Tak, nawiązanie do słynnego „Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza” A. Sołżenicyna, rosyjskiego pisarza, antykomunisty, ale też Wielkorusa – jest oczywiste.
Chciałem Państwu przedstawić jeden dzień z mojego życia. Prawdopodobnie nie reprezentuję typowej „średniej” posła do Parlamentu Europejskiego, ale to już inna sprawa.
Jest 10 stycznia. Pierwsza miesięcznica „smoleńska” A. D. 2018, jedna z czterech ostatnich w długiej, trwającej już ósmy rok historii upamiętnienia tego narodowego dramatu. W kościele seminaryjnym jestem tuż przed godziną ósmą, bo o tej godzinie zawsze zaczyna się msza święta poświęcona poległym 10 kwietnia 2010 roku. Jak co miesiąc, od lat, czytam modlitwę wiernych: „Módlmy się za Najjaśniejszą Rzeczpospolitą – naszą Ojczyznę, by zawsze stała na straży chrześcijańskiej wizji człowieka i miłości jako fundamentu pokoju”. Potem krótki przemarsz pod Pałac Prezydencki i modlitwa w miejscu, w którym kiedyś tak zaciekle walczono z krzyżem. Następnie jadę na Cmentarz Powązkowski.
Hołd dla naszych bohaterów, którzy oddali życie za Polskę. Symboliczne znicze zapalam na grobach zarówno tych, których dobrze i długo znałem, jak Grażyny Gęsickiej i mojego krajana Władka Stasiaka, jak i tych, których nie zdążyłem poznać ‒generała Andrzeja Błasika. Temu ostatniemu i jego rodzinie urządzono piekło także po śmierci. Broniła go wdowa po nim, a nie własne państwo, które abdykowało także w tej kwestii.
Z Powązek, tak zwanych „wojskowych” pędzę na Nowogrodzką na posiedzenie Rady Nadzorczej spółki „Forum”, która wydaje „Gazetę Polską Codziennie”.
Następnie wizyta w Sejmie RP i spotkanie z naszą rzecznik Beatą Mazurek ‒następnego dnia zostanie wicemarszałkiem Sejmu ‒na temat relacji Polska-UE i tego, co stanie się w nich w najbliższych miesiącach. Przy okazji kilka „setek” na sejmowym korytarzu – przy czym „setki” oznaczają li tylko wypowiedzi do serwisów telewizyjnych i radiowych...
Dwa krótkie spotkania merytoryczne i pędem na Stadion Narodowy, gdzie prezydent RP organizuje spotkanie z działaczami sportowymi. Sport to nie leży w zakresie moich obowiązków służbowych, ale to moja pasja, stąd udział w spotkaniu poświęconemu polskiemu sportowi w kontekście stulecia niepodległości.
Wreszcie z powrotem przez Wisłę – na spotkanie z jednym z nowych ministrów polskiego rządu. Potem jestem gościem Krzysztofa Skowrońskiego w „Co jest grane?” w TVP Info. Stamtąd do katedry św. Jana na kolejne uroczystości „smoleńskie”.
Następnego dnia portal „Gazety Wyborczej” napisze, że byli na niej „najwierniejsi”, ale ja widziałem tych samych ludzi, którzy są co miesiąc.
Po mszy tradycyjny przemarsz i modlitwa w jego trakcie. Nie zważamy na chamskie przerywanie ze strony jakichś osobników, którzy wydzierają się spod tęczowej flagi na Placu Zamkowym. A potem Jarosław Kaczyński mówi, że to jedna z ostatnich miesięcznic, a my śpiewamy „Mazurka Dąbrowskiego”...
*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (17.01.2018)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka