Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
96
BLOG

Lepsza dla Polski Merkel

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Fronda.pl: Martin Schulz został oficjalnie mianowany przez zarząd SPD kandydatem tej partii na kanclerza Niemiec. Jak Pan ocenia jego szanse w rywalizacji z Angelą Merkel?

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: W tej rywalizacji faworytem jest Angela Merkel. Ma ona realne szanse dołączyć do grona najwybitniejszych polityków niemieckich drugiej połowy XX wieku i zostać kanclerzem po raz czwarty. Natomiast zgłoszenie przez SPD kandydatury Martina Schulza zdecydowanie zwiększa szanse tego ugrupowania. Schulz bowiem, stety czy niestety, ale ma więcej charyzmy niż Sigmar Gabriel, który przez ostatnie cztery lata był wicekanclerzem i ministrem gospodarki, a więc w pełni ponosi winę za wszystkie nieudane decyzje rządu. Martin Schulz ma dużo łatwiejszą pozycję, ponieważ może niczym Poncjusz Piłat umyć ręce i powiedzieć, że on nie ma z tym rządowym bałaganem nic wspólnego. Może powiedzieć, że w tym czasie pracował dla dobra niemieckiej Europy w Brukseli. To oczywiście stanowi jego duży atut. Do tego jest to polityk dużo bardziej medialny, niż Sigmar Gabriel, który objął funkcję niemieckiego MSZ. To zapowiada rozgrywkę dużo ciekawszą i Ci, którzy zapowiadali, że Merkel zostanie kanclerzem po raz kolejny, muszą być mniej kategoryczni. Jak jednak wspomniałem, ma ona nadal największe szanse by zostać po raz kolejny kanclerzem.

W swoim pierwszym przemówieniu po oficjalnym zgłoszeniu jego kandydatury na stanowisko kanclerza, wezwał m.in. do „uczciwego podziału” uchodźców w Europie, grożąc krajom, które się do tego nie dostosują finansowymi konsekwencjami w przyszłym unijnym budżecie. Jak Pan odbiera takie deklaracje?

To nie pierwszy raz, gdy tego typu zarzuty się pojawiają. To taki swoisty polityczny kij baseballowy na kraje, które ze względu na własną opinię publiczną, a także wobec doświadczeń innych państw przyjmujących uchodźców, są dzisiaj sceptyczne. Są to państwa nowej Unii, a więc te, które weszły do UE po 2004 roku. Teoretycznie Polska nie powinna się niczym martwić, ponieważ według Eurostatu Polska jest na drugim miejscu w UE po względem przyjmowania uchodźców po Niemczech. Eurostat wymienia liczbę 400 tysięcy uchodźców jakich przyjęliśmy z Ukrainy. Oczywiście pojawią się w tej sytuacji komentarze naszych zachodnich partnerów, którzy będą mówić, że chodzi tu o przyjmowanie emigrantów z Afganistanu, czy Syrii. W związku z tym nawet jeśli przyjmujemy setki tysięcy migrantów z Ukrainy, to dalej ich powinniśmy przyjmować, tylko również tych z krajów islamskich. To co powiedział Schulz to szantaż i najkrótsza droga do zniszczenia UE. Do tej pory UE funkcjonowała w oparciu o europejską solidarność, na zasadach konsensusu. Teraz ta atmosfera konsensusu wyparowała, a wojowniczy ton Martina Schulza nie jest właściwy w kontekście troski o spójność Unii. To oczywiście może być sposób na polepszenie wyników SPD. Natomiast jeżeli ktoś był przez lata szefem Parlamentu Europejskiego i wręcz „ociekał” troską o UE, to przesiadka z fotelu europejskiego na niemiecki, nie powinna objawiać się aż taką zmianą retoryki. Nagle okazało się, że Martin Schulz bardzo dba o interesy niemieckie, bo do tego sprowadza się jego wypowiedź.

Pamiętając o jego nieprzychylnych wobec Polski wypowiedziach, moglibyśmy się spodziewać w razie jego wyboru polityki w jakiś sposób uderzającej w nasze interesy?

Wcale nie jest to oczywiste. Otóż w fundamentalnym interesie Niemiec jest bardzo bliska współpraca z Polską, zwłaszcza w wymiarze gospodarczym. Dla Polski Niemcy są partnerem nr 1. Niemcy również sporo importują z Polski. Polska jest szóstym krajem UE, a naprężenie stosunków między Warszawą, a Berlinem z winy Berlina, byłoby nieracjonalne z punktu widzenia Niemiec. O co jak o co, ale o brak pragmatyzmu trudno Niemców posądzać. W moim przekonaniu o ile Schulz jako przewodniczący Parlament Europejskiego taką retoryką antypolską operował wobec polskiego o rządu, o tyle Schulz jako kanclerz może mówić co innego. W niemieckim interesie jest bowiem dogadywanie się z Polską, a nie antagonizowanie stosunków między Warszawą a Berlinem.

Jak Pan ocenia ewentualny wybór Martina Schulza na kanclerza Niemiec? Byłaby to zmiana na lepsze?

Podzielam w tej sprawie opinię Jarosława Kaczyńskiego. Na dzisiaj, mimo wszelkich swoich wad, słabości i błędów jeśli chodzi o politykę imigracyjną, najlepszym wyborem, chociaż niełatwym partnerem dla nas byłaby Angela Merkel. Koalicja, o której mówi Martin Schulz, a więc SPD, postkomuniści z partii Linke i partia Zielonych to dla Polski najgorsze rozwiązanie. Z jednej strony byłaby to w wymiarze geopolitycznym koalicja dużo bardziej prorosyjska niż koalicja CDU/CSU. Przy okazji taka koalicja wymierzałaby atak na Polskę w kontekście kopalni węgla. W związku z tym lepsza jest wielka koalicja i Angela Merkel na jej czele.

Dziękujemy za rozmowę.


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka