Odwilż na Litwie – tak można by streścić relacje między polską mniejszością a władzami naszego północno-wschodniego sąsiada. Poprzednie rządy prowadziły wobec tamtejszych Polaków, stanowiących ledwie 7% ludności tego państwa, politykę nacjonalistyczną. Najbardziej z tego cieszyli się z jednej strony litewscy szowiniści, a z drugiej oczywiście Rosja. Teraz Litwa zmienia kurs – w swoim dobrze pojętym interesie, ale też zgodnie z naszymi oczekiwanymi. Nowy prezydent Litwy wybrał Polskę jako cel swej pierwszej podróży zagranicznej, w nowym rządzie, w Wilnie stanowiska dwóch ministrów mają zająć nasi rodacy, a obecna władza przeznaczyła ponad 400 tysięcy złotych za zakup podręczników z Polski dla polskich uczniów. A to wszystko oznacza, że nasz sąsiad wyciąga wnioski z własnych błędów. Czy wrócą czasy bliskiej współpracy między naszymi państwami z czasów prezydentów prof. Lecha Kaczyńskiego i Valdasa Adamkusa? Oby. Pamiętając o tym, że Polacy to odpowiednio 20% mieszkańców Wilna, 50% mieszkańców regionu wileńskiego i aż 66% regionu solecznickiego, musimy baczyć na fakt, że w interesie Kremla jest rozgrywanie dwóch naszych narodów. Warszawa może pogodzić troskę o naszą mniejszość narodową na dawnych Kresach Północno-Wschodnich z bliska współpracą z Litwą.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (10.08.2019)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka