Pozostają Amerykanie, którzy nie gwarantują niczego, prócz pilnowania swoich interesów. Na tym interesie zbudowaliśmy swój interes – przewodnictwo energetyczne. Co oczywiście nie oznacza, że Niemcy nie mogą zrezygnować z rosyjskiego gazu i zacząć przyjmować amerykański do własnych portów.

Dopóki trwa więc konflikt amerykańsko-niemiecki, dopóty jest nam dany czas na zorganizowanie państwa, społeczeństwa i nowych elit. Jeżeli to zadanie wykonamy, w chwilach trudnych, będziemy korzystać z własnej zapobiegliwości – w podobny sposób, jak po II wojnie PRL korzystała z przygotowania obywatelskiego II RP. Zapominanie o kulturze trywializuje i materializuje sposób myślenia wszystkich Polaków. Zapominanie o wysokiej kulturze jest niczym innym, jak budowaniem intelektualnej pustki. Pustka nie jest w stanie niczego zorganizować, nawet przy pomocy silnej gospodarki. Jeżeli towar zmieni właściciela lub efekty pracy przejmie ktoś inny nie związany z wykonawcą, to z pustego nawet Salomon nie naleje. Państwo zarabia na własnej gospodarce, ale jego konstrukcję trzyma humanistyka. Humanistyka upodmiotawia zysk, pracę i jej owoce. To humanistyka w każdym narodzie buduje tożsamość. I tak jest od początku istnienia każdego państwa.

„Poland first” oznacza potrzebę istnienia jednego spójnego ośrodka decyzyjnego, spójnej interpretacji naszych dziejów, jednego narodu, jasnych celów, wspólnego dążenia do nich i rozumienia terminologii języka polskiego. Wzorcem i ideałem jest przedwojenne społeczeństwo polskie, które w oparciu o własną siłę moralną zbudowało Polskie Państwo Podziemne i najskuteczniejszą siec szpiegowską w całym ówczesnym świecie. Takie wartości musiały mieć swoją glebę Dziś ani celebryci, ani wypieszczeni niuniusie, ani LGBT nie obronią ojczyzny. Czasy walki o wolność naszą i waszą minęły już chyba bezpowrotnie. Minęły też inne hasła porządkujące europejski świat, jak: cuius regio, eius ekonomia oraz cuius ekonomia, eius regio. Pozostała polityka amerykańska dążąca do zorganizowania jednej światowej gospodarki – oczywiście pod dyktandem Stanów Zjednoczonych. „Poland first” zobowiązuje nas wszystkich tak samo, jak niegdyś niewielu organizowało „noblesse oblige”. Po praniu mózgu w okresie PRL i nie mniejszym w III RP, to wielkie wyzwanie. Tym bardziej, że komuna niemal wszystkim wmówiła, że szlachcic pił i bił chłopa, a prawdziwie niepodległa II RP to sanacja, ciemnota, bieda i państwo gorsze od PRL. Taki obraz własny wynieśli Polacy z bolszewickiego komunizmu, i taki pozostał do dziś, bez wnikania w szczegóły.

Na własnym podwórku

Dla programu PiS nie ma alternatywy. Zakasował wszystkich. Takim programom nikt nie powinien przeszkadzać. Gdyby jednak w najbliższych wyborach PiS poniosło klęskę, perspektywa zamknęłaby się dla nas wszystkich. Polityków opozycji nic nie łączy – to jest miszmasz i dziecinada. Targowica także nie może mieć pewności, że zostałaby nagrodzona stanowiskami przez nowego zaborcę, bo jak zwykle rewolucja zjada swoje dzieci. Nie mniej jednak mamy tu do czynienia z elementem przerażającym. Przeraża nie program, lecz alternatywa, że albo do społeczeństwa dociera wyłącznie argument garnka, albo urzędujący rząd nie wierzy, że może być inaczej? Jest też trzecia opcja – naród nie wierzy już nikomu. Tak czy owak, należy uznać, że gdyby PiS prowadził inną kampanie, słupki poparcia miałyby zupełnie inne wartości. I z tego trzeba wyciągnąć dwa smutne wnioski: 1. staliśmy się już społeczeństwem chłopskim, 2. zakończył się proces walki o niepodległość.

Dlaczego tak się dzieje? Po prostu, zdecydowanej większości z nas nie mieści się w głowie, że można poświęcić własne życie w obronie ojczyzny, co przez 1000 lat, i dotąd dopóki żyło pokolenie II RP, było rzeczą oczywistą. Mieści się w głowie natomiast to, że musimy komuś podlegać, że swoją stolicę możemy mieć w Brukseli lub nawet w Berlinie – byle było nam dobrze. Prawda jest jednak zupełnie inna: nie musimy gonić upadającej Europy, choć możemy odnosić się do ich poziomu, jako figury przekazu, lecz musimy zrobić coś bardziej doniosłego – musimy dogonić i odnaleźć własny kod i dobry własny poziom kulturowy. Jeżeli chcemy być narodem niepodległym i niezależnym, musimy zdobyć się na tę odwagę.

I na koniec

Jeżeli to prawda, że bardzo droga oczyszczalnia ścieków w Warszawie została wybudowana przez skrzykniętą na szybko spółkę kolesi, a potem jeszcze szybciej rozwiązaną dla uniknięcia kary za bubel, to wiemy jaki sposób myślenia jest przyczyną większości naszych niepowodzeń i klęsk. Jeżeli nie dostrzegamy związku pomiędzy bylejakością a brakiem poczucia odpowiedzialności za państwo; jeżeli humaniści swój obowiązek podnoszenia poziomu myśli i precyzji przekazu są gotowi sprzedać „za szybkie pieniądze” oraz jeżeli rzucona na rynek gotówka będzie pobudzać tylko gospodarkę, a nie intelekt, to wiemy z czym mamy walczyć. I musimy to zrobić, bo zanim dostarczymy pierwszy gaz na Ukrainę, wszyscy utoniemy we własnych ekskrementach. Dobrobyt tworzy myśl, praca jest jej wypełnieniem.


Ryszard S
O mnie Ryszard S

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (89)

Inne tematy w dziale Polityka