Poszły konie po piłkarskim betonie! Beton okazał się dość twardy. Po futbolowej reprezentacji Polski po dwóch meczach ze słabeuszami: Litwą i Maltą przetoczyła się lawina krytyki. Nie odmawiam nikomu prawa do wylewania żali , ale ja w tym chórze krytykantów śpiewać nie będę. Tak, oczywiście wolałbym żebyśmy rozgromili naszych rywali aplikując im co najmniej piątkę goli , ale „real” jest inny. Tak, styl był jaki był ,ale ważniejsze jest sześć punktów i fakt, że nie straciliśmy żadnego gola. Minimalizm? Nie, tylko znajomość naszych starych przysłów i powiedzeń: „Lepszy rydz niż nic” i „Nie od razu Kraków zbudowano”. Nie ma co wpadać w histerię, choć razi toporny styl naszej reprezentacji i mała jej skuteczność, bo choćby z Maltą mogliśmy strzelić ze trzy razy więcej goli, co zresztą przyznawali sami nasi reprezentanci.
Proponuje chłodny prysznic i takąż ocenę. W eliminacjach Mundialu mamy rozegrać osiem spotkań. Jest to więc bieg długodystansowy. Po dwóch meczach nie ma co potępiać w czambuł Biało- Czerwonych: może i zęby bolały, ale jest komplet punktów. Tymczasem Finlandia teoretycznie rywalizująca z nami o baraże - zakładając, że grupę wygra Holandia choć przecież nie jest to oczywiste - straciła punkty u siebie z Litwą ,z która myśmy jednak po bólach porodowych urodzili najskromniejsze z możliwych zwycięstwo.
Nie osądzałbym od czci i wiary ani trenera Michała Probierza ani piłkarzy. Ostateczna ocena kibiców, ekspertów i dziennikarzy nastąpić powinna po zakończonych eliminacjach do Mistrzostw Świata. Za nami dopiero matematycznie ¼ drogi. Żądanie dymisji trenera czy wywalenia z drużyny narodowej takiego czy innego gracza wydają się zdecydowanie przedwczesne. Zwłaszcza, że jak mówi inne stare polskie przysłowie: „ Nie wyprzęga się koni w trakcie przeprawy”. Tym bardziej, ze konie choć może nie były w galopie ani nawet w cwale ,lecz jedynie w kłusie, a może nawet tylko w stępie zapewniły komplet punktów. Wiem, że w stylu lepiej zapomnieć ale jednak futbol to nie jazda figurowa na lodzie i nie przyznaje się punktów za styl i jakość gry, tylko za konkretne strzelone gole.
Swoją drogą oba mecze pokazały, jak głupie jest inne stare polskie powiedzenie: “ Nie ma ludzi niezastąpionych”. Oczywiście Piotra Zielińskiego zwlaszcza, ale tez Nicole Zalewskiego nie sposób było zastąpić.
Kończąc serię polskich przysłów przydatnych do skomentowania meczów piłkarskiej reprezentacji Polski napiszę,że: "Pierwsze koty za płoty” albo "Pierwsze śliwki robaczywi”. Liczą się zwycięstwa i punkty. Teraz czas na Finlandię i Królestwo Niderlandów, bo tak brzmi od 1 stycznia 2020 roku oficjalna nazwa Holandii. Wszystko przed nami. Początek punktowo dobry,choć co do goli-bardzo skromny.
*Artykuł ukazał się w "Gazecie Olsztyńskiej"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport