Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
187
BLOG

„Prorok Ryszard” i Tusk...

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Polecam zapis radiowego wywiadu ze mną, jaki został wyemitowany na falach Radia Wnet. Rozmowę przeprowadził red. Krzysztof Skowronski, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Jest 7:34 „Poranek Radia Wnet”, a gościem jest Ryszard Czarnecki, europoseł, polityk Prawa i Sprawiedliwości, dziś w Warszawie na żywo, w studiu, dzień dobry Panu. 

- Witam Pana, witam Państwa bardzo serdecznie. 

Skoro jest Pan w Warszawie, to oznacza, że w Warszawie dzieje się coś istotnego. Co takiego? 

- W Warszawie dzieją się same istotne rzeczy. Zwłaszcza, że finiszujemy z przygotowaniami do nowego, choć pewnie starego-nowego rządu, który będzie zatwierdzony w najbliższym czasie przez ścisłe władze Prawa i Sprawiedliwości. I mam nadzieję, że to już kwestia dni, jak ten rząd będzie powołany. 

Czy już Pan wie, kto będzie ministrem sprawiedliwości? I czy misja Pana Profesora  Czaputowicza będzie przedłużona? 

- Głęboko wierzę w to, że ministrowie, którzy się sprawdzili w rządzie, pozostaną. A minister Czaputowicz wykonał bardzo dobra robotę , minister Ziobro był dobrym ministrem sprawiedliwości. Był  i wierzę, że tę misję będzie dalej pełnił. Jacek Czaputowicz -wierzę, że będzie dalej szefem resortu spraw zagranicznych. 

Bo jest dobrym ministrem spraw zagranicznych? 

- Jest ministrem spraw zagranicznych, który koncentruje się na działalności dyplomatycznej  a nie – przy całym szacunku, Panie Redaktorze -  na działalności medialnej czy Twitterowej – tak, jak to robili ministrowie spraw zagranicznych za czasów Platformy Obywatelskiej. Będę miłosierny i nazwisk oszczędzę. W moim przekonaniu wykonuje dobrą robotę dla Rzeczpospolitej. 

Jeśli chodzi o konstrukcję rządu to czy coś się zmieni? Z tego, co słyszymy, są pytania na temat tego, jak będzie wyglądało ministerstwo środowiska czy powstaną nowe resorty? Tak jest? 

- Tak, ten sam premier, ten sam lider naszego politycznego obozu – Bogu dzięki to się nie zmienia. Natomiast konstrukcja rządu zapewne może być trochę inna, bardziej efektywna, więc jak rozumiem jest bardzo prawdopodobne powołanie resortu, może pod inną nazwą, aby pełnił on rolę dawnego Ministerstwa Skarbu. Kwestia jeszcze uściślenia, sprecyzowania kompetencji między poszczególnymi resortami. Tutaj być może możliwe są pewne korekty, odnośnie poszczególnych działów, które będą przesuwane. 

Jest tak, że po decyzji Prawa i Sprawiedliwości wskazania trzech kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, partia Gowina powiedziała – „nic o tym nie wiedzieliśmy, jesteśmy zdziwieni, nasze stanowisko przedstawimy w najbliższą sobotę”. Czy coś się dzieje w tej sprawie? 

- Mamy kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego, którzy są bardzo doświadczonymi prawnikami, wierzymy, że uzyskają poparcie wszystkich 235 posłów, którzy są wybrani z list Prawa i Sprawiedliwości, z list obozu Zjednoczonej Prawicy, a więc także nasi polityczni przyjaciele od premiera Gowina również zagłosują za tymi kandydaturami. 

Czyli rozumiem, że nie wchodzą w grę żadne korekty? Czy z jakiejś kandydatury wycofa się Prawo i Sprawiedliwość? 

- To są w sensie merytorycznym bardzo dobre kandydatury. Jeżeli ktoś powie, zaraz, zaraz, ale przecież zarówno pan Piotrowicz, jak i pani Pawłowicz to politycy, bo byli posłami, to odpowiem, że tak naprawdę to jakoś nie było problemu, gdy posłowie tacy, jak na przykład Jerzy Stępień, Jerzy Ciemniewski – pierwszy z Akcji Wyborczej Solidarność, drugi z Unii Wolności, czy też pan poseł Marek Mazurkiewicz z SLD zostawali członkami Trybunału Konstytucyjnego, podobnie jeszcze pan Niemcewicz z Unii Wolności. Wtedy kandydatury polityków czy ludzi, którzy piastowali funkcje posłów i którzy bezpośrednio przechodzili do Trybunału Konstytucyjnego jakoś nie przeszkadzały tym formacjom, które dzisiaj krzyczą. 

To prawda, ale Prawo i Sprawiedliwość miało to zmienić. 

- Przepraszam, ale ja uważam, że powołanie do Trybunału Konstytucyjnego osoby, która ma doświadczenie legislacyjne, a Trybunał zajmuje się legislacją, nie jest żadnym grzechem, żadną polityczną zbrodnią. Skądinąd tak po sąsiedzku, w Niemczech rok temu mieliśmy sytuację, w której urzędujący poseł, czołowy polityk CDU został powołany w skład Niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe, a następnie został wybrany na wiceszefa tego Trybunału i już wiadomo, że za rok zostanie szefem tego Trybunału Konstytucyjnego Republiki Federalnej Niemiec .  Także ,jak widać, reprezentujemy standard europejski. 

 A czy to, że jednak pan Piotrowicz był tym prokuratorem w czasie stanu wojennego, to nie przeszkadza? 

- Myślę, że jeżeli miał jakieś grzechy na sumieniu, zakładając, że tak było, to z całą pewnością odpokutował, jest dobrym prawnikiem, zna legislację, a Trybunał Konstytucyjny legislacją się zajmuje. 

To tak mniej więcej mówi się o każdym, kto miał coś wspólnego z byłym systemem – „grzechy odpokutował, teraz jest już 30 lat po upadku Muru Berlińskiego, 30 lat po 1989 roku, więc po co sięgamy do przeszłości?” 

- Dobrze, że sięgamy do przeszłości, dobrze, że życiorysy osób, które pełnia funkcje publiczne są prześwietlane. Ja mówię tutaj o konkretnym przypadku człowieka, który dużo zrobił dla zastąpienia wymiaru niesprawiedliwości wymiarem sprawiedliwości i uważam, że jeżeli pan Piotrowicz miał na sumieniu jakieś grzechy, to je swoją działalnością publiczną w latach ostatnich -przynajmniej- zmazał. 

A to, że nie dostał się do Parlamentu, że nie dostał odpowiedniej ilości głosów tam, gdzie jest matecznik Prawa i Sprawiedliwości, to nie jest wskazówką dla polityków, że coś wyborcy myślą, że jest nie tak, jak mówi Pan Poseł? 

- W moim przekonaniu ta weryfikacja wyborcza jest bardzo ważna, szereg polityków Prawa i Sprawiedliwości, nie ma co tego ukrywać, Panie Redaktorze, nie dostało się do Sejmu RP. Możemy wymieniać bardzo znane nazwiska i my ten werdykt wyborców bardzo szanujemy. Ci ludzie nie będą posłami czy senatorami, natomiast by się przydali. Pani Pawłowicz nie kandydowała, myślę, że z góry była przewidywana do przejścia do Trybunału Konstytucyjnego. O tym, że będzie członkiem Trybunału  mówiło się już cztery lata temu. Ale z powodu różnych okoliczności nim wtedy nie została. Teraz należy, uważam z punktu widzenia kadr ,takie osoby wykorzystać dla Rzeczpospolitej, uszanować. Uważam, że Trybunał Konstytucyjny jest dla nich bardzo dobrym miejscem. Nie mówimy o trzeciej kandydaturze, ale pani profesor, kolejna profesor, Elżbieta Chojna-Duch jest człowiekiem, który nie tylko jest uznanym prawnikiem, mającym taki respekt przynajmniej wśród części opozycji, ale również jest osobą, która miała w swoim życiorysie karierę państwową, była wiceministrem finansów, a więc myślę, że ta część ustawodawstwa gospodarczego, finansowego, która będzie przedmiotem prac Trybunału Konstytucyjnego, będzie miała dobrego opiekuna. 

Pani profesor Krystyna Pawłowicz jest wybitnym prawnikiem, pani profesor Chojna-Duch również ma wielkie doświadczenie w dziedzinach zarządzania państwem i w innych dziedzinach: w ekonomii, w prawie. To rzeczywiście tak jest. A co Pan sądzi w sprawie Mariana Banasia? 

- Marian Banaś jest prezesem Najwyższej Izby Kontroli, myślę, że w jego interesie i w interesie Rzeczpospolitej będzie to, żeby oczyścił się z tych zarzutów. I właśnie to trwa. 

Jak długo może to trwać? Codziennie w gazetach jest artykuł na temat Mariana Banasia. Dzisiaj w „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński pisze, że to jest katastrofa wizerunkowa dla Prawa i Sprawiedliwości... 

- Na pewno to nie może trwać w nieskończoność, im szybciej nastąpi wyjaśnienie wszystkich zarzutów, tym lepiej. 

Czy w ogóle zaskoczyła Pana decyzja Donalda Tuska, że nie będzie startował w wyborach prezydenckich? 

- Zupełnie mnie nie zaskoczyła. A prawdę mówiąc, naiwnie może myślałem, że Pan rozpocznie naszą rozmowę od powiedzenia „proroku Ryszardzie”, bo ja to już od półtora roku głosiłem, także w studiu Radia Wnet, że Donald Tusk nie wystartuje, bo będzie się obawiał porażki z urzędującym prezydentem. I właśnie :  nie chcę powiedzieć, że stchórzył, bo wolę takich słów nie używać, ale to decyzja pragmatyczna i realistyczna. Myślę, że Donald Tusk, który owszem mobilizuje elektorat Platformy, ale też mobilizuje elektorat przeciwników Platformy, na przykład ten głosujący na Prawo i Sprawiedliwość - myślę, że tu by przegrał i to pewnie wyraźnie z naszym urzędującym prezydentem doktorem Andrzejem Dudą. Myślę, że ma on cały czas traumę po przegranych 14 lat temu wyborach prezydenckich, gdzie w sondażach bardzo mocno prowadził z prezydentem Warszawy, profesorem Lechem Kaczyńskim, miał przewagę po pierwszej turze - a tymczasem przegrał miażdżąco aż o osiem punktów procentowych. Myślę, że z tej traumy Donald Tusk się nie podniósł. 

Czy to, że w tej kampanii wyborczej nie będzie Donalda Tuska jakoś zmienia strategię Prawa i Sprawiedliwości? 

- Nie zajmujemy się kandydatami opozycji. To nawet byłoby nieelegancko, gdybyśmy dywagowali czy też wskazywali, kto miałby być kandydatem opozycji. Zajmujemy się pracą, będziemy zajmować się kampanią naszego kandydata, pana Prezydenta Rzeczpospolitej, doktora Andrzeja Dudy. Natomiast opozycja pójdzie do tych wyborów skłócona, podzielona, na pewno nie będzie miała jednego kandydata, myślę, że nie będzie żadnych prawyborów, o których była mowa. Lewica będzie miała swoja kandydata, PSL swojego, Platforma swojego. W związku z tym, cóż, opozycja jest podzielona, ale to nie jest powód, by Prawo i Sprawiedliwość opuściło ręce i uznało, że kampania jest wygrana. Tak na pewno nie jest. 

Kiedy poznamy nową Komisję Europejską? 

- Dobre pytania, miała być od 1 listopada, a więc już miała być. No, ale niespodziewanie, a może spodziewanie dla niektórych, Parlament Europejski odrzucił kandydatury aż z trzech krajów – pierwszy raz w historii, bo to się zdarzało w przypadku jednego, dwóch krajów, nigdy trzech - Francja upokorzona, Rumunia i Węgry. Do tego doszły takie sytuacje nieprzewidziane, że władze rumuńskie się pokłóciły, rząd rumuński zgłosił europosła, naszego kolegę – socjalistę, a prezydent Rumunii Klaus Iohannis, prezydent z mniejszości niemieckiej, zawetował go, teraz są wybory prezydenckie w Rumunii, więc też na to poczekamy. Może więc od 1 grudnia – w najlepszym scenariuszu, albo nawet później. 

I co – to oznacza, że stara Komisja Europejska będzie rządzić i może rządzić tak przez następne kilka miesięcy? 

- Jak nowa Komisja Europejska powstanie 1 stycznia, to się tak bardzo nie zdziwię. Ale proszę nie cytować Mikołaja Gogola, w tym kontekście, Panie Redaktorze: „stare jeszcze nie umarło, nowe jeszcze się nie narodziło - ale jedno i drugie zagraża żyjącym”. Proszę tego nie cytować. 

Można zacytować wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, który się odniósł do prawa, które w Polsce nie obowiązuje. 

- Tak, myślę, że to nie buduje autorytetu instytucji europejskich. Jako historyk się oczywiście uśmiecham, bo rzadko się zdarza, żeby instytucje unijne zajmowały się historią, a nie współczesnością czy przyszłością. A tak się właśnie stało. 28 miesięcy temu Komisja Europejska zwróciła się do Trybunału w tej sprawie. Mimo zmian prawa polskiego, ten wniosek nie został wycofany przez Komisję Europejską. Trybunał obradował nad prawem, które już półtora roku w Polsce nie obowiązuje. A mnie się przypomniało takie powiedzenie z czasów podziemia: „choćby nie wiem jakie zmiany w sytuacji, my tysiąc lat w konspiracji”. Sytuacja się bardzo zmieniła, ale z perspektywy Trybunału ci japońscy partyzanci po tym lesie chodzą jeszcze długo po zakończeniu II wojny światowej... 

Powiedział Ryszard Czarnecki, europoseł, polityk Prawa i Sprawiedliwości, bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę. 

 Ja dziękuję za zaproszenie do tego prestiżowego radia.

 

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka