Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
127
BLOG

O wpływie Brexitu na Euro 2016

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Brexit Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Mówią, że Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej, bo pomyliło się jej to z wychodzeniem z grupy na EURO 2016. Dziwne to materii pomieszanie, bo pomylić coś przyjemnego dla ludzi ‒ czym są mistrzostwa piłkarskie ‒ z UE, to doprawdy duża sztuka albo przejaw sarkastycznego poczucia humoru. Taki Monty Python AD 2016...

 

Brytyjczycy opanowali wychodzenie do perfekcji, najpierw Anglia, Walia i Irlandia Północna wyszły z grupy na europejskim czempionacie futbolowym, a następnie, „wespół-zespół”, Wielka Brytania wyszła z grupy o nazwie UE. To drugie wzbudziło jednak większe zainteresowanie niż sukcesy bitnych Walijczyków i północnych Irlandczyków, którzy po raz pierwszy w dziejach światowej piłki będą grać o ćwierćfinał na jakichkolwiek poważnych zawodach. Ciekawe, że Szkocja, gdzie aż 62% obywateli głosowało za pozostaniem w Unii, na Euro 2016 w ogóle nie zagrała. Mniejszy odsetek popierających był w Irlandii Północnej (56% za pozostaniem), ale wystarczyło, żeby wejść z ostatniego możliwego czyli trzeciego miejsca w grupie. Najbardziej eurosceptyczna, a może „euronegatywistyczna” Anglia, której głosy przesądziły o wyjściu z UE całego Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, nie przegrała na Euro 2016 żadnego meczu (ci, z Północnej Irlandii przegrali dwa) i wyszła z drugiego miejsca. Płynie z tego wniosek jednoznaczny, im większy eurosceptycyzm, tym większe sukcesy piłkarskie. Polacy nie modlą już się do Brukseli, jak do Pani Matki i wreszcie wyszliśmy z grupy. Szwajcaria w UE w ogóle nie jest, a grała z nami o ćwierćfinał.

 

Tej udowodnionej tezie zaprzecza jednak przykład Rosji i Ukrainy, które nie będąc w UE, przegrały z kretesem wszystko (Kijów) lub niemal wszystko (Moskwa), zajęły ostatnie miejsca i ze wstydem pożegnały się z Euro 2016. Może jednak to przejaw klęski Słowiańszczyzny, bo trzy na osiem zespołów (37,5%), które musiały pojechać do domu, to narody słowiańskie: właśnie Rosjanie i Ukraińcy, ale także Czesi, kiedyś mistrzowie Europy (40 lat temu!). Na szczęście inni przedstawiciele Słowiańszczyzny przeszli dalej: Polska i Słowacja. O sukcesie na Euro 2016 może mówić Grupa Wyszehradzka, bo 75% krajów tej niedocenianej przez poprzedni rząd struktury gra o ćwierćfinał. Ale wśród najlepszej „szesnastki” na europejskich mistrzostwach nie było – czy to jakiś polityczny znak? ‒ żadnego kraju z Bałkanów (poza Chorwacją) ani żadnego reprezentanta Skandynawii („idźcie do domu – my nie powiemy nikomu!”). Honoru Beneluksu broniła tylko Belgia, bo ojczyzna Junckera i krytyka Polski przez szefa MSZ Jeana Asselborna tradycyjnie przepadła w eliminacjach (oni są mocni tylko w gębie), a macierzysty kraj Timmermansa też poległ w tej fazie rozgrywek.

 

Wśród założycieli Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali z grupy na Euro 2016 wyszło 66% państw. Ale już z poszerzonej w 1973 EWG do dziewięciu krajów – mniej niż połowa, uwzględniając Brexit. Biorąc pod uwagę rozszerzenie EWG z 1981 roku – 40% krajów wyszło z grupy Euro 2016 (Grecja nie przeszła eliminacji), ale biorąc pod uwagę kolejne rozszerzenie z 1986 – już 50% (Hiszpania i Portugalia grała o ćwierćfinał). Uwzględniając wszak kolejną fazę rozszerzenia z 1995 roku, to żadne z tych państw nie gra już na Euro 2016 (Finlandia się tam w ogóle nie dostała, a Austria i Szwecja poszły się bujać po rozgrywkach grupowych). Natomiast, co nas najbardziej interesuje, to z krajów „nowej Unii”, których sporo było na początku turnieju mistrzostw Europy, gdy były jeszcze 24 zespoły – sporo bo aż sześć (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Chorwacja) z trzynastu przeszła dalej. W następnej kolejności przeszło 2/3 (my, Słowacy, Węgry i Chorwaci). W sumie daje to ¼ „nowej Unii” w walce o ćwierćfinał. Po Brexicie sytuacja na Euro 2016 wyglądała następująco w 1/8 finału spoza UE mamy: Anglię, Walię, Irlandię Północną, Islandię i Szwajcarię; z „nowej Unii” ‒ cztery; ze „starej Unii” ‒ reszta. Gdyby więc dodać „Brexitowców” i „nową Unię”, mamy więcej niż połowę: 9 na 16. I tu postawię wielokropek, żeby nie było, że wyciągam jakieś polityczne wnioski. Bo wychodzi na to, że „nowa Unia” jest języczkiem uwagi!

 

PS. Tekst ten opublikowałem w „Gazecie Polskiej” (29.06). Piłkarze dopisali do niego puentę: Anglia przeżyła drugi „Brexit” (sic!), odpadając w walce o ćwierć finał i to jeszcze z maleńką Islandią. Bo wśród ośmiu najlepszych zespołów Europy, były spoza UE (po Brexicie) czyli Walii i Islandii, zaś Polska jako jedyna reprezentowała „nową Unię”! Reszta to „stara Unia”: Francja, Włochy, Niemcy, Portugalia, Belgia.

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka