Nowy rząd Rzeczpospolitej wreszcie poważnie zajął się losem polskich dzieci w różnych krajach europejskich (nie tyko UE!), które przez odpowiednie urzędy czy stosowne instytucje państwowe są oddawane do rodzin zastępczych. To właśnie rząd Prawa i Sprawiedliwości zaczął realnie walczyć o zachowanie ich przy polskości. Oczywiście nie jest to sprawa, która dotyka tylko polskich rodzin czy małżeństw mieszanych z polską żoną czy mężem. Na niemieckie Jugendamty skarżą się też Francuzi czy Włosi. Jednak wbrew stereotypowym opiniom, to nie niemiecki Jugendamt, którego działalność zapoczątkowano za czasów … Adolfa Hitlera (sic!) jest odbierany za najbardziej opresyjny wobec naszych małych rodaków. Eksperci twierdzą, że jeszcze bardziej brutalny jest odpowiednik Jugendamtów w Norwegii. To nie subiektywne odczucie, tylko opinia prawników i ekspertów. A ze nie jest to tylko polski „ból głowy” pokazuje bardzo poważny konflikt dyplomatyczny między Czechami a Norwegią. Miał on miejsce po wypowiedzi prezydenta Czech Milosza Zemana, który porównał działania Oslo w procesie zabierania dzieci czeskich rodziców do działań ...hitlerowców .Dodatkowo mówił też o „gangsterach”.
Największe problemy w Norwegii, Holandii i Niemczech
Bardzo poważne problemy dla polskich dzieci generuje również holenderski „Jugendamt” czyli Jugendzeurg. Piszę o tym jako autor interpelacji do Komisji Europejskiej w kwestii naszych małych rodaków zabieranych - w zasadzie niemal siłą - od polskiego rodzica czy rodziców. Dotyczyło to dwóch państw UE: Republiki Federalnej Niemiec i Królestwa Holandii. Ciekawe, że stosunek Brukseli - a KE konkretnie - ewoluował w tym obszarze. Niestety,w kierunku negatywnym. O ile w kadencji 2004-2009, a wiec zaraz po wejściu Polski i innych siedmiu krajów naszego regionu do Unii Europejskiej, Komisja ostrożnie, ale wspierała moje i innych europosłów (np. Hanny Foltyn-Kubickiej i Konrada Szymańskiego) działania i przyznawała nam racje, o tyle już w kadencji 2009-2014 i obecnej nagle uznała - czyżby pod wpływem niektórych państw członkowskich? - ze ta kwestia jest „wewnętrzną sprawą krajów członkowskich UE”. Jednym słowem: „nie wtrącajcie się”...
A czy obecnie to Polacy mają największe problemy z zabieraniem ich dzieci z do rodzin zastępczych? Nie mniejszy -w sensie ilościowym - mają np. Rumuni. Zresztą dotyczy to każdej nacji, która w ostatnich kilkunastu latach, korzystając z otwartych granic, „eksportowała” setki tysięcy emigrantów do innych,bogatszych, państw europejskich.
O mało znanej skali zjawiska świadczy choćby fakt, że rocznie w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej do rodzin zastępczych zabieranych jest od od 300 do 400 polskich dzieciaków. I w ogóle o tym się w naszym kraju nie mówi ! Przypomnijmy,ze na Wyspach Brytyjskich mieszka oficjalnie prawie milion naszych rodaków, a według nieoficjalnych danych nawet do półtora miliona.
Tymczasem problem dzieci odrywanych od polskich rodziców i przekazywanych do rodzin zastępczych nie jest w ogóle znany naszej opinii publicznej. Żeby było jasne: nie jest to biało-czarny film, ponieważ rzeczywiście zdarzają się sytuacje rodzin patologicznych. Tym niemniej warto zainteresować się tym problemem.
Polski rząd chce zmiany prawa UE
W ostatnią środę, 24 stycznia w PE odbyło się „public hearing” czyli „publiczne wysłuchanie”dotyczące unijnych przepisów regulujących postępowanie w sprawie umieszczania dzieci w rodzinach zastępczych. Miałem zaszczyt być patronem honorowym i współorganizatorem tej konferencji wraz z poseł Jadwigą Wiśniewską. Była to wspólna inicjatywa polskich europarlamentarzystów i ministerstwa sprawiedliwościowi RP. Minister Michał Wójcik, sekretarz stanu w tym resorcie, przedstawił propozycję zmiany rozporządzenia Rady Europejskiej (WE) nr 2201/2003 z 27 listopada 2003 dotyczącego jurysdykcji oraz wykonywania orzeczeń w sprawach małżeńskich oraz sprawach dotyczących odpowiedzialności rodzicielskiej). Regulacja sprzed 15 lat zastąpiła wcześniejszą – numer 1347/2000 (tzw. Bruksela 2 bis). Propozycja polskiego rządu ma zwiększyć ochronę prawną polskich dzieci zagranicą (oczywiście dotyczy to wszystkich dzieci – obywateli krajów członkowskich UE, bo przynajmniej formalnie Unia nie dopuszcza sytuacji uprzywilejowania jakiejś nacji). Polska propozycja idzie w kierunku przyjęcia przez Unię, w ramach prawa wspólnotowego, takich regulacji, które zwiększą szansę na to, by dzieci były umieszczane w takiej rodzinie zastępczej, w której zachowane zostaną ich więzy rodzinne, językowe i kulturowe. Dotychczas takich jednolitych przepisów w unijnym prawie nie ma.
Ważne jest, że dla tych propozycji zmian mamy wsparcie wszystkich krajów Grupy Wyszehradzkiej, nie tylko wspomnianych wcześniej Czechów, ale też Słowaków i Węgrów. Skądinąd rząd FIDESZU staje zawsze w obronie „węgierskości” dzieci mieszanych małżeństw. O wadze jaką do tego przywiązuje świadczy fakt, że ma w jednym z ministerstw specjalny departament dedykowany do tej kwestii.
Chrześcijańskie dziecko w muzułmańskiej rodzinie
Proponowane przez Polskę przepisy nakładają obowiązek informacyjny na organy prowadzące postępowanie, co w oczywisty sposób zwiększa szanse na umieszczenie ich w „spokrewnionej pieczy zastępczej” lub „pieczy rodzinnej zachowującej tożsamość kulturową, narodowościową i religijną”. Jeżeli kogoś denerwuje wymienienie warunku „tożsamości religijnej”, to odpowiedzieć można przykładem prawdziwej międzynarodowej awantury politycznej między Turcją a Austrią. Oto prezydent Recep Erdogan oskarżył władze w Wiedniu, że te zabierają dzieci tureckich imigrantów i umieszczają je w … chrześcijańskich rodzinach. Skoro mogą oburzać się muzułmanie, dlaczego nie mogą dbać o swoje chrześcijanie? Tym bardziej, że znane były przypadki umieszczania polskich dzieci w rodzinach zastępczych … brytyjskich muzułmanów.
Warto podkreślić, że liczne przypadki polskich dzieci w Europie Zachodniej umieszczanych w rodzinach zastępczych mają miejsce z naruszeniem przepisów konwencji ONZ „O prawach dziecka”, którą Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło w 1989 roku. Dramatyczne sytuacje polskich trzylatków, nie mówiących w żadnym innym języku niż polski, przenoszonych nagle do obcej rodziny, nie mówiącej ani słowa w języku ojczystym dziecka, mogą być kanwą przejmujących filmów fabularnych.
Dotychczasowa praktyka pozakazuje, że bardzo często skargi polskich rodziców zabranych dzieci docierały do ministerstwa sprawiedliwości po … kilku latach od momentu ich umieszczenia w rodzinie zastępczej. Oczywiście powodować to mogło wykorzenienie z kultury i mowy ojczystej naszych najmłodszych rodaków.
Polacy i cała V4 rozpoczęli walkę w słusznej sprawie. Na razie żadne z państw członkowskich UE oficjalnie nie powiedziało „NIE”. Odbieramy sygnały, że najbardziej sceptyczne są Niemcy i Francja. Warto, aby polska opinia publiczna wspierała rząd w tym działaniu na unijnym szczeblu.
* Artyku ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" 30.01 2018
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka