Parę pojedynczych transparentów w morzu 60 tysięcy ludzi stało się pretekstem dla szeregu antypolskich środowisk poza granicami Rzeczypospolitej do ataku na nasz kraj. Powiedzmy wprost: to kolejna odsłona walki z rosnącą w siłę na arenie międzynarodowej Polską. Wczoraj pretekstem do ataku był Marsz Niepodległości, przedwczoraj zamiana wymiaru niesprawiedliwości na wymiar sprawiedliwości w naszej ojczyźnie, jeszcze wcześniej reforma Trybunału Konstytucyjnego czy też próby zakończenia Eldorado dla zachodnich korporacji, banków i instytucji finansowych nad Wisłą, Wartą i Odrą. A jutro znajdą się kolejne preteksty, bo przecież nie o margines polityczny tu chodzi, tylko o całe państwo polskie – po Brexicie piąte w UE ‒ które zaczęło prowadzić samodzielną politykę. Ono stoi wielu ością w gardle i to jego pozycję podważa się wykorzystując instrumenty polityczne poprzez instytucje Unii czy też medialnego bejsbola na Zachodzie.
Pamiętajmy jednak, że to tylko zachodni awers – jest jeszcze wewnątrzpolski rewers: tabuny dziennikarzy i polityków, którzy są membraną tych środowisk, które nienawidzą Polski. To oni są beneficjentami tego antypolskiego chóru.
Oburzając się na kretyna – byłego rzecznika Clinton pamiętajmy, że pod bokiem mamy sporo własnych zaprzańców.
*pełna wersja tekstu, który ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (14.11.2017)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka