„Chaos”-tak można by podsumować sytuację związaną z Brexitem. UE popełnia ten sam błąd, jak Donald Tusk zbyt arogancko negocjując z premierem Jej Królewskiej Mości Cameronem przed referendum. Czyli nie chce odpuścić Londynowi nawet o jotę. Wiadomo, że Brukseli chodzi już nawet nie o Wielką Brytanię, na której Unia położyła krzyżyk , ale o inne kraje członkowskie : upokarzające warunki zaserwowane Londynowi i hałaśliwy rozwód mają ich przestrzec przed podobnym „exitem”. Publicznie łając Wielka Brytanie, UE chce sobie zagwarantować , że żadne inne państwo nie pójdzie w ślady Brytanii. Po drugiej stronie Kanału La Manche (zwanego przez mieszkańców Zjednoczonego Królestwa: Kanałem Angielskim…) nie widać dobrego rozwiązania. Szanse na przyjecie obecnego „dealu” z Brukselą przez Izbę Gmin są równe mojemu wyborowi na cesarza Japonii. Kolejne referendum to kij o dwóch końcach, bo przewaga zwolenników „remain” (zostać w UE) nad brexitowcami wynosi parę procent i może się wahnąć , jeżeli UE dalej będzie chciała, aby dumny Albion klęczał na grochu. Z kolei tak zwany „twardy Brexit” czyli wyjście Brytyjczyków z UE bez żadnego porozumienia, to chaos ekonomiczny , który nie opłaca się żadnej ze stron. My musimy przede wszystkim walczyć o prawa naszych rodaków na Wyspach. I wyciągnąć wniosek :uważać na referenda, skoro w ich efekcie premierzy dwóch z czterech największych krajów w UE (W. Brytania i Włochy) podali się do dymisji...
*pełna wersja komentarza, który ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (15.12.2018)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka